Trent zawiódł, ale Liverpool wciąż go potrzebuje
Po całym medialnym zamieszaniu wokół swojej przyszłości przed starciem Liverpoolu z Manchesterem United, Trent Alexander-Arnold zanotował najsłabszy występ w tym sezonie. Reakcja kibiców była nieunikniona.
Zapewnienia Arne Slota, że zainteresowanie Realu Madryt wicekapitanem klubu nie wpłynie na koncentrację zespołu w walce o umocnienie pozycji lidera Premier League, okazały się zbyt optymistyczne.
Alexander-Arnold stał się obiektem frustracji kibiców zgromadzonych na Anfield, gdy mecz, który miał być dla Liverpoolu formalnością, zakończył się rozczarowującym remisem 2:2.
Z trybun coraz głośniej dochodziły oznaki niezadowolenia, gdy podania wychowanka klubu raz za razem zawodziły. Jego celność podań wyniosła zaledwie 75% (47 na 63) — najgorszy wynik wśród zawodników Liverpoolu, którzy rozpoczęli spotkanie. Stracił piłkę aż 25 razy, a jedna z nich doprowadziła do bramki Lisandro Martineza.
W defensywie Alexander-Arnold również zawodził — nie wygrał żadnego z pięciu pojedynków, w których uczestniczył. Diogo Dalot regularnie stwarzał mu problemy, a piłkarze United zbyt łatwo znajdowali przestrzeń za jego plecami. W pierwszej połowie Alisson musiał ratować zespół po tym, jak Alexander-Arnold dopuścił do sytuacji sam na sam z Rasmusem Højlundem. Podobnie w końcówce meczu, kiedy Virgil van Dijk naprawił kolejny błąd Anglika, który złym podaniem naraził drużynę na kontratak. Chwilę później Alexander-Arnold został zmieniony.
- Myślę, że dziewięć na dziesięć osób stwierdzi, iż spekulacje miały wpływ na Trenta, ale ja należę do tej jednej, która uważa, że tak się nie stało.
- To, co miało na niego wpływ, to fakt, że musiał rywalizować z Bruno Fernandesem i Diogo Dalotem, którzy są podstawowymi zawodnikami reprezentacji Portugalii. Świetnymi piłkarzami. Dla Trenta było znacznie trudniej grać przeciwko nim niż przejmować się plotkami krążącymi w ciągu tygodnia. To moje zdanie.
- Oczywiście, Trent miał trudne momenty, tak jak cały zespół, ale to nie pierwszy raz, kiedy się to zdarzyło. Uważam, że w większości spotkań, które rozegrał w tym klubie, prezentował się bardzo dobrze. Niemniej jednak, nie uwierzę, jeśli ktoś twierdzi, że nigdy nie zagrał słabego meczu w barwach Liverpoolu. To na pewno miało miejsce wcześniej - powiedział Slot, broniąc swojego zawodnika.
Czy to tylko jednorazowa wpadka, czy może sygnał, że Trent Alexander-Arnold ma inne priorytety?
Pierwsza reakcja może sugerować, że jego zaangażowanie spadło po spekulacjach związanych z przyszłością, a Liverpool powinien sprzedać go w styczniu, zamiast czekać na jego ewentualne odejście do Realu Madryt w letnim oknie transferowym.
Jednak takie podejście to zbytnia emocjonalna reakcja, która nie uwzględnia pełnego kontekstu. Zaledwie tydzień wcześniej nikt nie miał zastrzeżeń co do wkładu Alexandra-Arnolda w wygraną 5:0 z West Hamem. Zawodnik zdobył swojego pierwszego gola od kwietnia i zanotował jedną z asyst sezonu przy bramce Mohameda Salaha.
Arne Slot intensywnie pracował z Alexandrem-Arnoldem nad poprawą jego umiejętności defensywnych, a efekty tej pracy były widoczne przed niedzielnym meczem.
Nie ma mowy, by zawodnik, który spędził 20 lat w macierzystym klubie, nagle zrezygnował z walki o tytuł, gdy jest o krok od zdobycia drugiego mistrzostwa Premier League. Alexander-Arnold nie osiadł na laurach, a fakt, że grał z zastrzykami przeciwbólowymi w październiku, a w tym sezonie opuścił tylko jeden mecz ligowy, pokazuje jego zaangażowanie. To, że pomaga drużynie Slota budować sześciopunktową przewagę, jest dowodem na jego niezłomną postawę.
Stanowisko Liverpoolu, że Alexander-Arnold nie jest na sprzedaż w styczniu, jest absolutnie słuszne. Pierwsza oferta Realu Madryt została odrzucona w zeszłym tygodniu, zanim zaczęto dyskutować o konkretnej kwocie. A nawet jeśli Real powróci z propozycją w wysokości 20 milionów funtów (24,9 miliona dolarów), nic to nie zmienia.
Kwota ta jest nieporównywalnie mała w porównaniu do wartości, jaką Liverpool może uzyskać, jeśli Alexander-Arnold odegra kluczową rolę w walce o mistrzostwo Premier League i Ligę Mistrzów. Wciąż jest jednym z najbardziej kreatywnych zawodników, który potrafi decydować o losach meczu. Jedno słabe spotkanie nie zmienia tego faktu.
