Arteta o potencjale ofensywnym Liverpoolu
Trener Arsenalu Mikel Arteta ubolewał nad brakiem umiejętności rezerwowych w drużynie Kanonierów, które mogłyby zmienić przebieg gry, w porównaniu do Liverpoolu.
Późne zwycięstwo The Reds 2:0 nad Brentford było przełomowym, jak na ten moment sezonu, ponieważ zdobyli trzy punkty, gdy wydawało się, że stracą dwa.
Dzięki temu zwycięstwu uzyskali siedmiopunktową przewagę nad Arsenalem przed domowym starciem z Aston Villą, w którym zmarnowali dwubramkową przewagę i zremisowali tylko 2:2.
Wypowiadając się po kolejnym słabym wyniku Kanonierów, Arteta odniósł się do potencjału Liverpoolu w ataku, jednocześnie żałując własnego braku tej umiejętności.
- Tak, były momenty, w których im się to udało – powiedział Arteta.
- Mam na myśli to, że rezerwowi mieli wpływ i Liverpool zdołał zmienić losy meczu.
- Po naszej stronie było odwrotnie, chociaż po stracie dwóch bramek w bardzo krótkim odstępie czasu, zagrożeniem było to, że połowa drużyny wiedziała, że możemy stanąć na krawędzi porażki, bo byliśmy wyczerpani fizycznie.
- Nagle drużyna włączyła kolejny bieg i po prostu zamknęła Aston Villę we własnym polu karnym, próbując zdobyć gola, którego koniec końców nie udało nam się strzelić.
Najważniejszy dzień w wyścigu o tytuł?
W każdej walce o tytuł zdarzają się dni, które po prostu wydają się ważniejsze od innych i z pewnością tak było w sobotę.
Gdy mecz Liverpoolu zbliżał się do doliczonego czasu gry, kibice Arsenalu z pewnością byli podekscytowani faktem, że jej drużynie uda się zmniejszyć dystans dzielący ich od lidera tabeli.
Zamiast tego musieli znieść, że Darwin Nunez strzelił dwie bramki w ostatnich sekundach meczu, co wpłynęło na atmosferę na Emirates i prawdopodobnie nie pomogło Kanonierom w grze.
Jeśli chodzi o siłę ognia, nie ma porównania między Liverpoolem i Arsenalem, nawet jeśli londyńczycy z północy mają wszystkich w formie.
W meczu z Villą jedynym wprowadzonym rezerwowym był Raheem Sterling, który mógł stanowić realną opcję ofensywną dla Kanonierów. Cały mecz zza linii bocznej obejrzeli młodzi Nathan Butler-Oyedeji, Ismeal Kabia i Maldini Kacurri.
Co prawda, Bukayo Saka i Gabriel Jesus są nieobecni, ale kilka kontuzji ujawnia tak mały potencjał zespołu, co jest problematyczne.
Nawet doświadczeni rezerwowi, tacy jak Kieran Tierney, Oleksandr Zincheko i Jorginho, nie są kandydatami na piłkarzy, którzy potrafią przesądzić o wygranej.
Dla porównania, Liverpool ma takich graczy, którzy potrafią zmienić oblicze gry, jak Nunez, Diogo Jota i Harvey Elliott, których Arne Slot może wprowadzić na boisko, a także mistrza Europy Federico Chiese.
Istnieje powód, dla którego Liverpool w tym sezonie tak często grał lepiej w drugiej połowie meczu. Głębia ich składu w ataku pozwalała im na wchodzenie na boisko z nową świeżością i dokonywanie decydujących zmian.
Ostatecznie może się to okazać kluczowe przy zwycięstwie The Reds w Premier League.
Komentarze (13)
Liverpool Schrodingera...
Do tego Gakpo kopał się po czole i jedynym sensownym piłkarzem z przodu który ciągnął wózek był syn marnotrawny Nunez.
W pomocy wtedy też Grav niedomagał, więc też piłkarz mniej w teorii.
Konate też się w miarę dobrze trzyma jak na niego.
Bardziej krucho wg mnie to wygląda na środku obrony. Gomez złapał kontuzję, Konate niestety ma niepewne zdrowie, Quansah sobie słabo radzi u Slota. Więc gdyby tak wyleciał Virgil, to wg mnie byłoby to bardzie niebezpieczne, niż np. brak pojedynczego nego przedstawiciela z pomocy, czy ataku (Grav/Mac/Szoboszlai, Salah).
Sam podkopuje morale swojej drużyny a wzmacnia nasze 💪🔴
A Arteta, no cóż. wydatki na poziomie PSG czy City, saldo transferowe jedno z najbardziej ujemnych na świecie a wyników nie ma. Niech Arteta wpompuje następne 900 mln w transfery, może coś ugra.
LOSU LOSU LOSU i już za dwa sezony Reece James, Enzo i Nkunku w Arsenalu!!!!
LOSU LOSU LOSU i już za dwa sezony Partey, Martinelli i Calafiori w Chelsea!!!
Tak się niby nie lubią, a lubią!!!