Opinie prasy po meczu z PSG
Nadzieje Liverpoolu na potrójną koronę legły w gruzach. Liderzy Premier League odpadli z Ligi Mistrzów po bolesnej porażce w rzutach karnych z Paris Saint-Germain.
Podopieczni Luisa Enrique mogli czuć się beznadziejnie, kiedy przegrali 1:0 po golu Harveya Elliota w ostatnich minutach pierwszego meczu na Parc des Princes. Mistrzowie Francji, po tym jak wytrzymali natarcie rozpędzonych The Reds, odrobili straty w 12. minucie wczorajszego meczu rewanżowego na Anfield dzięki bramce Ousmane’a Dembélé.
Po 120 minutach kapitalnego meczu wynik pozostał niezmienny, więc do rozstrzygnięcia, kto awansuje do ćwierćfinału, potrzebne były rzuty karne.
To liderzy Ligue 1 zachowali zimną krew, trafiając wszystkie cztery rzuty karne i triumfując 4:1, podczas gdy rezerwowi Darwin Núñez i Curtis Jones pomylili się z jedenastu metrów.
Oto, co krajowe media napisały o dramatycznym wieczorze na Merseyside...
Paul Joyce, The Times
- To był mecz ciągłej walki, ciężko było nawet złapać oddech. W jednej chwili Anfield było zachwycone, a w drugiej przestraszone, aż w końcu tylko jedna drużyna była zwycięska. To, że wygrało Paris Saint-Germain, a nie Liverpool, było kwestią ich odporności psychicznej, a także kapitalnym interwencjom Gianluigiego Donnarummy.
- Bramkarz, wróg reprezentacji Anglii, która przegrała finał Euro 2020 po rzutach karnych, udaremnił próby Darwina Núñeza i Curtisa Jonesa, a ponieważ PSG nie pomyliło się ani razu, to właśnie oni awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Menedżer mistrzów Francji, Luis Enrique, powiedział, że zwycięzca porywającego widowiska dotrze do finału, a wynik w żaden sposób nie zachwieje jego przekonania.
- To był najlepszy mecz, w jakim kiedykolwiek brałem udział jako trener – powiedział Arne Slot, co dziś będzie pewnym pocieszeniem dla Liverpoolu. The Reds stworzyli historię, choć nie taką, jakiej pragnął ich szkoleniowiec. W poprzednich 39 meczach, kiedy wygrywali mecz wyjazdowy jako pierwsi, zawsze awansowali do następnej rundy.
- Ten mecz był pod wieloma względami całkowitą odwrotnością tego, co wydarzyło się na Parc des Princes w zeszłą środę. Donnarumma został bohaterem, podczas gdy to Alisson nim był w stolicy Francji.
- The Reds mieli okazje przed i po tym, jak uderzenie Ousmane’a Dembélé przyniosło remis, a niepowodzenie w ich wykorzystaniu prawdopodobnie sygnalizuje, gdzie drużyna musi się poprawić w przyszłym sezonie.
- Slot jest już tego świadomy i ubolewał nad tym, że zbyt wiele meczów było mało przekonujących w trakcie jego pierwszego sezonu jako menedżera. Jak na drużynę, która ma 15 punktów przewagi na szczycie Premier League, Liverpool wygrał tylko dziewięć z 46 meczów we wszystkich rozgrywkach różnicą większą niż dwa gole. Prawdopodobnie konieczne będą wzmocnienia, które pozwolą The Reds uzyskać przewagę.
Sam Wallace, The Telegraph
- Na szczycie Ligi Mistrzów w styczniu, poza rozgrywkami w połowie marca, Liverpool po serii rzutów karnych zakończył przygodę z Europą w tym sezonie. Piłkarze The Reds nie zachowali zimnej krwi, a było to często coś, co cechowało drużynę z Anfield.
