Konaté może wrócić jeszcze przed końcem grudnia
Proces rekonwalescencji Ibrahimy Konaté może okazać się krótszy, niż początkowo zakładano. Pojawiła się bowiem szansa, że środkowy obrońca Liverpoolu wróci do gry jeszcze przed końcem miesiąca.
Konaté pozostaje niedostępny odkąd w wygranym 2:0 spotkaniu z Realem Madryt nabawił się kontuzji kolana. Od tego czasu Francuz opuścił trzy mecze.
Stoper miał uniknąć poważniejszych obrażeń, ale Arne Slot powątpiewał, czy pojawi się na boisku jeszcze w tym roku, podobnie jak Conor Bradley i Kostas Tsimikas.
Istnieje jednak nadzieja, że Konaté wróci do gry przed końcem grudnia, co byłoby świetną wiadomością dla Liverpoolu.
David Lynch przekazał obiecujące informacje po tym, jak 25-latek wrócił do zajęć na siłowni.
- Nie porusza się już z ortezą na kolanie, co napawa optymizmem - powiedział Lynch dla Anfield Agenda.
- To pokrywa się mniej więcej z tym o czym wspominałem, że przerwa finalnie nie potrwa do pięciu, czy sześciu tygodni jak pierwotnie zakładano. Jest realna nadzieja, że wróci wcześniej.
- Istnieje szansa, że zobaczymy go pod koniec grudnia, a to byłaby wspaniała wiadomość.
Do końca miesiąca Liverpool rozegra jeszcze pięć spotkań począwszy od wizyty Fulham na Anfield w sobotę. Potem, w środę wieczorem nastąpi wyjazd do Southampton w ramach ćwierćfinału Pucharu Ligi, a w przyszłą niedzielę wyjazdowe starcie z Tottenhamem, przy czym Konaté najpewniej opuści wszystkie te mecze.
Jednak słowa Lyncha sugerują, że reprezentant Francji może być dostępny między Bożym Narodzeniem, a Nowym Rokiem, kiedy Liverpool zmierzy się z Leicester u siebie (26 grudnia) i West Hamem na wyjeździe (29 grudnia).
Pod nieobecność Konaté Slot preferuje ustawienie z Joe Gomezem jako partnerem Virgila van Dijka i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić przed jego powrotem.
Pomimo niepewnego występu przeciwko Newcastle, postawa Anglika okazała się obiecująca, co oznacza, że nie ma potrzeby nadmiernego pośpiechu w kwestii Konaté.
Komentarze (2)
W każdym razie trzymajmy kciuki na jak najszybszy powrót naszej francuskiej bestii.