TOT
Tottenham Hotspur
League Cup
08.01.2025
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1929

Aby wygrywać na boisku, musisz zwyciężać poza nim


Dwa najbardziej uznane kluby w angielskiej piłce nożnej są nierozerwalnie ze sobą związane, aczkolwiek zaskakująco niezdolne do wyłącznej rywalizacji w wyścigu o tytuł.

Gdy jeden z zespołów się rozwija, drugi więdnie - przez co trwałe poczucie rywalizacji między najbardziej utytułowanymi klubami Anglii bardziej przypomina spór o ich miejsce w historii niż współczesne prawo do samochwalstwa.

Tylko trzy razy w ciągu ostatnich 49 sezonów drużyny Liverpoolu i Manchesteru zajęły pierwsze i drugie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej.


W obliczu braku znaczących bezpośrednich pojedynków o tytuł wygląda to na sytuację, jakby kluby te były uwikłane w niekończącą się kłótnię o to, czyja tablica honorowa jest najpiękniejsza. Old Trafford rości sobie prawo do największej liczby tytułów ligowych (20), podczas gdy sześć Pucharów Europy Anfield będzie z zapałem wspominane przez The Kop, gdy kluby spotkają się w niedzielę.

Jeśli Arne Slot wygra Premier League w tym sezonie, aby wyrównać wynik United, rana zadana przez Sir Alexa Fergusona na Merseyside w 2011 roku, zostanie zagojona.

Jednak sporym zaskoczeniem dla neutralnych kibiców jest to, że giganci z północnego zachodu rzadko pokazywali swoje najwyższe możliwości w tym samym czasie. 

Narodziny wrogości

Kiedy Sir Matt Busby i Bill Shankly zacięcie rywalizowali w latach sześćdziesiątych, było więcej szacunku niż antypatii. Drużyna Denisa Lawa, Bobby'ego Charltona i George'a Besta nigdy nie została poddana jadowi, na jaki narażono mniej utalentowane drużyny, grające na Old Trafford w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

United zakończyło sezon z dwoma punktami straty do mistrzowskiego Liverpoolu w 1980 roku - ostateczna tabela ligowa jest obrazem konkurencyjności, ponieważ drużyna Boba Paisleya potknęła się na samej mecie z przewagą jednego meczu, tracąc znaczną przewagę. Dopiero współczesne doniesienia uznały ostateczne zwycięstwo Liverpoolu za formalność.

Drużyny Liverpoolu, które przez większość rządów Fergusona zmagały się z żałosną passą na Old Trafford, były postrzegane jako coś irytującego, co należy zignorować i nie traktować jako realne zagrożenie.

Istniały pewne wyjątki. Drużyna Roya Evansa uczestniczyła w walce o tytuł, zanim straciła swój impet w 1996 i 1997 roku, podczas gdy Gerard Houllier i Rafael Benitez odnieśli znaczące zwycięstwa nad United, które obiecywały więcej, niż ostateczne finalne rezultaty w 2002 i 2009 roku.

Nie było jednak niczego porównywalnego do ciągłej rywalizacji między Fergusonem, a Arsène Wengerem i Jose Mourinho, czy też Jurgenem Kloppem a Pepem Guardiolą, gdzie każdy z menedżerów patrzył na drugiego z takim samym przeczuciem, zapowiadającym coś złego.

Wygląda na to, że potężni sąsiedzi autostrady M62 mają problem z zajęciem tej samej przestrzeni - jeden z nich zawsze znajduje się na szybkim pasie, gdy drugi jest na poboczu.

Góra i dół

Liverpool i United mają ze sobą wiele wspólnego - fundamenty położone przez szkockich geniuszy, geografia i tragedie, które oznaczają, że każdy sukces niesie ze sobą dodatkowy ciężar emocjonalny.

Jeśli chodzi o sposób, w jaki są zarządzane, pewne kontrasty wyjaśniają, dlaczego nigdy nie rozkwitają w tej samej epoce. Kluby często zmieniały się, wybierając między przypominaniem wysportowanego mistrza wagi ciężkiej, a zmęczonego starego zawodowca, który wciąż myśli, że może zadać te same ciosy. Dla obu klubów nawet rzekomo jałowe czasy nie były pozbawione europejskich trofeów i mnóstwa krajowych pucharów.

Niech to nikogo nie zwiedzie - bycie na szczycie listy tytułów ligowych jest głównym celem.

Na Anfield przyjmuje się obecnie, że utrata „grzędy” przez Liverpool na rzecz United Fergusona była w takim samym stopniu sabotażem, jak fakt, że Szkot okazał się naturalnym następcą Busby'ego, Shankly'ego i Jocka Steina.

Manchester szybciej dostrzegł potencjał stania się finansową, globalną potęgą po utworzeniu Premier League, zapewniając zasoby swojemu menedżerowi do zbudowania imperium. Ośmielony 11 tytułami ligowymi w ciągu poprzednich 20 lat, Liverpool uważał, że inni muszą ich kopiować i dogonić. Później, gdy zostali już w tyle, ich legendarny mieszkaniec Glasgow, Sir Kenny Dalglish, zakończył swój pierwszy okres zarządzania w 1991 roku.


Liverpool przeszedł dwie zmiany właściciela i ośmiu menedżerów w latach 1990-2020, późno przygotowując się do wymagań radykalnie zmienionego sportu, który zaczął wymagać miliardów, a nie milionów.

Teraz role się odwróciły. United przeszedł szóstą zmianę menedżera od ostatniego tytułu Fergusona i jak sami przyznają byli oderwani od współczesnej wrażliwości na potrzeby, pomimo swoich ogromnych zasobów.

