Diogo Jota - iskra, której potrzebuje Liverpool
Diogo Jota był skupiony na rozmowie z Kostasem Tsimikasem, czekając na wejście na murawę City Ground.
Zegar tykał w kierunku połowy drugiej części meczu, w której zespół Arne Slota w dalszym ciągu pozostawał w tyle po bramce zdobytej przez Chrisa Wooda.
Mimo przewagi w posiadaniu piłki, liderzy Premier League nie byli w stanie wykreować choćby jednej sytuacji zakończonej celnym strzałem do bramki. Liverpool potrzebował kogoś, kto zainspiruję pozostałych by odmienić losy meczu w którym zespół Nottingham Forest zmierzał do siódmego zwycięstwa z rzędu w lidze, pierwszy raz od 1922 roku.
Jota oraz Tsimikas, stojąc przy linii wspominali jak po wspólnej akcji zdobyli zwycięską bramkę na tym samym stadionie w szóstej rundzie Pucharu Anglii w 2022 roku.
Powiedziałem po prostu - Zróbmy to teraz, odtwórzmy Twoją asystę, wykonaj rzut rożny, powiedział Diogo Jota w wywiadzie dla TNT Sports. - To była jedna z tych sytuacji, kiedy wszystko poszło zgodnie z planem. Strzeliłem gola przy pierwszym kontakcie z piłką, co, jak sądzę, dodało drużynie trochę rozpędu. Nie jestem jednak zadowolony, uważam, że mogliśmy wygrać ten mecz.
Stałe fragmenty gry nie były dotychczas mocną stroną Liverpoolu, tym razem jednak dośrodkowanie Tsimikasa było idealne, dzięki czemu Diogo Jota zdobył swoją ósmą bramkę w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. Wpływ na losy meczu był natychmiastowy.
Trafienie Joty było najszybciej strzeloną bramką przez rezerwowego Liverpoolu w erze Premier League. Reprezentant Portugalii celebrował zaledwie 22 sekundy po wejściu na boisko. Był to jednocześnie pierwszy gol z rzutu rożnego strzelony przez The Reds od bramki zdobytej przez Virgila Van Dijka w wyjazdowym spotkaniu przeciwko Arsenalowi rozegranym w październiku.
Wprowadzenie Tsimikasa w miejsce Andy’ego Robertsona, który tego wieczoru miał wyraźne problemy i nie był dobrze dysponowany było oczywiste. Arne Slot zasługuje jednak na wyrazy uznania za wyjście poza schemat i nieszablonowe podejście (nie pierwszy raz w tym sezonie) w momencie w którym Diogo Jota zastąpił Ibrahime Konate, co wiązało się z przesunięciem do linii obrony Ryana Gravenbercha, który na co dzień gra w środku pola.
- Wprowadziliśmy napastnika za obrońcę, żeby grać jeszcze bardziej ofensywnie ponieważ potrzebowaliśmy gola, wyjaśnił Arne Slot. - Zdobycie bramki po stałym fragmencie gry nie było czymś o czym myślałem w momencie przeprowadzenia zmiany.
Liverpool z Diogo Jotą na pozycji napastnika wyglądał dużo lepiej niż z Luisem Diazem. Kolumbijczyk w trakcie 75 minut spędzonych na boisku nie oddał żadnego celnego strzału do bramki przeciwnika. Jak widać na załączonej heat mapie – często decydował się na zejście niżej, przez co brakowało go w centralnej, wysokiej strefie.
Jota, w przeciwieństwie do Diaza wniósł energię, ruchliwość oraz waleczność czym spowodował zamieszanie w defensywie Nottingham Forest. Gdyby nie heroiczna postawa między słupkami gospodarzy Matsa Selsa, zostałby bohaterem tego meczu.
Mimo wejścia na boisko w 66 minucie, Diogo Jota oddał więcej celnych strzałów (3) niż jakikolwiek inny zawodnik The Reds w tym meczu. To on rozpalił emocje w szalonej końcówce spotkania.
To był trudny okres dla byłego napastnika Wolverhampton Wanderers, który nie rozpoczął meczu w Premier League od czasu kontuzji klatki piersiowej, jakiej doznał przeciwko Chelsea na Anfield w październiku.