- Paris Saint-Germain wygrało losowanie po zakończeniu meczu i wybrało bramkę, za którą siedzieli kibice gości. The Kop obserwowało z przerażeniem, jak najpierw Darwin Núñez, a następnie Curtis Jones nie trafili swoich rzutów karnych, które zostały obronione przez Gianluigiego Donnarummę, Włocha, który był koszmarem Anglii podczas Euro 2020. To był dopiero drugi raz, kiedy Liverpool przegrał serię rzutów karnych w europejskich pucharach i oznaczało to koniec ich nadziei na potrójną koronę w tym sezonie.
- Ta młoda drużyna PSG, która wyrównała wynik dwumeczu po golu Ousmane’a Dembélé w 12. minucie, jest groźna. Mogli wygrać ten mecz w ciągu 120 minut, ale dzięki rzutom karnym Liverpool otrzymał koło ratunkowe, którego nie wykorzystał.
- Pod koniec meczu Achraf Hakimi wniósł flagę PSG na środek boiska, ku niezadowoleniu The Kop, która ostro to skrytykowała. Mimo to ta drużyna Liverpoolu, która była na szczycie ligi fazy grupowej, wielkiej grupy 36 najlepszych drużyn w Europie, odpadła w pierwszej rundzie pucharowej. PSG musiało wygrać dodatkowy dwumecz, aby zajść tak daleko i wydaje się, że dzięki temu stało się drużyną w najlepszej formie w Europie.
- Arne Slot stwierdził, że to był niezwykły dwumecz, w którym najlepsza drużyna fazy grupowej – drużyna Liverpoolu, która pokonała obrońców tytułu, wielki Real Madryt – staje naprzeciw drużyny tak dobrej jak PSG. Wydaje się, że to po prostu konsekwencja kapitalnego startu Liverpoolu i o wiele szłabszego PSG, a pojedynek obu drużyn był z pewnością spektakularnym meczem.
- Być może drużyna Slota osiągnęła szczyt formy zbyt wcześnie, chociaż PSG miało niezwykłą przewagę. Byli nieszczęśliwymi przegranymi w Paryżu w pierwszym meczu, a następnie sprawiali, że Liverpool wyglądał przeciętnie. Nowe wyzwania szybko nadchodzą dla Slota: stracił Trenta Alexandra-Arnolda, a Anglik, jak powiedział menedżer Liverpoolu, raczej nie będzie dostępny na niedzielny finał Carabao Cup na Wembley.
- Pod koniec serii rzutów karnych katarski prezydent PSG Nasser Al-Khelaifi świętował przed kibicami swojej drużyny na Anfield Road z radością, która sugerowała, że jest to człowiek, który jest pod presją, by w końcu wygrać te rozgrywki. Triumf na Anfield w europejskim meczu pucharowym nadal stanowi wielki kamień milowy dla każdej drużyny, nawet tych klubów, które wydają się mieć wszystko. Nie można nie być pod wrażeniem stylu tej drużyny po odejściu Kyliana Mbappé, która teraz wygląda na poważnego kandydata do wygrania Ligi Mistrzów.
Lewis Steele, Daily Mail
- W zeszłym tygodniu Alisson był bohaterem meczu, który opisał jako najlepszy wieczór w swoim życiu. We wtorek wieczorem nadeszła kolej Donnarummy, by zaprzeczyć logice akrobatycznymi obronami i kapitalnymi interwencjami. Dwa zatrzymane karne trafią na pierwsze strony gazet, ale to był kolejny wszechstronny pokaz włoskiego bramkarza.
- Jeśli chodzi o poziom i jakość, trudno przypomnieć sobie lepszy mecz w tym sezonie. To był mecz godny finału i naprawdę czuło się, jak dwa wielkie kluby walczyły ze sobą, cios za cios.
- Możemy śmiało powiedzieć, że niezależnie od wyniku, to śmietanka Europy. Najlepsi z Francji kontra najlepsi z Anglii. Dwóch świetnych trenerów i dwie świetne drużyny. Jeden z nich został znokautowany, ale wróci silniejszy.
