Pereira po meczu na Anfield
Vitor Pereira przyznał, że w pierwszej połowie nie rozpoznał swojego zespołu, ale druga część meczu była dla niego „fantastyczna”.
Wolves schodzili na przerwę przy wyniku 0:2, nie sprawiając Liverpoolowi większych problemów. Jednak po kilku zmianach i korekcie taktyki gra zespołu odmieniła się diametralnie – Matheus Cunha strzelił gola, a liderzy Premier League nie oddali żadnego celnego strzału po przerwie. Choć Wilkom nie udało się wyrównać, Pereira był zadowolony z postawy drużyny w drugiej połowie.
O tym, czy Wolves zasłużyli na więcej
– Tak wygląda piłka nożna, ale wierzę, że jeśli gramy dobrze, z tożsamością, wykorzystując nasze atuty i umiejętności, to zasługujemy na coś więcej. Chcę wygrywać mecze z zasłużonym rezultatem, bo na to zapracowaliśmy.
– Druga połowa była fantastyczna, to był zespół, który chcę budować. W pierwszej połowie byliśmy przestraszeni, okazaliśmy zbyt wiele respektu, a to nie jest nasza gra. Nie możemy przyjeżdżać na Anfield tylko po to, by być częścią widowiska. Teraz skupiam się na kolejnym meczu i będę wymagał od mojego zespołu gry takiej, jaką widziałem po przerwie.
O rozmowie w szatni w przerwie meczu
– Po prostu poprosiłem ich, by grali na swoim poziomie. Z odwagą, z pewnością siebie. W momentach, w których powinniśmy naciskać, musimy iść do pressingu, bo rywale również popełniają błędy. Musimy utrzymywać się przy piłce i kreować sytuacje. Nie możemy się bać, musimy szanować siebie, naszą tożsamość i naszą pracę – to właśnie im powiedziałem.
O frustracji związanej z decyzjami sędziego
– Miałem pewne wątpliwości co do kilku decyzji, ale nie mogę ich zmienić. Taki jest futbol. Nie będę narzekał, bo mecz się skończył i nic już nie mogę zrobić. Teraz czas skupić się na kolejnym spotkaniu i wyciągnąć pozytywy z tego meczu.
– Lekcja, którą musimy zapamiętać, jest taka, że jesteśmy drużyną, jaką widziałem w drugiej połowie. W pierwszej połowie nie rozpoznałem swojego zespołu na boisku.
O dążeniu do pełnego występu
– W meczu z Aston Villą, moim zdaniem, zagraliśmy fantastyczne 90 minut. Tego właśnie oczekuję od mojego zespołu – nie ma znaczenia, czy gramy z Liverpoolem, czy z Aston Villą. To jest nasza filozofia.
– Musimy grać po swojemu, narzucać swój styl, grać z pewnością siebie, ryzykować, bo mamy ku temu umiejętności. Taki przekaz chcę przekazać mojej drużynie.
– W drugiej połowie pokazaliśmy to, co powinno definiować naszą grę. Pressowaliśmy Liverpool, kreowaliśmy sytuacje, zdobyliśmy gola i mieliśmy szanse na kolejne. To jest sposób, w jaki powinniśmy grać w piłkę.
O kontuzji Agbadou
– Kolejną lekcją, którą musimy zapamiętać, jest to, że jeśli czujemy jakiś dyskomfort, trzeba zejść z boiska w odpowiednim momencie i nie forsować gry. – Teraz mamy kontuzję, a gdyby porozmawiał z nami w przerwie, być może moglibyśmy dokonać zmiany w odpowiednim czasie.
Komentarze (0)