Przedmeczowa konferencja Slota
Już jutro Liverpool wyruszy do Birmignham na ważne starcie z Aston Villą w ramach Premier League. Gospodarze próbowali przełożyć spotkanie, ale bezskutecznie.
Oto co do powiedzenia przed meczem miał trener Liverpoolu, Arne Slot:
O tym jak postrzega nadchodzący tydzień w perspektywie wyścigu o tytuł mistrzowski:
- Postrzegam to jako 13 meczów do końca sezonu i jutrzejszy jest dla mnie najważniejszy. Wyjazd z Aston Villą to kolejny arcytrudny pojedynek tak samo jak ostatni mecz z Wolves. Mają świetne wyniki w meczach u siebie, zwłaszcza w meczach rozgrywanych wieczorem. My spisujemy się nieźle na wyjazdach i ogólnie nie najgorzej w tym sezonie, więc myślę, że jest to mecz na który wszyscy czekają.
O Aston Villi:
- Spisują się świetnie na wyjazdach, jeśli dobrze pamiętam to w zeszłym sezonie było 3:3 w jednym z meczów z nimi. Mają bardzo dobrego managera z dobrym pomysłem na grę. Już wcześniej mieli dobry zespół, a zimą sprowadzili kilku dobrych zawodników. Zajęli miejsce w pierwszej ósemce Ligi Mistrzów, to pokazuje jak świetną są drużyną. Jednak mecz u siebie z Wolves też był dla nas trudny. Po prostu nie oczekujemy żadnego łatwego meczu w tym momencie sezonu.
O tym czy częściej możemy się spodziewać nerwowych końcówek meczów na tym etapie sezonu:
- To normalne kiedy zbliżamy się do decydującej fazy rozgrywek. W wielu meczach prowadzimy jedną bramką, co sprawia, że końcówka staje się nerwowa. Pamiętam chociażby mecz z Crystal Palace gdzie w końcówce Vitezslav Jaros musiał ratować nas kilkoma interwencjami. Teraz nie potrzebowaliśmy jakiejś świetnej parady Alissona, żeby utrzymać zwycięstwo. Jeśli do końca sezonu będziemy mieli takie zwycięstwa to będziecie rozprawiać o tym jak jesteśmy nerwowi, tymczasem prawda jest taka, że w każdym meczu prowadząc jedną bramką musisz wykonać wielką pracę w defensywie, żeby dowieźć wynik do końca. Przez większą część sezonu mówimy o ciężkiej pracy całego zespołu, a kiedy przychodzi ten okres sezonu to mówicie o nerwach.
O doświadczeniu w wygrywaniu ligi z Feyenordem:
- Oczywiście takie doświadczenie może pomóc, nie chodzi tylko o mnie, ale też o piłkarzy. Nie chcę jednak tego porównywać i brać rzeczy z tamtego okresu do obecnej sytuacji. Mówimy o innych piłkarzach, innych przeciwnikach, innej lidze... koniec końców zawsze mecze w ostatniej fazie sezonu są na granicy zwycięstwa i remisu. I dotyczy to nie tylko nas. Wczoraj oglądałem mecz Barcelony, którą bardzo podziwiam i chociaż grają w tym sezonie świetnie to pod koniec meczu byli bliscy straty gola na 1:1. W tej fazie sezonu takie wyniki to standard. Tak samo było też w sezonie, w którym zdobywałem mistrzostwo z Feyenordem. To pokazuje, że potrzebujesz drużyny, która walczy do samego końca jeśli chcesz coś wygrać.
O tym jak ważny dla drużyny jest Wataru Endo:
- Uważam, że jest bardzo przydatnym piłkarzem w tym sezonie. Czasem możesz okazać się ważniejszy w meczu grając 2 minuty niż ktoś inny, kto zagrał 90. To co czyni go wyjątkowym to, że zawsze można na nim polegać. Nieważne czy zagra 5, 10 czy 25 minut, zawsze pokazuje najlepszą wersję samego siebie. To tylko wydaje się proste, ale kiedy nie grasz w każdym meczu to trudno jest zachować silną mentalność i pewność siebie. Często widzimy, że piłkarze którzy grają rzadziej nie mogą odnaleźć właściwego rytmu na boisku. Jedynie obrona jest łatwiejsza niż kreowanie. Jeśli piłkarz, który nie grał zbyt dużo, wchodzi na boisko i musi coś stworzyć w ataku to ma trudniejsze zadanie niż ten, który wchodzi, żeby bronić. Wata był dla nas pomocny i z pewnością dalej będzie w kolejnych tygodniach.
O tym jak piłkarze radzą sobie z nerwami i presją:
- Przede wszystkim polegamy na zawodnikach. Oczywiście robimy spotkanie na ten temat przed meczem, dajemy im instrukcje i próbujemy przygotować do tego co ich może spotkać. Jednak od momentu wyjścia na boisko możemy polegać wyłącznie na nich. To wszystko zależy od nich, jak dużo pracują, czy realizują plan gry, czy dostosowują się do przeciwnika. Jeśli zawodnik i drużyna już coś wygrali to z pewnością pomaga, ale nie przeceniajmy też tego czynnika. Nie da się porównać jednej sytuacji do drugiej ze względu na różne okoliczności.
- Ci zawodnicy, którzy z nami są i wygrali ligę, zrobili to w czasie pandemii koronawirusa. Jeśli dobrze pamiętam mieli już 25-punktową przewagę, więc o jakiej presji możemy wtedy mówić? Jestem typem managera, który kiedy ma 25 punktów przewagi i 10 meczów do rozegrania nadal skupia się na tym, że te 2 mecze trzeba wygrać i nie można odpuścić, ale nie ma mowy już o żadnej presji wtedy.
O roli jaką Diogo Jota może rozegrać w ostatniej fazie sezonu:
- Taką jak i wielu innych. Przed kontuzją radził sobie świetnie i w weekend powiedziałem, że nie pamiętam kiedy ostatni raz zagrał dla nas w Premier League. Nie było go z nami przez 3 lub 4 miesiące, bo kontuzji doznał w meczu z Chelsea w październiku. Brakowało nam go, przez pierwsze 3 miesiące grał w pierwszym składzie na pozycji nr 9. Teraz wrócił, w weekend zagrał 60 minut i mam nadzieję, że teraz zdrowie mu dopisze. Nie spodziewajcie się, że zagra 90+90+90 w nadchodzących meczach, ale mam nadzieję, że będzie mógł wziąć udział we wszystkich trzech.
Komentarze (0)