Opinia prasy po meczu z United
Wiele mówi o postępach Liverpoolu pod wodzą Arne Slota fakt, że remis z samozwańczym największym klubem na świecie jest uważany za wielkie rozczarowanie. Jednak remis 2:2 u siebie z zaciekłymi rywalami z północnego zachodu, Manchesterem United, w niedzielne popołudnie zapewnił the Reds sześć punktów przewagi na szczycie Premier League.
Lisandro Martinez otworzył wynik dla gości, Cody Gakpo wyrównał, a Mohamed Salah wykorzystał rzut karny, tylko po to, by Amad Diallo zdobył punkt dla United na 10 minut przed końcem.
To był frustrujący mecz na Anfield. A oto, jak krajowe media oceniły remis drużyny Slota.
Pisząc w The Times, Paul Hirst ogłosił Arsenal wielkim zwycięzcą meczu.
„Może wyścig o tytuł jeszcze się nie skończył”, pisze. „Być może najskuteczniejszy i najbardziej opanowany występ United podczas dwumiesięcznych rządów Amorima da Arsenalowi wiarę, że mogą pozbyć się sześciopunktowej przepaści dzielącej ich od drużyny Arne Slota, która, uczciwie mówiąc, ma mecz w zanadrzu”.
„To, że Slot wyszedł z tego meczu rozczarowany, mówi wszystko o standardach, jakie wyznaczył, odkąd zastąpił Jürgena Kloppa. Liverpool nie był w najlepszej formie, ale nadal prowadził aż do 80. minuty”.
„Zawsze wiedział, że będą wyboje na drodze i były też pozytywy, takie jak występy Alexisa Mac Allistera i Salaha, który dzięki swojemu rzutowi karnemu wyrównał rekord 175 bramek Thierry'ego Henry'ego w Premier League”.
Były dziennikarz ECHO Chris Bascombe, obecnie w The Telegraph, wskazał na lekcję, którą Liverpool będzie musiał odrobić.
„City zrobiło sobie rok przerwy, a Arsenal nie jest tą samą drużyną, którą był przez ostatnie dwa lata”, pisze. „Chelsea wciąż jest w okresie przejściowym, a każdy inny uznałby miejsce w pierwszej czwórce lub kwalifikację do europejskich pucharów za warte zorganizowania parady autobusem z otwartym dachem”.
„W okresie Świąt Bożego Narodzenia zdarzały się sytuacje, w których wydawało się, że tylko Liverpool uważa Premier League za realistyczny cel. To może wyjaśniać, dlaczego po końcowym gwizdku na trybunach zapanowała niemal cisza. Był to dźwięk fanów zdesperowanych, by zdobyć 20 mistrzostwo, ale niezdolnych do pozbycia się dręczących wątpliwości, że nie będzie to tak proste, jak mieli nadzieję i wielu przewidywało”.
„Wraz z tymi wyższymi oczekiwaniami - i rosnącym defetyzmem ze strony goniącej stawki - przychodzi nieunikniony wniosek, że największym rywalem Liverpoolu w tym sezonie mogą być oni sami”.
„Ostateczna lekcja dla każdego, kto potrzebuje delikatnego przypomnienia, jest następująca: zwłaszcza zdobywcy tytułów muszą pisać własną historię aż do ostatniego rozdziału i nigdy nie zakładać, że postępują zgodnie z przewidywalnym scenariuszem”.
Andy Hunter, podkreślił w The Guardian spudłowanie Harry'ego Maguire'a w doliczonym czasie gry, które dałoby United niezasłużone zwycięstwo.
„Ruben Amorim był wyraźnie zrozpaczony po tym, jak dwaj złośliwi gracze United zaprzepaścili szansę na odniesienie niezwykłego zwycięstwa”, pisze. „Było jednak wiele powodów do optymizmu dla portugalskiego trenera, a wśród nich mentalność United. Liverpool ma sześć punktów przewagi na szczycie Premier League i mecz zaległy nad największym rywalem, Arsenalem”.
„Ale wśród liderów była frustracja, Arne Slot potraktował swoich przeciwników słabymi pochwałami po tym, jak nie udało im się nie tylko zwiększyć różnicy w czołówce, ale także zadać nowych udręk swoim zaciekłym rywalom z Old Trafford. Cody Gakpo i Mohamed Salah odpowiedzieli na otwierającą bramkę Lisandro Martíneza i Liverpool był na dobrej drodze do kolejnego triumfu, ale dopiero późne trafienie Amada Diallo zapewniło drużynie Amorima zasłużony punkt”.
Dla Olivera Holta z Daily Mail wszystko kręciło się wokół United, choć nie obyło się bez krótkiej przerwy na rozważenie wpływu na drużynę gospodarzy.
„Liverpool rozczarował”, mówi. „United zasługują na część zasług, oczywiście, ale gospodarze wypadli znacznie poniżej standardów, które wyznaczyli w tym sezonie, nawet jeśli mecz rozświetliło piękne uderzenie Cody'ego Gakpo i rzut karny Mo Salaha, który sprowokował emocjonalną reakcję egipskiego napastnika”.
„Liverpool wciąż ma sześć punktów przewagi nad czołówką Premier League, ale ten mecz pokazał, że nie są bezbronni. Szmery niezadowolenia wokół przyszłości Trenta Alexandra-Arnolda narastały i mogą jeszcze stać się problemem dla menedżera Arne Slota, ale liderzy nadal zdobyli punkt i nadal stworzyli kilka oszałamiających momentów. To był jednak dzień United”.
Wreszcie, Paul Gorst z ECHO, pisząc w swoim werdykcie meczowym, określił ten mecz jako straconą szansę dla drużyny Slota.
„W weekend, w którym Chelsea i Arsenal straciły punkty, remis 2-2 z Manchesterem United może być tylko kosmetycznym uszczerbkiem dla Liverpoolu. Jednak już drugi sezon z rzędu the Reds pozwolili zdezelowanemu Manchesterowi United uciec z Anfield z punktem w swoim posiadaniu, a to jeszcze przez jakiś czas będzie kłuło w oczy Arne Slota”.
„Trzeba oddać sprawiedliwość drużynie United, która zajmuje 14. miejsce w Premier League i nie była takim workiem treningowym, jak podczas swojej ostatniej wizyty 13 miesięcy temu, kiedy bronili, przyjęli 34 strzały i walczyli o życie, aby zapewnić sobie bezbramkowy remis”.
„Ale po wejściu w najczęściej oglądany mecz klubowy w piłce nożnej z 23 punktami przewagi nad swoimi arcyrywalami, Liverpoolowi nie udało się pokazać swojej wyższości, ponieważ znacznie lepszy United zatrzymał serię czterech kolejnych porażek w najbardziej nieprawdopodobnym miejscu ze wszystkich. Szansa na powiększenie dystansu do czołówki została zaprzepaszczona, co dało koło ratunkowe Arsenalowi, który ma obecnie sześć punktów straty do The Reds i rozegrał o jeden mecz więcej od drużyny Slota”.
Komentarze (0)