Wywiad z Harveyem Elliottem
Podczas wywiadu Harvey Elliott mówi o treningu pod okiem Arne Slota w Liverpoolu, o tym co się zmieniło. Nagle opowieść wykracza poza rutynową pracę na boiskach treningowych w AXA Training Center w Kirkby.
Anglik zaczyna malować obraz sceny, na której doskonali się sztukę. Światła, kamera, akcja!
- Gdy jest duże natężenie meczów, to widać jak na dłoni, w jakim stopniu potrafimy już stosować styl gry i taktykę, której nauczyliśmy się z nowym menedżerem - mówi Elliott, pomocnik Liverpoolu.
- To zupełnie inne od tego, co graliśmy wcześniej, więc to tak, jakbyś przygotowywał się do jakiegoś show, ciągle ćwiczysz i ćwiczysz swoje kwestie.
- To właśnie robimy w tej chwili. Po prostu ciągle powtarzamy te same rzeczy i upewniamy się, że naprawdę wszystko robimy na 100%.
Jak dotąd, wszystko jest w porządku. Są chwile, kiedy Liverpool Slota nie wydaje się aż tak odmienny od tego, co było wcześniej prezentowali The Reds pod wodzą Jürgena Kloppa, czego przykładem jest druga połowa niedzielnego, szalonego remisu 2-2 z Manchesterem United.
Są jednak inne okazje, kiedy preferowane jest dążenie do kontroli, a nie chaos.
Elliott jest całkowicie zanurzony w sposobie myślenia Slota. Zaczyna się od 45-minutowego dojazdu na trening z Manchesteru, podczas którego opracował rutynę mającą na celu oczyszczenie głowy, co pomoże mu zaimponować podczas treningu, które później będzie nadzorował Slot.
- Myślę, że dla mnie najważniejsza jest moja jazda na trening - mówi Elliott.
- Wtedy dużo myślę o rzeczach, więc jak tylko przejdę przez bramę i zaparkuję samochód, wszystko, o czym musiałem pomyśleć, czy to dobre, czy złe, znika mi z głowy.
- W momencie kiedy wchodzę do budynku, mój umysł i moja koncentracja skupiają się tylko na piłce nożnej. Moje myśli obracają się tylko wokół piłki nożnej lub czegoś związanego ze mną.
- Szczerze mówiąc, ostatnio miałem dosyć niepoważną myśl. Nie spałem zbyt dobrze. Moją główną myślą było więc to, żeby zaraz po wejściu wypić kawę, żeby się rozruszać, żeby znów poczuć się ożywionym.
- Kiedy jest się w dużej drużynie, standardy są bardzo wysokie. Każdego dnia trzeba być w stu procentach zaangażowanym. I wiesz, nawet jeśli sam czujesz się nie w formie, musisz się jakoś pozbierać i przetrwać - żeby nie wyróżniać się z niewłaściwych powodów.
To, że Elliott wrócił do drużyny pozwoliło mu pokonać frustrację, którą czuł na początku sezonu, kiedy chcąc pokazać się nowemu trenerowi z jak najlepszej strony złamał stopę.
Kontuzja wyszła na jaw po strzale oddanym podczas treningu z reprezentacją Anglii do lat 21, ale Elliott uważa, że grał z nią przez trzy tygodnie. Anglik miał z tego powodu trzy miesiące przerwy.
Po krótkim występie przeciwko United na Anfield, pomocnik przygotowuje się do półfinału Carabao Cup przeciwko Tottenhamowi.
Elliottowi pokazano dwa zdjęcia, oba z meczów Carabao. Pierwsze przedstawia jego debiut w Fulham, który miał miejsce w meczu z Millwall we wrześniu 2018 roku, gdy miał zaledwie 15 lat i 174 dni. Rano był w szkole, a wieczorem grał w pierwszym zespole.
- Naprawdę nie rozumiałem, co się dzieje - mówi.
