Slot po meczu z Villą
Arne Slot był zadowolony z występu swojej drużyny, ale nie z wyniku, jaki uzyskał Liverpool na Villa Park.
Mohamed Salah otworzył wynik meczu, strzelając 29. gola w sezonie. Na bramkę Egipcjanina odpowiedzieli Youri Tielemans i Ollie Watkins, a do przerwy to gospodarze prowadzili 2:1. Wynik meczu na 2:2 ustalił Trent Alexander-Arnold.
Obie drużyny miały szanse na zwycięstwo, ale emocjonujący mecz zakończył się remisem. Oznacza to, że drużyna Slota ma teraz osiem punktów przewagi na szczycie Premier League, choć drugi w tabeli Arsenal ma rozegrany mecz mniej.
Oto zapis pomeczowej konferencji Slota:
O tym, czy jest zadowolony z remisu, czy raczej myśli o dwóch punktach, które stracił Liverpool…
Zdecydowanie to drugie. Jedynym powodem, dla którego moglibyśmy być zadowoleni z wyniku 2:2, jest to, że Villa mogła strzelić gola na 3:2 w ostatniej akcji meczu. To może być jedyny powód, dla którego moglibyśmy powiedzieć: „OK, punkt jest dobry”. Poza tym, pod każdym innym względem nie jestem zadowolony z remisu. W ogóle nie byłem usatysfakcjonowany wynikiem 2:1 do przerwy – moim zdaniem nie odzwierciedlał on przebiegu pierwszej połowy. Tak to jednak bywa w piłce nożnej – jeśli stracisz gola po stałym fragmencie gry, wszystko może się zmienić bardzo szybko.
O Darwinie Núñezie, który zmarnował dobrą okazję krótko po wejściu z ławki przy stanie 2:2…
Zobaczyłem niewiarygodne podanie Conora Bradleya oraz świetny rajd Dominika Szoboszlaia, który moim zdaniem podjął idealną decyzję. Potem Darwin nie wykorzystał szansy – to nie była jego lepsza noga, ponieważ jest prawonożny, ale mimo to była to duża okazja.
Tak, bardzo pechowy moment. Miałem nadzieję, że będzie miał jeszcze jedną szansę, ponieważ zawodnik taki jak on prawdopodobnie nie zmarnowałby dwóch okazji z rzędu. Był bardzo blisko, kiedy ponownie ruszył w stronę [Emiliano] Martineza, ale bramkarz wykonał świetny wślizg, odbierając mu piłkę. Wszyscy jesteśmy rozczarowani, ale normalne jest, że zawodnik, który zmarnował taką szansę, czuje to najbardziej.
O tym, czy naturalne jest, że każda drużyna przeżywa „spadek” formy w trakcie sezonu…
Każdy mecz ma swoją historię. Uważam, że nie byliśmy genialni podczas spotkania z Evertonem, ale z oczywistych powodów mieliśmy pecha, że zremisowaliśmy. Dziś bardzo podobała mi się nasza gra – dużo bardziej niż przeciwko Wolves. Widziałem wiele elementów, które lubię najbardziej: grę piłką, wyprowadzanie jej od tyłu, kreowanie sytuacji. Jeśli grasz na Villa Park, zawsze jest trudno. Na początku sezonu mówisz: „Villa na wyjeździe – to trudne spotkanie, Manchester City na wyjeździe – to trudne spotkanie”, więc nie uważam, że to spadek formy. Możecie się jednak nie zgodzić.
To, czego nie powinniśmy robić, a co zdarza się zbyt często, to nieuzyskiwanie tego, na co zasługujemy. Jeśli spojrzy się na wszystkie sytuacje, jasne jest, która drużyna powinna wygrać ten mecz. Nie powinniśmy robić z tego nawyku, ponieważ powtarza się to zbyt często. Mimo to mamy osiem punktów przewagi nad Arsenalem, który ma jeden mecz mniej.
O Salahu, który ponownie zaliczył gola i asystę…
Jest świetny, ale nie tylko on. Myślę, że nie mogłem oczekiwać więcej od zawodników – wszyscy pracowali niesamowicie ciężko. Mając taki harmonogram jak nasz, rozegranie dwóch trudnych meczów wyjazdowych z Evertonem i tutaj to duże wyzwanie, także ze względu na atmosferę na trybunach. Mo zdobył świetnego gola, choć Jots [Diogo Jota] zasługuje na wiele komplementów za tę akcję. Drugi gol był może trochę szczęśliwy, dzięki rykoszetowi, ale zdecydowanie zasłużyliśmy na wyrównanie w tamtym momencie.
O zmianie taktycznej, dzięki której Curtis Jones zaczął z lewej strony ataku, i czy przyniosła ona oczekiwany efekt…
Jeśli chodzi o wynik – przegrywaliśmy 1:2 do przerwy – można powiedzieć, że nie zadziałało. Natomiast pod względem występu plan sprawdził się naprawdę dobrze, ponieważ absolutnie nie zasłużyliśmy na to, by schodzić do szatni, przegrywając. Powodem tej decyzji było to, że Lucho [Luis Díaz] rozegrał trzy mecze w ciągu siedmiu dni. Wystawiłem go w meczu z Plymouth, ponieważ wiedziałem, że mam Cody’ego [Gakpo], więc mogłem ich zamieniać, jeśli zaszłaby potrzeba. Jednak Cody doznał kontuzji w meczu przeciwko Evertonowi i został tylko jeden skrzydłowy.
Dlatego dzisiaj uznaliśmy, że ten manewr może się sprawdzić, i czułem, że tak było – patrząc na liczbę stworzonych przez nas sytuacji oraz sposób gry. Jeśli chodzi o wynik, nigdy nie wiesz, co by się stało, gdybyś postąpił inaczej. Nie było jednak rozsądne, aby Lucho grał pełne 90 minut. Tak samo musiałem zmienić Jotę i Trenta [w drugiej połowie] – obaj wracają po kontuzjach. Jota nie grał przez cztery lub pięć miesięcy, a to jego drugi mecz w pierwszym składzie po tak długiej przerwie. Ważne jest, aby mądrze zarządzać ich czasem gry.
Komentarze (13)
Poczucie humoru dopisuje