NEW
Newcastle United
League Cup
16.03.2025
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 2162

Dlaczego sprawa awansu jest daleka od przesądzonej


Może wydawać się, że Liverpool jest już jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów po pokonaniu w zeszłym tygodniu 1:0 PSG w Paryżu, jednak zespół Arne Slota popełniłby ogromny błąd, lekceważąc zadanie, jakim będzie pokonanie mistrza Francji na Anfield.

Historia jest zdecydowanie przeciwko paryżanom. Spośród 27 zespołów, które w fazie play-off Ligi Mistrzów przegrały pierwszy mecz u siebie, tylko trzy zdołały przejść dalej.

Tymczasem Liverpool na siedem razy, gdy wygrywał swój pierwszy mecz wyjazdowy, w rewanżu trzy razy wygrywał, dwa razy remisował i dwa razy przegrywał.

PSG musi jednak zdawać sobie sprawę, że nawet gdy The Reds przegrywali rewanż na Anfield, wciąż potrafili awansować dalej - zarówno w 1/8 finału przeciwko Barcelonie w sezonie 2006/07, jak i przeciwko Interowi w sezonie 2021/22.

W rzeczywistości, w całej swojej historii Liverpool tylko raz odpadł z fazy play-off Ligi Mistrzów po wygranej w pierwszym meczu - w sezonie 2001/02 zespół Gerarda Houliera pokonał w pierwszym meczu Bayer Leverkusen na Anfield 1:0, by przegrać na BayArena 4:2.

Jednak, mimo że wszystko zdaje się przeczyć awansowi PSG do ćwierćfinału - kurs na zwycięstwo PSG na Anfield wynosi w SkyBet 7/4 (2,75 w zapisie dziesiętnym) - zespół Luisa Enrique może mieć spore nadzieje.

Na Anfield przyjedzie najlepiej dysponowany zespół w Europie

Arne Slot nie szczędził pochwał pod adresem PSG przed pierwszym meczem w stolicy Francji, nazywając ekipę Luisa Enrique "jedną z najsilniejszych drużyn w Europie".

Menedżer Liverpoolu posunął się nawet do stwierdzenia, że to paryżanie, a nie The Reds - którzy zakończyli fazę ligową na szczycie tabeli - byli w rzeczywistości najlepszą drużyną w pierwszej fazie rozgrywek, przynajmniej patrząc na "podstawowe statystyki".

O ile Holender mógł nieco przesadzić, by podkreślić, jak trudny rywal trafił się jego drużynie, to przed pierwszym meczem PSG było drużyną w najlepszej formie w Europie. Paryżanie wygrali 10 meczów z rzędu we wszystkich rozgrywkach od końca stycznia.

W trakcie tego okresu zdemolowali w dwumeczu Brest 10:0 w poprzedniej rundzie Ligi Mistrzów i strzelili w sumie 40 goli, co jest najwyższym wynikiem w Europie (o 17 goli więcej niż zajmująca drugie miejsce pod tym względem Barcelona).

Patrząc na ich występy w fazie ligowej, w której zajęli 15. miejsce mimo najtrudniejszego terminarza ze wszystkich drużyn, ich ogólne liczby były imponujące.

Dla przykładu, PSG wykonało w pierwszej fazie rozgrywek najwięcej dryblingów - 107. Podopieczni Luisa Enrique zajęli też trzecie miejsce pod względem kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika (304) i czwarte pod względem zarówno wykonanych podań (4639), jak i wykonanych podań na połowie przeciwnika (2556).

Jednocześnie zdołali zająć piąte miejsce pod względem ogólnego posiadania piłki (59,44 procent), a ich oczekiwana liczba goli wynosząca 16,37 - w rzeczywistości strzelili 14 goli - była ósmą najlepszą. Wszystko to potwierdza obserwację Slota, który sugerował, że mistrzowie Ligue 1 powinni byli w rzeczywistości zająć znacznie wyższą pozycję w tabeli.


Zostało to zresztą potwierdzone w pierwszym meczu, w którym gospodarze oddali 27 strzałów na bramkę Liverpoolu - jest to drugi wynik w historii (od sezonu 2003/04) w meczu fazy pucharowej Ligi Mistrzów, w którym zespół nie zdołał zdobyć bramki i przegrał.

Co więcej, przegrana w zeszłą środę była pierwszą porażką PSG w jakimkolwiek meczu od 26 listopada. Mało tego, paryżanom w swoich dotychczasowych 25 meczach ligowych w tym sezonie tylko raz zdarzyło się nie strzelić gola. Nawet Slot przyznał, że we wtorek na Anfield wciąż jest o co grać.

- Patrząc na ich występ, mogą wyciągnąć wiele pozytywów przed meczem, którą zagramy za tydzień - powiedział po pierwszym starciu Holender.

- Wiemy, że za tydzień będzie ciężko.

To dobry czas na zmierzenie się ze zmęczonymi The Reds?

Liverpool z kolei w ostatnim czasie nie radził sobie najlepiej w ataku i przed sobotnim zwycięstwem nad ostatnim w tabeli Southampton nie strzelił więcej niż dwóch goli w ostatnich siedmiu meczach. Ich średnia bramek na mecz w tym okresie wyniosła 1,57, a średnia bramek oczekiwanych na mecz zaledwie 1,22.

To ewidentnie oznaka zmęczenia. Podczas gdy The Reds wystawili w weekend niemal cały skład z Paryża, Luis Enrique mógł sobie pozwolić na to, by dać odpocząć niemal wszystkim zawodnikom podstawowego składu w ligowym meczu wygranym 4:1 z Rennes.

Czy PSG po raz kolejny będzie w stanie zdominować środek pola?

