Liverpool się chwieje – prasa po porażce z Fulham
Po porażce Liverpoolu 2:3 z Fulham, media nie szczędziły krytyki pod adresem drużyny Arne Slota. Mimo że Liverpool wciąż utrzymuje pozycję lidera Premier League, wynik spotkania z Fulham ujawnił wyraźne problemy w formie zespołu. W pierwszej połowie The Reds zaprezentowali się bardzo słabo, a po przerwie nie zdołali już odwrócić losów meczu. W obliczu takiej porażki, pojawiły się pytania o kondycję drużyny w kluczowej fazie sezonu. Większość mediów zauważyła, że Liverpool nie przypomina drużyny, która przez większość sezonu dominowała na krajowej scenie. Poniżej przedstawiamy reakcje i analizy brytyjskich dziennikarzy po meczu z Fulham.
Lewis Steele, Daily Mail
Liverpool ponownie zawiódł na Craven Cottage, a występ drużyny Arne Slota był daleki od ideału. Z słońcem świecącym prosto w oczy i łagodnym wiatrem znad Tamizy po lewej stronie, wyjazdowi kibice Liverpoolu śpiewali z całych sił: „And now you’re gonna believe us, we’re gonna win the league”. Liverpool może rzeczywiście zdobyć mistrzostwo, ale patrząc na to, co działo się po golu Alexisa Mac Allistera, trudno uwierzyć, że ta drużyna tak zdecydowanie odskoczyła reszcie stawki. Na szczęście dla nich, takie występy to raczej jednorazowy wybryk, ale nie zmienia to faktu, że był to rozczarowujący mecz, który dostarcza argumentów dla tych, którzy podważają ich aspiracje.
David Lynch, Independent
Dużo lepiej po przerwie, ale sami sobie to zrobili – pierwsza połowa była pełna błędów. Takie dni się zdarzają, i to jest powód, dla którego wcześniejsza seria 26 meczów bez porażki była tak imponująca. Liverpool na pewno miał okazję do odrobienia strat, ale pierwsza połowa była zbyt słaba, by choćby myśleć o pozytywnym wyniku. W drugiej części meczu drużyna Arne Slota próbowała zmienić przebieg spotkania, jednak straty były zbyt duże.
Sam Dean, The Daily Telegraph
Zbliżając się do mety, nogi Liverpoolu zaczynają drżeć. To już trzecia porażka w czterech ostatnich meczach, a defensywa wyglądała najgorzej w całym sezonie. Kandydaci na mistrzów są nadal najlepszą drużyną w Anglii, ale w tym meczu wcale na to nie wyglądali – napisał Dean, wskazując na problemy w defensywie i ogólną słabość drużyny, która w tak ważnym momencie sezonu nie potrafiła utrzymać przewagi.
John Brewin, The Guardian
Liverpool wciąż jest kandydatem na mistrza, ale nie jest drużyną bez słabych punktów. Nie ma jeszcze powodów do paniki po porażce nad Tamizą. Jeśli zdobywasz trofea, a jednocześnie masz sporo do poprawy, to tak naprawdę dobrze świadczy o potencjale drużyny – stwierdził John Brewin, podkreślając, że mimo wszystko tytuł raczej trafi w ręce drużyny Arne Slota.
Tom Victor, Daily Mirror
Robertson miał trudną pierwszą połowę. Najpierw fatalnie podał wzdłuż własnego pola karnego, potem nie wykorzystał drugiej szansy na wybicie piłki, a na koniec odbił strzał Iwobiego do własnej bramki. To tylko jedna z wielu błędów w defensywie Liverpoolu, ale prawdopodobnie najgorszy. Coraz głośniej mówi się o potrzebie nowego lewego obrońcy. Ten mecz z pewnością nie był argumentem za Robertsonem jako rozwiązaniem długoterminowym.
Ian Doyle, Liverpool Echo
Komiczny błąd dał Fulham pierwszą okazję, potem nie przeciął dośrodkowania przy wyrównującym golu i wyglądał na zupełnie zagubionego przez całą pierwszą połowę. Po przerwie się uspokoił, ale szkody zostały już wyrządzone – ocenił Ian Doyle występ Ibrahimy Konate, który nie zdołał zaprezentować się na poziomie, jakiego oczekuje się od lidera defensywy Liverpoolu.
Mark Carey, The Athletic
Jones drugi raz z rzędu zagrał jako prawy obrońca, ale tym razem test był znacznie trudniejszy niż w derbach z Evertonem. Fulham często atakowało jego stroną, a 24-latek miał spore problemy w defensywie. To on zawalił przy pierwszym golu – źle wybił piłkę, która trafiła prosto pod nogi Sessegnona, a ten od razu uderzył na 1:1. Kibice Liverpoolu wiedzą, że to tylko tymczasowe rozwiązanie, ale ten mecz był raczej zimnym prysznicem po zachwytach z ostatniego spotkania. Wejście Conora Bradleya w 67. minucie zakończyło ten eksperyment – przynajmniej na razie.
Komentarze (0)