Powoli kończy się cierpliwość wobec Núñeza
Darwin Núñez opuścił głowę, gdy zauważył, że na elektronicznej tablicy trzymanej przez sędziego technicznego pojawił się numer 9.
Napastnik Liverpoolu powoli ruszył w kierunku linii bocznej, objął zastępującego go Cody'ego Gakpo i uścisnął dłoń Arne Slota, który na pocieszenie poklepał go jeszcze po plecach.
Kryzys strzelecki Darwina Núñeza nie został przerwany wczorajszego mroźnego wieczoru na Estadi Montilivi w Katalonii. Urugwajczyk strzelił zaledwie jednego gola w ostatnich 10 występach klubowych we wszystkich rozgrywkach.
Dobre wyniki zespołu na szczęście w dużej mierze maskują jego brak skuteczności. Wczoraj to dzięki Mohamedowi Salahowi, który pewnie wykorzystał rzut karny w drugiej połowie - zdobywając 16. gola w sezonie - Liverpool zapewnił sobie perfekcyjny wynik punktowy po sześciu kolejkach tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Choć trzeba przyznać, że wyjazdowe zwycięstwo 1:0 z Gironą nie zostało odniesione w przekonującym stylu.
Jednak w kontekście gotowości Liverpoolu do walki o najcenniejsze trofea, forma Núñeza zaczyna budzić coraz większy niepokój.
W starciu z debiutantami w Lidze Mistrzów drużyna Liverpoolu stworzyła cztery tzw. "duże okazje" według definicji Opta, z czego dwie zmarnował 25-letni napastnik. Podobnie jak w meczu z Newcastle, zakończonym remisem w Premier League tydzień wcześniej, Núñez raził brakiem opanowania w kluczowych momentach pod bramką rywala.
Podczas 71 minut na boisku miał zaledwie 16 kontaktów z piłką, celnie posłał tylko cztery z ośmiu podań i wygrał jedno z czterech starć.
Zapytany o to, czy problem Núñeza wynika z braku pewności siebie, Arne Slot odpowiedział:
- Zgadzam się, że zmarnował kilka okazji. Zawsze pojawia się pytanie: czy to kwestia niskiej pewności siebie, czy to po prostu kwestia sytuacji, w jakiej się obecnie znajduje?
- Myślę, że każdy napastnik ma okresy, w których wszystko wpada do siatki, ale też takie, gdy mimo starań nic nie wychodzi. Dobrą wiadomością jest to, że mamy wielu zawodników, którzy mogą zdobywać bramki, a tym razem to Mo znów tego dokonał.
- Chciałbym, żeby Darwin zdobył bramkę, bo każdy napastnik tego potrzebuje. Dlatego trzymałem go na boisku tak długo. Stanowił zagrożenie pod bramką, ale niestety nie udało mu się strzelić.
Dwumiesięczna nieobecność Diogo Joty z powodu kontuzji otworzyła przed Darwinem Núñezem szansę, by wreszcie błysnąć na boisku. Wcześniej, do końcówki października, Urugwajczyk zaledwie raz rozpoczął wyjściowym składzie mecz w Premier League pod wodzą nowego trenera, Arne Slota.
Początkowo wszystko wskazywało na to, że Núñez wykorzysta swoją szansę. Pokazał się z dobrej strony po wejściu z ławki przeciwko Chelsea, gdy musiał zastąpić kontuzjowanego Jotę. Później zdobył zwycięską bramkę w meczu Ligi Mistrzów z RB Lipsk i wypracował wyrównującą bramkę Mohameda Salaha w starciu z Arsenalem na Emirates.
Jednak od tamtej pory jego forma znacząco spadła.
Znamienne było to, że zarówno w meczu z mistrzem Niemiec, Bayerem Leverkusen, jak i z mistrzem Anglii, Manchesterem City, Slot postawił na Luisa Díaza w roli środkowego napastnika, Núñeza zaś oddelegował na ławkę rezerwowych. Kolumbijczyk, będący bardziej wszechstronnym piłkarzem, lepiej pasował do taktycznego planu trenera - i ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę.