- PSG było kiedyś drużyną, która była pośmiewiskiem Europy. Bez względu na to, ile pieniędzy wydali lub ile galaktycznych zawodników mieli do dyspozycji, czuli się, jakby byli przeklęci na tym etapie. Już tak nie jest. Teraz podopieczni Enrique'a dorastają i są drużyną, którą realnie może myśleć o zwycięstwie w całych rozgrywkach.
Jonathan Liew, The Guardian
- Piłkarze Paris Saint-Germain przez dwie godziny, ale w chwili triumfu jakoś zdołali znaleźć w sobie kolejne pokłady siły. Pobiegli w stronę swoich kibiców w narożniku, pędzili po trawie Anfield, jakby to były Pola Elizejskie.
- Jeden człowiek nie pobiegł. Gdy rzut karny Desire Doue trafił do siatki, Vitinha po prostu upadł, nogi w końcu odmówiły mu posłuszeństwa, a ostatnia kropla energii się wyczerpała. W końcu, gdy jego koledzy z drużyny wciąż świętowali, podniósł się na nogi i jako pierwszy zaczął współczuć pokonanym graczom Liverpoolu. Następnie, gdy się rozeszli, po prostu stanął na środku boiska na kilka chwil, jakby w końcu przejął murawę, o którą walczył przez całą noc.
- To był niesamowity dwumecz, podczas których trudno było nie podejrzewać, że oglądamy potencjalnych zwycięzców, niezależnie od tego, jak się skończył. Ostatecznie byłoby to ogromną niesprawiedliwością, gdyby Paryż nie awansował, ponieważ francuski zespół był dominujący przez co najmniej dwie trzecie tej rywalizacji. W pewnym sensie umiejętność Liverpoolu, aby ograniczyć ich do potencjału tylko jednego gola przez 210 minut, była niemal tak imponująca, jak wszystko, co osiągnęli w kraju w tym sezonie.
- Jakkolwiek genialny był Liverpool pod wodzą Arne Slota przez ostatnie siedem miesięcy, tutaj spotkał swojego rywala w najbardziej nieprawdopodobnej formie. Dla tych, którzy nie znają pracy Luisa Enrique, to naprawdę była najbardziej niezwykła ze wszystkich transformacji: oczywiście wspierana ogromem katarskich pieniędzy, ale także klarownym celem, całkowitą zmianą kultury, a czasami po prostu brutalną wolą.
- Wielu wspaniałych trenerów próbowało i nie udało im się przebudować tej świątyni egoizmu, dekadencji celebrytów, konsumpcji dla samej konsumpcji, przyjęć urodzinowych sióstr. Tutaj, przy wszystkich przeciwnościach losu, Paryż trzymał się razem, walczył razem, myślał razem. Wielka w tym zasługa Enrique.
Paul Gorst, Liverpool ECHO
- To rezerwowi Darwin Núñez i Curtis Jones nie wykorzystali decydujących rzutów karnych i nie należy przypisywać żadnemu z nich winy za odpadnięcie Liverpoolu z Ligi Mistrzów, ale ten pierwszy miał widoczne problemy po wejściu w miejsce Diogo Joty, który po raz kolejny z trudem walczył z obroną PSG.
- Trudności, z jakimi zmagali się zarówno Núñez, jak i Jota tej nocy, obnażyły wyraźniej niż kiedykolwiek, że Slot musi szukać na rynku błyszczącego nowego numeru 9 tego lata. The Reds mogą zmierzać w kierunku drugiego mistrzostwa ligi w ciągu pięciu lat w kraju, ale robią to w dużej mierze dzięki wkładowi swoich skrzydłowych, a w szczególności Salaha, który nie był w stanie pokonać genialnego Mendesa.
- Jak inaczej mógłby wyglądać ten mecz, gdyby to Liverpool objął prowadzenie na początku meczu? Slot może nie spać przez kilka nocy, odtwarzając ten moment w swojej głowie.
- Gwizdy, które rozległy się od tych na The Kop, którzy zostali długo po ostatnim gwizdku, skierowane były w stronę Achrafa Hakimiego, kapitana PSG, który rozwinął duży baner na środku boiska, świetując sukces.
Komentarze (0)