Díaz pracuje na nowy kontrakt
W przyszłym miesiącu wypada trzecia rocznica dołączenia do Liverpoolu Luisa Díaza, a jego występ w ostatni weekend przypomniał, że wciąż się rozkręca.
Z 11 golami i trzema asystami w 23 występach we wszystkich rozgrywkach Díaz rozkwita pod okiem Arne Slota, a w ostatnim meczu wygranym 6:3 z Tottenhamem był jedną z gwiazd wieczoru.
Jego liczba minut na gola w Premier League (138 minut) wygląda w tym sezonie dużo lepiej niż w poprzednich (w sezonie 2023/24 na zdobycie gola potrzebował 330 minut, w sezonie 2022/23 - 249 minut, a w sezonie 2021/22 - 240 minut), a Slot jest zachwycony sposobem, w jaki Kolumbijczyk dostosował się do nowych instrukcji.
Biorąc pod uwagę jego stałe postępy, następnym logicznym krokiem jest rozmowa o warunkach przedłużenia kontraktu. Póki co jednak sytuacja wokół Díaza jest dość nisko na liście klubowych priorytetów.
Mimo bycia na godnej pozazdroszczenia pozycji lidera Premier League, Liverpool ma sporą listę zadań do wykonania przed nadejściem Nowego Roku. Pod coraz większą obserwacją są zwłaszcza kończące się niebawem kontrakty Mohameda Salaha, Virgila van Dijka i Trenta Alexandra-Arnolda.
Pozostawienie kwestii przyszłości trzech kluczowych piłkarzy niemal do 1 stycznia - terminu, w którym będą oni mogli przystąpić do rozmów kontraktowych z zagranicznymi klubami - może wydawać się czymś niewybaczalnym. Są jednak pewne okoliczności łagodzące, w tym odejście w maju Jürgena Kloppa.
Wszyscy trzej piłkarze podeszli ostrożnie do decyzji o swojej przyszłości - czekali na wyklarowanie się sytuacji po mogącej mieć niepokojące skutki zmianie na stanowisku menedżera. Również dyrektor sportowy Richard Hughes został wrzucony na głęboką wodę po tym, jak latem dołączył do Liverpoolu z Bournemouth. Szybko okazało się, że rozwiązanie palących kwestii kontraktowych stanie się jego głównym zadaniem.
Start sezonu w wykonaniu Liverpoolu pokazuje, że klub jest na dobrych torach. Nie ma już powodów do rozważań nad poziomem sportowym zespołu, jednak istotne będą proponowane warunki kontraktu - wszyscy trzej zawodnicy otrzymali już oferty umów, a rozmowy trwają.
Zegar zaczyna tykać także w kontekście innych zawodników. Ibrahima Konaté i Andrew Robertson są związani z klubem umowami do lata 2026 roku, a następny w kolejności jest właśnie Díaz, którego kontrakt obowiązuje do połowy 2027 roku.
Biorąc pod uwagę fakt, że jest jeszcze mnóstwo czasu na negocjacje, można zrozumieć brak ruchów w kierunku nowej umowy dla Díaza, jednak im dłużej będzie trwała ta sytuacja, tym żarliwiej będzie dyskutowana. Dla Hughesa to dodatkowe zadanie, z którym powinna się uporać poprzednia ekipa.
W ciągu lata dużo mówiło się o zainteresowaniu Kolumbijczykiem ze strony Manchesteru City, jednak obydwa kluby zdementowały te doniesienia. Liverpool upierał się także, że nikt nie zgłosił się po Díaza, gdy nasiliły się plotki o zainteresowaniu Barcelony. To pasowało włodarzom na Anfield, ponieważ klub nie planuje pozbywać się zawodnika. Mało tego, jeśli jego forma i rola w zespole będą się utrzymywać, to przystąpienie do rozmów o przedłużeniu kontraktu wydaje się czymś zupełnie naturalnym.