Mimo to Núñez wciąż może liczyć na wsparcie kibiców na Anfield. Jego nazwisko jest skandowane z trybun, a fani desperacko pragną, by w końcu zaczęło mu wychodzić. Uwielbiają jego zaangażowanie i pasję, które pokazuje na boisku.
Jednak nawet najbardziej zagorzali zwolennicy Urugwajczyka powoli tracą już cierpliwość.
Przez całą swoją karierę w Liverpoolu Núñez dorobił się reputacji zawodnika, który jednocześnie ekscytuje i frustruje kibiców. Obecnie jednak zdaje się specjalizować jedynie w tym drugim. Brutalna prawda jest taka, że zbliża się Boże Narodzenie, a najdroższy piłkarz w historii klubu ma na swoim koncie zaledwie trzy bramki w 19 występach (11 w podstawowym składzie) w tym sezonie.
W sezonie 2022/23, tuż po transferze z Benfiki Lizbona za kwotę, która może wzrosnąć do 85 milionów funtów (108,2 miliona dolarów przy obecnym kursie), Darwin Núñez zdobył 15 goli, trafiając średnio co 158 minut gry. W kolejnym sezonie zaliczył 18 trafień, utrzymując podobną regularność (trafiał co 168 minut), ale imponujące 13 asyst wskazywało na jego lepsze zrozumienie z kolegami z drużyny.
W bieżącej kampanii statystyki Núñeza wyraźnie się pogorszyły - zdobywa bramkę średnio co 346 minut, a na koncie ma zaledwie dwie asysty. To zdecydowany regres. Dużo mówi też fakt, że po meczu w Hiszpanii krytyczny wobec drużyny Arne Slot narzekał m.in. na brak intensywności w pressingu. Girona zbyt łatwo budowała swoje akcje, a w ataku brakowało zawodnika, który nadawałby ton grze.
Oczywiście inni zawodnicy nadrabiają te braki, prowadząc Liverpool do imponującej serii 19 zwycięstw w 22 meczach. Liderem zespołu pod względem zdobytych bramek pozostaje Mohamed Salah z 16 golami, za nim plasują się Luis Díaz (9), Cody Gakpo (8) i Diogo Jota (4).
Liverpool, szczególnie w rozgrywkach europejskich, wyróżnia się solidną defensywą. Wczorajszy mecz z Gironą był piątym z rzędu występem z czystym kontem w Lidze Mistrzów, a seria bez utraty gola w tych rozgrywkach - trwająca już 579 minut - to w dużej mierze zasługa Alissona, który wrócił do bramki w wielkim stylu po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją mięśnia dwugłowego uda.
Jota, który wznowił treningi z zespołem, jest już bliski powrotu do gry i to on może rozwiązać problemy w ofensywie Liverpoolu. Portugalczyk raczej nie będzie musiał się martwić o szybkie odzyskanie miejsca w wyjściowym składzie. Jego powrót z pewnością wzmocni zespół, jednak jego historia kontuzji budzi pytania o to, na ile znaczącą rolę zdoła odegrać w drugiej połowie sezonu. Innymi opcjami w ataku są rzadko widywany na boisku Federico Chiesa i młody Jayden Danns.
W przypadku Núñeza wydaje się, że Liverpool tego lata stanie przed kluczową decyzją. Napastnik sprowadzony za tak duże pieniądze powinien oferować znacznie więcej niż tylko bycie solidnym zmiennikiem. Zbliżamy się do połowy jego trzeciego sezonu na Anfield, a w czerwcu skończy on 26 lat. Kiedy nadejdzie moment, w którym klub zaakceptuje, że to być może maksimum jego możliwości i przestanie podejmować próby oszlifowania jego niedoskonałości?
Slot, który latem przejął drużynę, na pewno będzie chciał odcisnąć swoje piętno na zespole. Nie byłoby dużym zaskoczeniem, gdyby na jego liście życzeń w nadchodzących okienkach transferowych znalazła się nowa "dziewiątka".