- To dziwne, bo nie czułem żadnej presji. Millwall na wyjeździe, zwłaszcza że był to klub z Londynu, atmosfera, kibice byli naprawdę przeciwko nam i pewne rzeczy zostały mi powiedziane, gdy się rozgrzewałem.
- Nie czuję, żebym mógł to powtórzyć. To wcale nie było PG, jeśli tak to ujmę!
Drugie zdjęcie zrobiono w lutym zeszłego roku i widać na nim, jak trzyma trofeum po zwycięstwie w finale na Wembley przeciwko Chelsea. To już drugi raz, kiedy podnosi trofeum, a jego ambicja nie maleje. Co mówi mu to zdjęcie?
- To zdjęcie mówi mi, że powinniśmy wygrać to jeszcze raz - odpowiedział bez chwili wahania.
- Myślę, że po uśmiechu na mojej twarzy widać, co to znaczyło. Grać na Wembley to jedno. Wygrać i móc tam świętować to drugie. Mamy wielkie ambicje, które chcemy zrealizować w tym sezonie.
Tak właśnie jest z Elliotem. Ma zaledwie 21 lat, już tyle osiągnął, a mimo to wciąż jest głodny więcej, mimo że zdaje sobie sprawę, że droga do pierwszego składu wciąż jest usiana przeszkodami - głównie Dominikiem Szoboszlaiem i Curtisem Jonesem, którzy zostali wykorzystani w jego preferowanej roli numer 10.
- Czuję, że to moja najmocniejsza strona, zwłaszcza jeśli chodzi o kreatywność i rozgrywanie - mówi Elliott, który w 2019 roku przeniósł się do Merseyside z Fulham.
- To pozycja, na której gram w reprezentacji Anglii i czuję, że naprawdę mogę pokazać swoje atrybuty. Oprócz tego mamy dwóch innych światowej klasy zawodników na pozycji numer 10 w postaci Curtisa i Doma.
- To wcale nie będzie łatwe. Chodzi tylko o czekanie na swój moment, swoje okazje i próbowanie wykorzystania ich ze wszystkich sił. Poza tym, kiedy już znajdę się na boisku, chcę po prostu spróbować wnieść swój wkład do drużyny i być najlepszym możliwym zawodnikiem.
W tym celu korzysta z analizy. Jego ojciec, Scott, był pierwszym, który go popychał w tym kierunku; Elliott pamięta, jak zwycięstwo 11-1, w którym strzelił dziewięć goli dla jednej ze swoich pierwszych drużyn juniorskich, zostało zredukowane do skupienia się na błędzie, jaki popełnił, pozwalając przeciwnikom zdobyć ich jedynego gola.
Teraz to Slot i jego sztab szkoleniowy nadzorują dążenie do perfekcji.
- Jest bardzo bezpośredni i konkretny, a osobiście uważam, że to jest to, czego potrzebujesz - mówi Elliott o Slocie.
- Jeśli nie robisz tego czego wymaga na treningu lub podczas meczu, albo jeśli jest coś, nad czym musisz popracować, on ci o tym powie.
-Tak zostałem wychowany. Mój tata powiedział trenerom, kiedy byłem młodszy, żeby starali się zrobić ze mnie jak najlepszego zawodnika. Wszyscy piłkarze mają spotkania dotyczące analizy. Siedzimy i oglądamy klipy z meczów, w których mogliśmy zrobić coś lepiej, ale też patrzymy na to, co zrobiliśmy dobrze.
- Uważam, że w tym właśnie tkwi ich świetna równowaga. Sztab powie ci, nad czym musisz popracować, ale też da ci komplement. Nie chodzi więc o to, żeby wyjść z pokoju zdenerwowanym i zirytowanym. To mieszana rozmowa, w której otrzymujesz zarówno negatywy, jak i pozytywy.
- Potem wychodzimy na boisko treningowe, ucząc się tych kwestii od nowa - zakończył Anglik.
Paul Joyce
Komentarze (1)