Strefa, w której PSG było zdecydowanie lepsze od The Reds przed tygodniem - i która ponownie będzie kluczowa we wtorkowym meczu na Anfield - to środek pola.

Nie jest to żadna niespodzianka dla Slota i jego sztabu. Nawet menedżer Manchesteru City, Pep Guardiola, podkreślił siłę paryżan w tym aspekcie po tym, jak jego zespół przegrał na Parc des Princes w styczniu.

- PSG było lepsze. Dzięki swojej fałszywej dziewiątce mieli w środku pola jednego zawodnika więcej i trudno było go pressować - mówił Guardiola na temat sposobu, w jaki PSG lubi tworzyć przewagę w linii pomocy.

Gdy dodamy do tego potężny pressing, w tym grę jeden na jeden na całym boisku - co w ubiegłą środę zmusiło Virgila van Dijka do posyłania długich piłek z linii obrony, zamiast rozgrywania jej od tyłu, jak to zwykle robią The Reds - to, jak przyznał sam Slot, PSG staje się niemal niemożliwe do zatrzymania.

- Zakładają pressing jeden na jeden na całym boisku, co utrudnia wielu zespołom dłuższe utrzymanie się przy piłce - mówił trener The Reds.

Należy więc spodziewać się podobnej taktyki Francuzów we wtorkowy wieczór.

Czy wspaniały Mendes znów będzie błyszczał?

Jednym z piłkarzy, który szczególnie przykuł uwagę w pierwszym spotkaniu, był Nuno Mendes. Obrońca PSG nie tylko potrafił trzymać przez cały mecz w ryzach pretendenta do Złotej Piłki z Liverpoolu - i prawdopodobnie najlepszego napastnika w Europie - Mohameda Salaha, ale także stanowił nieustanne zagrożenie w ataku dzięki licznym rajdom lewą stroną boiska.

Portugalczyk wygrał najwięcej pojedynków (11), wykonał najwięcej odbiorów (8) i najwięcej wejść do ostatniej tercji boiska (15) spośród wszystkich zawodników na boisku Parc des Princes. Jego 16 przełamań linii zostało przebitych jedynie przez Vitinhę (21) i Marquinhosa (20) tego wieczoru. Warto też dodać, że w ciągu całego meczu żaden zawodnik Liverpoolu nie minął go dryblingiem.

Jeśli Mendes powtórzy ten wyczyn we wtorek, to PSG z pewnością będzie miało duże szanse na awans do najlepszej ósemki.

Radość życia Luisa Enrique i spółki sprawia, że są bardzo niebezpieczni

Luis Enrique miał błysk w oku, gdy zapytano go, czy jego drużyna może pokonać Liverpool na Anfield we wtorek - a musi to zrobić, aby mieć jakiekolwiek szanse na awans do najlepszej ósemki.

- Nie mamy nic do stracenia i to czyni nas groźnymi. Jesteśmy gotowi na Liverpool. Zrobimy to - powiedział boss PSG.

Jego piłkarze wypowiadali się w podobnym tonie. Vitinha w rozmowie z Canal+ powiedział:

- Pokażemy, jakim jesteśmy zespołem, pokażemy nasz charakter. Wygramy tam.

Te słowa powtórzył jego kolega z drużyny, Desire Doue, który stwierdził:

- Jesteśmy pewni siebie i przekonani, że możemy zrobić coś wyjątkowego. Jedziemy na Anfield, żeby wygrać mecz. Możemy to zrobić.

I paryżanie mają rację, ponieważ rzeczywiście nie mają nic do stracenia na Anfield. Skoro wtorkowego wieczoru urządza ich tylko zwycięstwo, można spodziewać się, że zastosują podejście podobne do tego, które tak dobrze służyło im w pierwszym meczu.

To wszystko czyni ich bardzo niebezpiecznym rywalem, co przyznał Van Dijk już po zwycięstwie w Paryżu.

- Uważam, że mają fantastyczny zespół. Widać, ile wkładają pracy w mecz.

- Na pomeczowej odprawie mogliśmy zobaczyć, że gdy tylko stracili piłkę, razem zakładali pressing i biegali.

- To wielka zasługa menedżera - ​​włożył w to wszystko dużo pracy i w moich oczach stworzył z nich drużynę światowej klasy.

- We wtorek będzie ciężko, wszyscy to zobaczycie. Myślę, że każdy, kto przed naszym meczem w Paryżu spodziewał się, że będziemy dominować, raczej nie przyglądał się grze PSG w trakcie sezonu.

- Wiemy, że we wtorek będzie równie ciężko jak tydzień temu, a być może nawet trudniej, ponieważ będą musieli wygrać, by awansować. Czeka nas ciężka przeprawa, ponieważ stanowią drużynę światowej klasy i pokazali to już w poprzednim meczu przeciwko nam.

Luis Enrique i jego zawodnicy będą się pocieszać przekonaniem, że Alisson, który w Paryżu wyrównał rekord dziewięciu interwencji w jednym meczu, z pewnością nie powtórzy zeszłotygodniowego kapitalnego występu na Anfield we wtorek.

Richard Morgan

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot po meczu z PSG  (1)
12.03.2025 01:19, Klika1892, liverpoolfc.com
Informację na temat stanu zdrowia TAA i Konate  (1)
12.03.2025 00:39, Klika1892, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
12.03.2025 00:18, Zalewsky, SofaScore
Slot: Musimy podnieść poziom gry  (0)
11.03.2025 13:34, Bartosz_Becker, liverpoolfc.com
VVD: Stwórzmy razem kolejny wyjątkowy wieczór  (0)
11.03.2025 12:42, MaksKon, liverpoolfc.com
PSG bez zmian w kadrze przed meczem na Anfield  (0)
11.03.2025 10:04, Vladyslav_1906, thisisanfield.com