Mamardaszwili bohaterem w meczu z Realem
Mamardaszwili, który oficjalnie dołączy latem za 29 milionów funtów, ma za sobą trudny sezon w Valencii, która przed meczem na Bernabéu znajdowała się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej.
Ale gruziński numer jeden odegrał kluczową rolę w zdobyciu cennych i imponujących trzech punktów przeciwko drużynie Carlo Ancelottiego, otrzymując znakomitą ocenę 9.1 w serwisie FotMob.
Mamardaszwili popisał się aż ośmioma niesamowitymi interwencjami, zapobiegając stracie 2.28 bramki według danych statystycznych.
Jedną z tych interwencji była obrona rzutu karnego wykonywanego przez Viníciusa Juniora w 13. minucie – Gruzin obronił strzał nogą, nisko przy lewym słupku.
Było to przy stanie 0:0, a już minutę później Valencia objęła prowadzenie po strzale głową Mouctara Diakhaby’ego.
Real wyrównał po trafieniu Viniciusa w drugiej połowie, ale w doliczonym czasie gry Hugo Duro zdobył bramkę na wagę sensacyjnego zwycięstwa drużyny Mamardaszwilego.
Wśród najjaśniejszych momentów bramkarza znalazła się akrobatyczna parada po strzale z dystansu Kyliana Mbappé oraz błyskawiczna, kocia interwencja, która zatrzymała uderzenie Federico Valverde z bliskiej odległości. Świetny niski blok w stylu Alissona powstrzymał z kolei Antonio Rüdigera przed zdobyciem wyrównującej bramki w końcówce meczu.
To było ogromne zwycięstwo dla Valencii, które oddaliło ich o siedem punktów od strefy spadkowej — choć mają rozegrany jeden mecz więcej niż drużyny znajdujące się na dnie tabeli.
Po meczu Mamardaszwili zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie swoich nagolenników, na których widniał napis: - Bądź kimś, kto zmienia grę. Świat jest pełen graczy. Mentalność na najwyższym poziomie — bez dwóch zdań.
W zeszłym miesiącu Mamardaszwili jasno przedstawił swoje ambicje — chce przejść do Liverpoolu jako pierwszy bramkarz, a nie jako rezerwowy dla Alissona.
- Jadę do Liverpoolu, by walczyć o miejsce numer jeden – zapewnił stanowczo.
- Pojadę tam, by trenować na najwyższym poziomie, a co zdecydują później, tego nie wiem. To nie ja decyduję, kto gra, a kto nie.
24-latek jasno wyraził swoje ambicje – już w październiku mówił, że celuje w rolę pierwszego bramkarza „nawet jeśli obecny golkiper nie odejdzie”.
To stawia przed Liverpoolem ciekawy dylemat na lato, choć wszystko wskazuje na to, że Caoimhín Kelleher opuści klub. W takiej sytuacji Liverpool prawdopodobnie zatrzyma Alissona na jeszcze jeden sezon, dając Mamardaszwilemu czas na aklimatyzację przed przejęciem roli numer jeden.
Komentarze (4)