Crouch i Gerrard po meczu z Chelsea
Peter Crouch przyznał, że był wzruszony po ponownym strzeleniu gola na Anfield w koszulce Liverpoolu.
Dwie bramki napastnika zapewniły zwycięstwo 2-0 legendom Liverpoolu w sobotnim meczu charytatywnym przeciwko legendom Chelsea.
Crouch wszedł na boisko po przerwie i otworzył wynik meczu, strzelając głową przed The Kop w 55. minucie.
10 minut później podwyższył wynik spotkania na 2-0, pięknie strzelając nad bramkarzem Robem Greenem.
Oto co miał do powiedzenia bohater sobotniego meczu wraz ze Stevenem Gerrardem...
O występie jak z bajki...
Crouch: Mogę powiedzieć, że to naprawdę świetne, ponieważ nigdy nie myślałem, że wrócę tutaj w jakiejkolwiek roli jako zawodnik. Fakt, że mogłem znowu wystąpić na Anfield był przede wszystkim niesamowity i świetny dla Fundacji Liverpoolu, ale zdobycie dwóch goli przed moją rodziną i przyjaciółmi było niesamowite.
O wejściu Croucha na boisko...
Gerrard: Próbowaliśmy zrobić wszystko, żeby zdobył trzeciego gola! Wszyscy byli zmęczeni, ale on odmienił grę. Myślę, że graliśmy dobrze przez cały mecz, ale potrzebowaliśmy odrobiny magii, odrobiny inspiracji z boku. On wszedł i nam to zapewnił.
O wykonaniu cieszynki robota...
Crouch: Tak wiele dzieci po drodze pytało: „Umiesz zrobić robota?”. Szczerze mówiąc, wolałbym tego nie robić, ale to było dla dzieci.
O tym, jak wyjątkowe było granie przed jego dziećmi...
Crouch: Naprawdę jest wyjątkowe. Ponowna gra z kimś takim jak Stevie jest fantastyczna.
Mój mały syn nigdy nie widział, jak kopię piłkę i myślę, że myślał, że kłamię! Wspaniały dzień.
O powrocie na Anfield...
Gerrard: Myślę, że wszystkie oczy zwrócone są na ligę, mamy przed sobą ważny mecz z Evertonem. Podczas przerwy na mecze międzynarodowe, kiedy dostajesz zaproszenie, żeby przyjść i zagrać przed pełnym stadionem, nie sposób tego odrzucić. Jak powiedział Peter, priorytetem jest zawsze Fundacja, zbieranie dużych sum pieniędzy na wsparcie regionu, na wsparcie byłych piłkarzy w potrzebie. Nie da się tego zrobić bez kibiców. Przyjeżdżają tutaj, płacą pieniądze i jest pełny stadion, to niewiarygodne. Nie zdarzyłoby się to w żadnym innym klubie. Crouchy jest dziś bohaterem, ale głównymi bohaterami są kibice - zawsze.
O swoim pierwszym golu...
Crouch: Oczy się rozjaśniają, kiedy piłka jest w odpowiednim miejscu i miło było zobaczyć, jak wpada. Kiedy wstałem dziś rano, miałem nadzieję, że to będzie dobry dzień! Jestem taki szczęśliwy.
O drugim golu...
Crouch: Próbowałem zgrać piłkę, ale potem spadła i po prostu próbowałem ją podnieść nad [bramkarzem]. Wpadła idealnie. Wiedziałem, że będę miał problem z Huthem, ponieważ z nim grałem, a on potrafi grać w obronie! Próbowałem strzelić głową, a potem, po prostu spróbowałem ją podnieść.
O kibicach Liverpoolu...
Crouch: Byłem w różnych klubach i sam Stevie powiedział, że nigdzie indziej nie ma takich kibiców jak tu. Jest coś wyjątkowego w fanach Liverpoolu. To, że zasiadają na trybunach w przerwie na mecze międzynarodowe, jest niesamowite.
Komentarze (0)