Historia zwycięstwa na Wembley Phila Thompsona
W gościnnym felietonie były kapitan Phil Thompson wyjaśnił, dlaczego finał Liverpool-Newcastle United na Wembley przywołuje u niego wspaniałe emocje. Zachęcam do zapoznania się ze wspomnieniami zawodnika, który 340 razy występował dla drużyny z Anfield.
Nie mogę się doczekać niedzielnego finału na Wembley i osobiście przenosi mnie on do bardzo wyjątkowego miejsca.
Zawsze przyjemnie wrócić na ten stadion, a w 1974 roku przyniósł on prawdopodobnie jedno z najlepszych moich wspomnień – a miałem ich wiele w Liverpoolu, zarówno jako zawodnik, jak i asystent menedżera.
Miałem 20 lat i grałem w finale Pucharu Anglii dla mojej ukochanej drużyny - byłem tam w 1971 roku, kiedy przegraliśmy 2-1 z Arsenalem w finale. Podłamałem się po tej porażce, więc zwycięski powrót w 1974 roku spotęgował odczucie smaku zwycięstwa.
Poza tytułem mistrzowskim Puchar Anglii był zawsze istotną sprawą i każdy chciał zagrać w finale, więc dokonanie tego było dla mnie czymś wyjątkowym. W okresie poprzedzającym mecz, Newcastle miało środkowego napastnika Malcolma Macdonald’a, który zawsze dużo mówił. To było zabawne, ponieważ był to pierwszy raz, kiedy Bill Shankly przypinał wycinki z gazet z jego wypowiedziami na ścianie szatni.
Później, kiedy byłem z Gerardem Houllierem, robiłem dokładnie to samo i laminowałem wycinki z prasy, żebyśmy wszyscy mogli zobaczyć, co o nas napisano.
Pamiętam, jak robiłem to z komentarzami Clintona Morrisona po tym, jak przegraliśmy pierwszy mecz półfinału Pucharu Ligi z Crystal Palace. Następnie pokonaliśmy ich 5-0 na Anfield!
Macdonald był znany jako „Supermac” i pyskował w gazetach o tym, co zamierza zrobić Emlynowi Hughesowi i temu 20-letniemu Scouserowi.
Byliśmy zasadniczo dwoma pomocnikami grającymi na środku obrony, a Shanks zmieniał sposób gry Liverpoolu. Nie byliśmy najwyżsi, a Macdonald zarzekał się w każdej redakcji, że on i jego partner John Tudor rozniosą nas na strzępy i pobiją w powietrzu.
Byłem podekscytowany, Emlyn też - zachowaliśmy czyste konto! Ludzie do dziś mnie pytają, czy Malcolm jest nadal w mojej górnej kieszeni. Właśnie sprawdzam – i jest!
Nie wiedzieliśmy, co nas czeka, ale w drużynie Newcastle było dwóch graczy, którzy mieli później zostać legendami Liverpoolu. Alan Kennedy grał jako lewy obrońca, a Terry McDermott, chłopak z Kirkby, grał jako środkowy pomocnik.
Jest kilka świetnych zdjęć z tego dnia. Po meczu zamieniłem się koszulkami z Terrym i pojawia się zabawna historia.
Wchodzę po schodach Wembley z chłopakami, żeby odebrać trofeum w czarno-białej koszulce Terry'ego i czarno-białym meloniku.
Zatrzymał mnie steward i powiedział: „Jeszcze nie wolno ci iść, to Liverpool!”. Złapali mnie i pomyślałem: „O mój Boże, muszę iść do chłopaków, na pewno zauważyli moje czerwone spodenki i skarpetki”. Na szczęście mnie puścili!
To był mój pierwszy raz na świętym Wembley i było to najwspanialsze uczucie - wejść po schodach, żeby odebrać trofeum.
Jeśli chodzi o sam mecz, byliśmy wspaniali. Kevin Keegan, który w późniejszych latach został bohaterem Newcastle, strzelił dwa gole i trafił na pierwsze strony gazet.
Następnego dnia poproszono mnie, żebym wystąpił w telewizji. Był to mój pierwszy występ – chyba był to The Big Match z Brianem Moore’em. Nagraliśmy go i Kevin zapytał, czy pójdę z nim.
Pamiętam jedno z pierwszych pytań, jakie zadał mi Brian: „Widziałem, jak trzymasz swój medal zawsze blisko - zakładam, że nadal go masz przy sobie?”. Sięgnąłem więc do kieszeni i wyciągnąłem go. Po prostu nie chciałem tego tak zostawić.
Pamiętam, jak niedawno robiłem specjalny program Review Show na LFCTV z Neilem Mellorem o finale Pucharu Anglii w 1974 roku i wykorzystaliśmy całą technologię, aby podkreślić kluczowe momenty meczu. Wspaniale było zobaczyć, jak dominowaliśmy.
Będę na Wembley nie w celach zawodowych, ale z rodziną, aby obejrzeć mecz. Byliśmy tam razem w zeszłym roku, podczas tego cudownego popołudnia, dyrygowanego pod wodzą Jürgena Kloppa.
Patrzysz na zeszłoroczny finał i myślę, jak udało nam się go wygrać z tyloma dzieciakami? Przynieśli dumę klubowi i Akademii. To było wyjątkowe doświadczenie -doświadczenie Liverpool Football Club - wbrew przeciwnościom losu, ale ze wszystkimi razem.
Tym razem gramy z Newcastle i atmosfera będzie niesamowita. Zawsze mówiłem, że kibice Liverpoolu i Newcastle są bardzo podobni pod względem pasji, jaką mają do swojej drużyny. Jesteśmy klasą robotniczą, kochamy naszą muzykę i humor, ale przede wszystkim piłkę nożną - a czasami może też kufel lub dwa!
Spodziewam się, że Liverpool wygra. Byłoby wspaniale dla Arne Slota zdobyć trofeum - mam nadzieję, że pierwsze z wielu.
Rozmowę przeprowadził Steve Hunter
Komentarze (0)