Oczywiście, Liverpool ma wartościowego zmiennika w Conorze Bradleyu, ale młody zawodnik wrócił dopiero po sześciu tygodniach przerwy spowodowanej kontuzją mięśnia dwugłowego uda, a wciąż rozwija swoje umiejętności. Nie można oczekiwać, że przejmie pełną odpowiedzialność za prawą obronę.
Niedzielny występ Alexandera-Arnolda był pierwszym od momentu, gdy Real Madryt publicznie zaczął ubiegać się o jego transfer, ale nie było to zaskoczenie. Jego przyszłość była tematem dyskusji od jakiegoś czasu. To pozycja, którą Carlo Ancelotti chce wzmocnić po stracie Daniego Carvajala, a Alexander-Arnold od dłuższego czasu jest jednym z głównych celów transferowych Królewskich.
W Madrycie panuje przekonanie, że transfer Trenta Alexander-Arnolda to kwestia czasu, a nie "czy się uda". Liverpool jednak nadal wierzy, że da się przekonać zawodnika do podpisania nowego kontraktu i pozostania w klubie.
Być może teraz, gdy nadszedł styczeń i Anglik ma możliwość podpisania umowy przedwstępnej z zagranicznym klubem, zaczyna dostrzegać wagę decyzji, przed którą stoi. Trudno się dziwić, że rosnąca presja i zainteresowanie ze strony mediów mogą wpłynąć na jego myśli.
Co z jego dziedzictwem na Anfield, jeśli zdecyduje się odejść? Co z jego wieloletnim pragnieniem pozostania kapitanem klubu? Biorąc pod uwagę obecną sytuację Liverpoolu, nie może twierdzić, że musi szukać transferu, by spełnić swoje ambicje o trofeach.
W wieku 26 lat może po prostu pragnie nowych wyzwań? Szansy na życie za granicą, doświadczenie innego stylu życia, a także możliwość gry obok swojego bliskiego przyjaciela Jude'a Bellinghama. Choć nie ma pewności, jakie oferty finansowe dostanie, Real prawdopodobnie zaoferuje korzystniejsze warunki, w tym atrakcyjną premię, wobec podpisania kontraktu.
Oczywiście, cała sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wewnętrzne problemy Liverpoolu miały swoje znaczenie, jednak zarząd klubu nie dostrzegł w porę kluczowej sprawy, pozwalając Alexander-Arnoldowi dotrzeć do ostatniego roku umowy. Ta sytuacja mogła i powinna była zostać wcześniej rozwiązana.
To jeden z najważniejszych problemów, które Richard Hughes, dyrektor sportowy Liverpoolu, przejął latem, a negocjacje wciąż nie przyniosły przełomu.
W niedzielę, przed meczem, na The Kop pojawił się nowy baner: „FSG, dajcie Mo i innym ich kasę”, z wizerunkami Alexander-Arnolda, Mohameda Salaha i Virgila van Dijk, którzy weszli w ostatnie sześć miesięcy swoich kontraktów.
Co ciekawe, mimo ciągłych spekulacji na temat przyszłości tej trójki kluczowych zawodników, dotychczas nie wpłynęło to negatywnie na postawę drużyny w tym sezonie. Liverpool nie może pozwolić sobie na zmianę tej sytuacji, zwłaszcza gdy stawka tylko rośnie.
Alexander-Arnold miał trudności w meczu przeciwko United, ale to nie jest dzień na wyciąganie ostatecznych wniosków. Liverpool potrzebuje go na to, co czeka drużynę do maja, niezależnie od tego, gdzie będzie grał w przyszłym sezonie.
James Pearce
Komentarze (53)
Mo i Virgila też do klubu kokosa, skoro też nie podpisali nowej umowy?
Natomiast TAA powinien zostać przesunięty na środek pomocy, fajnie, że daje nam z boku dużo opcji, ale jak widać w tych ważnych meczach braki defensywne wychodzą mocno, a to nie można sobie pozwolić w takich ważnych meczach.
Przy kosztach przedłużenia kontraktów naszej trójki Excel świeci się krwistoczerwonym kolorem. Nie zaświeci się na zielono, dopóki piłkarze nie zmniejszą oczekiwań lub Boston poprzez jakąś formę dofinansowania, np. pożyczkę, nie dosypie pieniędzy do liverpoolskiego budżetu. A że ich głównym założeniem jest funkcjonowanie klubu na zasadach samowystarczalności, zrobią to w ostateczności, lub w ogóle.
United zagrało jak przystało na drużynę skazywaną na porażkę przez wszystkich - wyszli nie mając nic do stracenia, no a Trenta nie od dziś wiadomo, że łatwo objechać.
Żadna tajemnica, Real finale LM robił to samo, aż się udało i jest masa innych przykładów.
Ale spoko, że Bradley wszedł i od razu zrobiło się spokojniej, a i w ofensywnie też miał spoko akcję. A jak ktoś chce w niego wątpić to cóż... TAA zaczynał podobnie i gdyby nie genialne rzuty wolne/rożne to szybko by przepadł, bo w obronie był, jest i będzie przeciętny - ale nowość