Przyszłość Joty i przebudowa ofensywy Liverpoolu
Diogo Jota miał trudny sezon w Liverpoolu, a to, co wydarzy się w nadchodzących miesiącach, może określić przyszły kształt ofensywy pod wodzą Arne Slota.
Liverpool stracił swojego kluczowego gracza od przełamywania meczów. A sposób, w jaki klub podejdzie do jego powrotu, może w dużej mierze określić przyszły kierunek ataku pod wodzą Arne Slota.
Mowa oczywiście o Diogo Jocie, który od momentu transferu z Wolverhampton we wrześniu 2020 roku zasłużenie wyrobił sobie reputację zawodnika otwierającego wynik meczu.
To właśnie Portugalczyk zdobył pierwszego gola w erze Slota, otwierając wynik dla Liverpoolu w wygranym 2:0 meczu z beniaminkiem Ipswich Town w pierwszej kolejce obecnego sezonu Premier League w sierpniu.
Jota rozpoczął sezon jako preferowany środkowy napastnik, wychodząc w pierwszym składzie w 10 z 11 pierwszych meczów we wszystkich rozgrywkach. Zdobył w nich trzy kolejne gole – w tym jedynego w zwycięskim meczu z Crystal Palace – oraz zanotował trzy asysty.
Jednak poważna kontuzja górnej części ciała, której doznał w październikowym starciu z Chelsea, okazała się punktem zwrotnym. Jota nie był już tym samym zawodnikiem, a do pewnego stopnia ucierpiała na tym także skuteczność Liverpoolu w ataku przez środek.
Po powrocie do gry w połowie grudnia Jota zdobył ważne gole wyrównujące – najpierw z ławki w meczu z Fulham na Anfield, a potem na wyjeździe z Nottingham Forest. Jednak jako zawodnik wyjściowej jedenastki wyraźnie odstawał od tempa gry, co dodatkowo pogłębił kolejny problem mięśniowy. Było to widoczne w jego bezbarwnych występach przeciwko Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów oraz w zapomnianym finale Pucharu Ligi, przegranym z Newcastle United dwa tygodnie temu.
Nieco podbudował go ostatnio udział przy bramce dla Portugalii w zwycięstwie nad Danią w Lidze Narodów UEFA. Jednak Jota nie trafił do siatki dla Liverpoolu już od 10 spotkań, mimo że jego rola została uproszczona – z wszechstronnego napastnika stał się teraz wyłącznie środkowym snajperem.
Sam zawodnik doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich trudności.
- To był dla mnie trudny sezon – przyznał Jota na początku marca.
- Miałem kilka komplikacji w trakcie rozgrywek. Oczywiście te ostatnie miesiące są najważniejsze, to wtedy wszystko się rozstrzyga.
- Nie czuję, żebym był w tej chwili w swojej najlepszej formie, ale poprzez grę na pewno do niej wrócę. Zawsze staram się dawać z siebie wszystko, bez względu na okoliczności.
Możliwe, że kontuzje w końcu dają się 28-latkowi we znaki. W poprzednim sezonie Jota trzykrotnie pauzował z powodu różnych urazów – od uszkodzenia więzadeł w kolanie po problemy z biodrem. Mimo to zdołał zdobyć 15 goli, co tylko podkreśliło, jak wiele Liverpool stracił przez jego absencję.
W rozgrywkach 2022/23 jego problemy zaczęły się już w okresie przygotowawczym od kontuzji ścięgna udowego, a później poważny uraz łydki wykluczył go z gry na tyle długo, że ominął mundial. Nic więc dziwnego, że przez ponad rok nie zdobył bramki dla Liverpoolu. Przypadkiem nie jest też fakt, że jedyny sezon, w którym uniknął długiej przerwy, był jego najlepszym pod względem skuteczności – w kampanii 2021/22 strzelił aż 21 goli.
Styl gry Joty, oparty na fizyczności i intensywnym pressingu, idealnie pasował do systemu Jürgena Kloppa, ale bez wątpienia odcisnął piętno na jego organizmie. Jego częste absencje utrudniają natomiast ocenę, czy będzie odpowiednim zawodnikiem w taktyce preferowanej przez Arne Slota.
Te wątpliwości dotyczą zresztą nie tylko Joty, ale i innych ofensywnych zawodników Liverpoolu. Darwin Núñez nadal jest celem klubów z Arabii Saudyjskiej, Luis Díaz łączony jest zarówno z saudyjską Pro League, jak i hiszpańskimi zespołami, a brak regularnej gry w tym sezonie sprawił, że Federico Chiesa może wrócić do Włoch. Co więcej, na ten moment Mohamed Salah zbliża się do odejścia z klubu po wygaśnięciu kontraktu latem. Tymczasem w tym tygodniu pojawiły się doniesienia, że Wolverhampton rozważa próbę sprowadzenia Joty z powrotem na Molineux.
Oczywiście nie wszyscy odejdą. Jednak Slot już od dawna podkreślał, że Liverpool będzie aktywny na rynku transferowym w poszukiwaniach nowej "dziewiątki". To z kolei stawia pod znakiem zapytania przyszłość każdego z obecnych napastników, którzy pełnili tę rolę w tym sezonie.
Przy dziewięciu meczach do końca sezonu Jota wciąż ma szansę zakończyć rozgrywki tak, jak je rozpoczął – jako pierwszy wybór Liverpoolu na środku ataku. Jednak jeśli klub uzna, że jego czas na Anfield dobiega końca, może to oznaczać nie tylko zmianę personalną, ale także gruntowną przebudowę ofensywy the Reds.
Ian Doyle
Komentarze (2)