Z punktu widzenia Liverpoolu trudno będzie ustalić jego wartość oraz to, ile należy zainwestować w zawodnika, który wydaje się osiągać pełnię swoich możliwości. W przyszłym miesiącu Díaz będzie obchodził 28. urodziny, więc w trakcie trwania kolejnej umowy będzie po 30-ce, a właściciele klubu, FSG, w przeszłości byli bardzo ostrożni w składaniu ofert przedłużenia kontraktu zawodnikom w sile wieku. Najbliższe lato będzie prawdopodobnie kluczowe w kontekście przyszłości Díaza - na dwa lata przed końcem kontraktu kluby zazwyczaj decydują, czy przedłużać umowę z zawodnikiem, czy też decydują się na transfer, by otrzymać za niego jak najwięcej pieniędzy. Kontrakt Díaza jest obecnie taki sam, jak w momencie jego przyjścia do klubu przed trzema laty, jednak dzięki licznym klauzulom jego zarobki z roku na rok są coraz lepsze.
Slot przeznaczył tylko 10 milionów funtów na transfer Federico Chiesy z Juventusu, co sprawia, że Liverpool wydał najmniej w minionym okienku transferowym. Generalnie klub dobrze zarządza procesem rekrutacji w ostatnich latach.
Slot jest zadowolony z nastawienia i występów Díaza. Kolumbijczyk, będący naturalnym lewym skrzydłowym, ciężko pracuje na treningach. Mówi się, że jest obdarzony dużą inteligencją taktyczną i dobrze przyjął małe zmiany, których wymaga gra w formacji ofensywnej Slota. W większym stopniu skupia się teraz na grze defensywnej i powrotach za akcją, ale Slot pracował z nim przede wszystkim nad jego ustawianiem się - i to ze świetnym skutkiem - tak, by mógł wbiegać po przekątnej za plecy obrońców.
Momentami Liverpool wykorzystywał go w roli środkowego napastnika. Jego najlepszy dotychczasowy występ na tej pozycji miał miejsce w minionym miesiącu, w meczu z Bayerem Leverkusen w ramach fazy ligowej Ligi Mistrzów - The Reds wygrali 4:0, a Díaz ustrzelił hat-trick. Jego gole zdobyte w miniony weekend również były powszechnie komplementowane, a w rozmowie z Liverpool Echo tak wypowiedział się o nim Virgil van Dijk:
- Jeśli oglądałeś ten mecz, to wiesz, że nie był tak naprawdę 9-ką. Dużo grał przez środek, ale oczywiście był też obecny w pomocy. Bardzo trudno jest grać obrońcom, gdy nie grają przeciwko rywalowi prezentującemu bezpośredni styl, ponieważ jest wtedy dużo poruszania się. Lucho znowu spisał się fantastycznie i tego właśnie potrzebujemy.
Przygoda Díaza na Anfield nie obyła się bez małych dramatów. W październiku 2022 roku doznał on poważnej kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry na sześć miesięcy, a w zeszłym sezonie przeżywał chwilę grozy, gdy jego ojciec został porwany w Kolumbii. Od tamtego czasu jego rodzina zdążyła przeprowadzić się do Anglii.
Do niedawna krytyka Díaza polegała na tym, że nie strzela wystarczająco często, marnuje dobre okazje i za długo trzyma piłkę. W tym sezonie jednak były zawodnik FC Porto prezentuje wręcz bezlitosną skuteczność, a jego dostępność (nie opuścił meczu Premier League z powodu kontuzji od 20 miesięcy) sprawia, że odgrywa kluczową rolę w tym, jak spisuje się na boisku Liverpool. A spisuje się dobrze pomimo zawirowań wokół kontraktów, przybycia nowego trenera i innych kwestii, które równie dobrze mogły zdestabilizować The Reds w tym sezonie.
Gregg Evans
Komentarze (1)