Po dwumiesięcznej przerwie strzelił gola po powrocie na boisko, wchodząc z ławki i ratując punkt dla grającego w dziesiątkę Liverpoolu w meczu przeciwko Fulham w połowie grudnia.
Jednak pewien dyskomfort wciąż się utrzymywał, a Slot ostrożnie zarządzał jego powrotem. Jota musiał być cierpliwy, ale wtorkowa noc wyglądała jak duży krok naprzód. Wyglądał na silniejszego i bardziej dynamicznego.
- Diogo wywarł duży wpływ, gdy wszedł na boisko w meczu z Fulham, ale po tym spotkaniu miał pewien nawrót urazu, powiedział Slot. - W kolejnych meczach, w których wchodził, czułem, że potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby złapać swój rytm. To dotyczy nie tylko jego, widzę to także u innych zawodników, którzy pauzowali przez kilka tygodni lub miesięcy. Trudno jest od razu osiągnąć odpowiednią intensywność w meczach Premier League.
- Bardzo się cieszę, że dziś wieczorem wyglądał nawet lepiej niż w meczu z Fulham. Miał ogromny wpływ na grę. Był jednym z tych, obok Mo Salaha, którzy mieli kilka okazji, by zdobyć drugiego gola.
Darwin Núñez wróci do rywalizacji o miejsce w składzie na sobotni wyjazdowy mecz z Brentford po tym jak pauzował przeciwko Forest z powodu żółtych kartek, ale Jota zasługuje na szansę, by zacząć od pierwszej minuty. Wystawianie Díaza na środku ataku w niektórych momentach działało dobrze, ale Kolumbijczyk, który został zmieniony przez Curtisa Jonesa miał trudności z fizyczną grą Forest i nie stanowił większego zagrożenia.
Jota jest bez wątpienia najbardziej kompletną „dziewiątką” w dyspozycji Slota, a utrzymanie go w formie i zdrowiu będzie miało ogromne znaczenie dla tego, co Liverpool może osiągnąć w tym sezonie.
Liverpool wciąż kontroluje wyścig o tytuł mistrza Premier League, mimo że po raz czwarty w ostatnich siedmiu meczach ligowych stracili punkty.
Frustracja z powodu braku zwycięskiego gola mieszała się z ulgą, że wracają do domu, unikając bolesnej powtórki porażki, jakiej doznali z Forest na Anfield we wrześniu.
Dzwonki alarmowe zabrzmiały podczas chaotycznej pierwszej połowy, gdy słaba gra w obronie pozwoliła Woodowi szybko wyprowadzić Forest na prowadzenie. Złe decyzje wielokrotnie zawodziły Liverpool, a wiele obiecujących akcji kończyło się bez efektu.
The Reds wydawali się wytrąceni z równowagi w gorącej atmosferze City Ground. „Siedzimy ci w głowie, Arne” – śpiewali gospodarze, marząc o pierwszym dublecie ligowym nad Liverpoolem od sezonu 1962/63.
Pomeczowa ocena Slota, że było to „98 minut całkowitej dominacji”, była z pewnością zbyt szczodra. Drużyna Nuno Espirito Santo chętnie oddawała Liverpoolowi piłkę, by następnie kontratakować po nieudanych akcjach, i przez pierwsze 45 minut czuła się komfortowo – Sels miał niewiele pracy.
Druga połowa była jednak zupełnie inną historią. Goście zaatakowali z większą energią, jakością i opanowaniem. Zmiany w składzie dodały im świeżości. Żaden klub w Premier League nie zdobył w tym sezonie więcej punktów z przegranych pozycji niż Liverpool (14), trzeba podziwiać ich zdolność do odzyskiwania kontroli nad meczami.
Pod koniec statystyki sugerowały nierówną walkę: oczekiwane gole Liverpoolu (xG) wyniosły 1,99 wobec 0,31, 23 strzały do 6, siedem celnych strzałów do trzech, 52 kontakty z piłką w polu karnym rywala do 17, oraz 71% posiadania piłki. Zespół Nottingham Forest nie oddał ani jednego strzału po 63. minucie. Na koniec walczyli o przetrwanie.
Jednak Liverpool z pewnością będzie żałować, że zajęło im to tyle czasu, by złapać właściwy rytm. To Diogo Jota ożywił drużynę.
James Pearce
Komentarze (5)
Ponad polowa tego srodowiska mówiąc delikatnie nie jest ostra.