Jeśli Manchester początkowo wyprzedził drużynę z Anfield - częściowo dzięki połączeniu wyższości komercyjnej i błyskotliwego zarządzania - Liverpool odzyskał przewagę, przyjmując prawdziwą rewolucję z charyzmatycznym niemieckim trenerem Jurgenem Kloppem, którego Ferguson uwielbiałby na Old Trafford.

Komentarze Johna W. Henry'ego i Sir Jima Ratcliffe'a bezpośrednio po przejęciu przez nich w 2010 i 2023 r. są pouczające, ponieważ podczas gdy dla każdej grupy fanów nie do przyjęcia było obsypywanie pochwałami rywali, właściciele wręcz krzyczeli z podziwem.

„W Bostonie szliśmy łeb w łeb z New York Yankees, co jest tym samym, co rywalizacja z Manchesterem United” — powiedział Henry z samego rana, kiedy odbierał klucze do Shankly Gates. Podkreślił, że jednym z założeń nie było wydawanie więcej, ale mądrzej, aby mieć pewność, że „nie chodzi tylko o to, który klub ma największą pulę wynagrodzeń”.

Kiedy Ratcliffe przejął kontrolę nad United, zazdrosne spojrzenia były odwrócone.

 „Wciąż jesteśmy w ostatnim stuleciu, patrząc na sposób analizy danych” – są to jego słowa, a osoby z Anfield, które miały w pamięci, jak ich metody były wyśmiewane w latach 2010-2015, mogły wymienić się beztroskimi wiadomościami.


Trafienia w „10” i pudła w rekrutacji

Konsekwencje błędów Liverpoolu po Dalglishu w latach dziewięćdziesiątych i United po Fergusonie najbardziej ujawniają się w rekrutacji.

Bez względu na sytuację finansową i bez względu na to, jak bardzo skupiali się na swoich właścicielach, Liverpool i United zawsze byli jednymi z największych inwestorów w angielskiej piłce nożnej.

Błędna ocena jednego z nich zbiegała się z rozsądniejszymi posunięciami drugiego.

Latem 1991 roku Graeme Souness pobił brytyjski rekord, podpisując kontrakt z Deanem Saundersem za 2,9 miliona funtów i Markiem Wrightem za 2,1 miliona funtów, podczas gdy Ferguson zapłacił 500 000 funtów za Petera Schmeichela.

Rok później Liverpool zapłacił łącznie 3,3 miliona funtów za Davida Jamesa i Paula Stewarta, podczas gdy United zaryzykowało i kupiło Erica Cantonę za 1 milion funtów. Rozbieżne ścieżki na resztę dekady zostały ustalone w tym momencie.

W ciągu ostatnich 10 lat wydatki netto United były trzy razy wyższe niż Liverpoolu, a ich roczny fundusz płac zawsze był wyższy.

Od przybycia Kloppa w 2015 roku każde okno transferowe można wykorzystać do porównania standardów rekrutacji. Pierwsze lato Niemca jest tak samo wymowne jak każde inne. W 2016 roku Liverpool zapłacił 58 milionów funtów za zakontraktowanie Sadio Mane, Georginio Wijnalduma i Joela Matipa (bezpłatny transfer), aby wprowadzić drużynę do Ligi Mistrzów. Dla porównania United zapłaciło 145 milionów funtów za Paula Pogbę, Erica Bailly'ego i Henrikha Mkhitaryana, aby zająć szóste miejsce. Ten trend trafionych strzałów na Anfield w porównaniu z marnowanymi zasobami na Old Trafford jeszcze się nie odwrócił.

Najbardziej oczywisty kontrast w zatrudnianiu nieuchronnie prowadzi do wyboru menedżerów. Klopp zmienił sposób gry w Liverpoolu, tak jak Ferguson zrobił to w United, a przy odpowiedniej strukturze wspierającej byli oni w stanie stworzyć drużynę na swoje podobieństwo.

Po sześciu miesiącach zarządzania Arne Slota wygląda na to, że Liverpool wyśmiał pomysł, że zastąpienie legendy może okazać się zatrutą strzałą, której grot zostawi trwałe ślady - Holender obecnie odnosi sukcesy dokładnie tam, gdzie bezpośredni następcy Fergusona nie potrafili.

Kiedy Liverpool nie miał zamiaru kończyć swojej mistrzowskiej posuchy, jednym ze zdań usłyszanym na Anfield było, że „dopóki ten klub nie będzie gotowy do wygrywania poza boiskiem, nie będzie w stanie tego zrobić na nim”.

To samo można teraz powiedzieć o United.

Jak pokazał zeszłoroczny ćwierćfinał Pucharu Anglii – United wygrało 4-3 w drodze do zdobycia trofeum – nieważne, jak silne są ich składy, Liverpool i Manchester United zawsze będą w stanie zadać sobie nawzajem druzgocący cios.

Bez względu na wynik w niedzielę, perspektywa ich bezpośredniego starcia w wyścigu o tytuł pozostaje nieuchwytna.

Chris Bascombe

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

stoigniew 04.01.2025 12:03 #
Bardzo dobrze mi się to czytało
mazi 04.01.2025 14:35 #
Mi również
PiotrKukczynski1992 04.01.2025 14:40 #
Dziękuję :)

Pozostałe aktualności

Núñez nie zagra w spotkaniu z Nottingham  (0)
05.01.2025 20:07, AirCanada, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
05.01.2025 19:51, Zalewsky, SofaScore
Mecz na Anfield dojdzie dziś do skutku  (34)
05.01.2025 13:02, AirCanada, liverpoolfc.com
Slot przed meczem z United  (0)
05.01.2025 11:25, FroncQ, liverpoolfc.com
Pitaluga wróci do ojczyzny  (2)
05.01.2025 09:27, AirCanada, The Athletic