Zwycięstwo nad Gironą wyraźnie przybliżyło Liverpool do zapewnienia sobie bezpośredniego awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów na dwie kolejki przed końcem fazy ligowej. Jednak dyskusje na temat przyszłości Núñeza wcale nie cichną.
James Pearce
Komentarze (52)
Wczoraj ładnie się znalazł w dwóch sytuacjach, ale też świetne interwencje bramkarza, ale po drugiej stronie te zgranie głową, gdzie mógł spokojnie przyjąć piłkę.
Uwielbiam te jego pasję i będę w niego wierzył do końca, ale jeśli nie poprawi liczb to nie wiem ile będzie takich osób jak ja :)
Nie przełamie się, nie ma opcji, ale ... nadzieja umiera ostatnia
Może coś zatrybi i zacznie grać tak jak każdy widział przed jego przyjściem
NAPRAWDĘ? STARA SIĘ? - przepraszam za capsa, ale jeżeli chcemy walczyć o trofea czy o najwyższe cele potrzebujemy zawodnikami którzy ROBIĄ LICZBY a nie że się starają. Przypominam ta porażka jest u nas już 3 sezon, i pisanie żeby "dać mu szanse, bo może się przebudzi" brzmi jak oznaka słabizmu i tragizmu. Powiedzcie mi gdybyście właścicielem wielkiej korporacji która chce zdominować rynek w swoim produkcie trzymalibyście pracownika który 3 rok robi tragiczne wyniki ale "no stara się?". Musze was zmartwić, dzisiejsze czasy i dzisiejsza piłka to potwór który zżera osoby nie potrafiące doścignąć tempa gry/pracy.
Przypominam jesteśmy Liverpoolem i w tym sezonie walczymy o mistrza, i odpowiedźcie mi na koniec czy napastnik który na 11 meczy ma 3 bramki to dobry wynik?
Nikogo nie bedzie sprzedawał ani kupował, bo nie od tego jest
Jest parę opcji; własnie David, ten Marmoush z frankfurta, ewentualnie moze jeszcze zaryzykować z Gimenezem którego Slota zna bardzo dobrze.
Dla porównania:
Alexander Isak - 65 meczy - 37 bramek - 6 asyst.
Co ma powiedzieć Arsenal ze swoim Gabrielem Jesusem: 87 -20 -26
Darwin pod Slotem ma jeszcze mniej pewności siebie - pewnie w dużej mierze wynika to z braku możliwości komunikacji z trenerem gdyż nie zna dobrze angielskiego. Transfer raczej słaby - sam się dziwie, że ktoś kupuje takich graczy za takie pieniądze nie robiąc jakiejś weryfikacji językowej, psychologicznej ???
Sprzedać go póki jest coś wart i spróbować powalczyć o Isaka a jeśli jest to nie możliwe i za drogie to kogoś z Bundesligi jak Boniface czy Guirassy może nie są tak efektowni ale wydają się psychicznie mocniejsi.
W ogóle na rynku z typowymi „9” jest posucha straszna. Więc sądzę, że za Darwina i tak by sporo dostali w nadzieji, że się odrodzi w innej lidze.
To przeciez jest maszyna i strzeli goli sto ;)
A na powaznie to inna piosenka "time to say goodbye..."
Carolla, Benteke i Aspasa ciężko określać ponieważ grali oni w najtrudniejszym momencie dla klubu w XXI wieku, i nie wiadomo jakby grali gdyby cała drużyna grała dobrze jak teraz.
Ale nie ma co wracać do złej przeszłości, najważniejsze by jak najszybciej pozbyć się tej ofiary i ściągnać napastnika który takie setki będzie wykorzystywał.
Wychodzę na totalnego hejtera Darwina, ale go ze spokojem nie da się oglądać - no chyba że nie kibicuje się Liverpoolowi to pewnie sprawia ogląda ogromną radość swoim celownikiem.