You’ll Never Walk Elon
Najbardziej znany fan-celebryta klubu od czasów pułkownika Kadafiego mógłby sfinansować galaktyczną dominację Liverpoolu - taki faustowski pakt musi mieć jednak swoją cenę.
W ramach rodzinnej wycieczki podsumowującej współczesną cywilizację ojciec Elona Muska - Errol, był w środę rano w ITV i zaprezentował najnowszy manifest syna na rzecz naprawy ludzkości.
Niestety, pytania o perspektywę kupna Liverpool Football Club zostały wstrzymane, ponieważ Errol był zajęty wyjaśnianiem, o ile lepszy byłby świat, gdyby Nelson Mandela podzielał te same wartości, co Tommy Robinson.
Wstyd. Plan Musków na przyszłość Anfield będzie fascynującą lekturą, szczególnie dla tych, którzy lubią dystopijne wizje.
Gdy Musk senior od niechcenia podrzucił pomysł, aby jego syn spróbował zakupić klub z Merseyside – pokazując w ten sposób Elona jako najbardziej znanego fana Liverpoolu od czasu znalezienia czerwonego szalika w prywatnych kwaterach pułkownika Kadafiego – można sobie wyobrazić agentów niektórych piłkarzy, spędzających większość wtorku na gorączkowym lajkowaniu każdego posta w mediach społecznościowych prawdziwego Hugo Draxa.
Pomyśl o miliardach i aspiracjach. Nie byłoby już więcej sporów o kontrakty z takimi graczami jak Mohamed Salah i nie byłoby już potrzeby tracenia czasu na płacenie marnych 35 milionów funtów za obiecujących piłkarzy, takich jak…Mohamed Salah.
Pomnik znanego socjalisty Shankly'ego musiałby koniecznie zniknąć.
Po latach samowystarczalności Liverpool mógłby zmierzyć się z Manchesterem City i Realem Madryt i otworzyć wystarczająco dużo kont na Kajmanach, aby przekupić każdego, kto kwestionowałby wydatki netto.
Całkowita dominacja The Reds byłaby kwestią miesięcy.
Nie tylko w Premier League, Lidze Mistrzów czy Klubowych Mistrzostwach Świata FIFA. Ambicje Arne Slota w kwestii trofeów natychmiast stałyby się międzygalaktyczne, a Musk przejąłby Liverpool, gwarantując w ten sposób pierwsze zwycięstwo w Mars Premiership.
Oczywiście taki pakt faustowski może mieć swoją cenę. Anfield bez wątpienia zostałby przemianowany na Stadion „X”, a pomnik znanego socjalisty Billa Shankly'ego przed The Kop musiałby zostać zastąpiony pomnikiem samego Elona.
Donald Trump dostałby swoją prywatną lożę, a szacunek należałoby okazać tym o podobnych poglądach politycznych. Xi Jinping Suite, Kim Jong Un Lounge i Genghis Khan Stand (pisownia oryginalna – przyp. autora) brzmią w pewien nieprzyjemny sposób dla tych, którzy nie są realistami w kwestii tego, co jest potrzebne do bycia konkurencyjnym.
Zastąpienie hymnu klubu piosenką „You’ll Never Walk Elon” może również wywołać pewne kontrowersje, ale kogo by to obchodziło, skoro Liverpool miałby nagle więcej gotówki niż łączne bogactwo Pro League w Arabii Saudyjskiej?
Każdy mecz domowy stałby się wydarzeniem sponsorowanym przez celebrytów, aby Super Bowl wyglądało jak wiejskie granie. Jeżeli wyniki pogorszyłyby się, Elon mógłby podjąć naturalny krok i zostać głównym trenerem lub mianować się na najwyższego przywódcę - po wcześniejszym podjęciu strategicznej decyzji, że karnet na mecze za 10 000 funtów rocznie byłyby dostępne tylko dla tych, którzy kupili Teslę.
Jeśli brzmi to zdecydowanie za drogo dla fanów, z których wielu mieszka w najbardziej upośledzonych ekonomicznie obszarów Zjednoczonego Królestwa, nie martw się. Jako nowa franczyza, Liverpool miałby niewielkie szanse na rozgrywanie meczów w swoim mieście, ponieważ Elon przeprowadzi się do bardziej malowniczej i bezpiecznej części świata. Ci miliarderzy nigdy przecież nie próbują przejąć Grenlandii za darmo, sam wiesz.
Witaj na Anfield, Elon. Ten mecz może i będzie rozgrywany w piekle, ale nikt nie wie lepiej od ciebie, że szatan jest zawsze błędnie rozumiany.
Chris Bascombe
Komentarze (16)