Robertson o swojej formie i potencjalnym następcy
Andy Robertson stwierdził, że krytyka jego występów w sezonie 2024/2025 jest mocno przesadzona, ale przyznał również, że the Reds mogą zakontraktować nowego lewego obrońcę.
31-latek stwierdził, że jeśli klub zdecyduje się sprowadzić jego następcę to on jest gotów walczyć o miejsce w pierwszym składzie.
Szkot nie może zaprzeczyć, że wiele występów w tym sezonie nie było na odpowiednim poziomie. Został wyrzucony z boiska w meczu z Fulham, z Nottingham Forest został zmieniony już w 65. minucie, a w spotkaniu z Arsenalem zakończonym 2:2 został zdominowany przez Bukayo Sakę.
Do tego zaliczył kiepski występ w finale Pucharu Ligi, jak cały zespół. Był zamieszany w stratę drugiej bramki na Wembley.
Jamie Carragher wielokrotnie w tym sezonie nawoływał do rozglądania się za nowym lewym obrońcą. W kontekście Liverpoolu wymienia się takie nazwiska jak Milos Kerkez, Jorrel Hato czy Antonee Robinson.
Sam zainteresowany stwierdził, że jest gotowy podjąć rękawicę jeśli ta zostanie rzucona, ale sama krytyka jego występów jest mocno przesadzona.
- Myślę, że ostatnio łączy się nas z niemal każdym lewym obrońcą, ale nie mam tego za złe. Taka jest konsekwencja gry w jednym z najlepszych klubów na świecie - powiedział Robertson.
- Patrzę na ostatnie 8 lat spędzonych w Liverpoolu i widzę, że byłem przez ten czas podstawowym lewym obrońcą. Jestem z tego bardzo dumny. Wiem, że nadejdzie ten moment kiedy będzie trzeba ustąpić miejsca komuś innemu, ale myślę, że mój jeszcze nie nadszedł.
- Nawet jeśli klub kogoś sprowadzi, niech tak będzie. Ja nadal będę wierzył w siebie - dodał były piłkarz Hull City.
- Jasne, w tym sezonie było kilka momentów, w których nie okryłem się chwałą. Inne rzeczy zostały jednak wyolbrzymione do granic możliwości.
- Uważam, że grałem na dobrym poziomie. Na pewno ludzie mogą powiedzieć, że moje występy były konsekwentne. To oczywiste, że kiedy przytrafi się kilka błędów to ludzie zaczynają o tym mówić.
- Taki jest świat, w którym żyjemy. Taka jest Premier League. Każdy twój ruch jest obserwowany, każdy fan ma wyrobioną opinię na każdy temat.
- Zawsze jestem pewien swoich umiejętności. Pokazywałem to przez całą karierę, zwłaszcza odkąd jestem w Liverpoolu.
Dziś wieczorem Andy Robertson ma szansę awansować na 3. miejsce pod względem występów w reprezentacji Szkocji. Jak sam ostatnio żartował, ma chęć na pierwsze miejsce, a w tym celu musiałby zdetronizować legendę Liverpoolu, Kenny'ego Dalglisha, który w barwach swojego kraju zagrał 102 razy.
Komentarze (0)