Roy Keane broni Liverpool
Były zawodnik Manchesteru United niespodziewanie wyraził pochlebne opinie na temat dawnego rywala.
Liverpool przegrał 2:3 z Fulham w niedzielę, ale nie zmieniło to jego pozycji w tabeli Premier League ani ogromnych szans na zdobycie 20. w historii tytułu mistrza Anglii.
Pomimo przewagi jedenastu punktów nad drugim w tabeli Arsenalem, zaczęła się tworzyć narracja, jakoby Liverpool miał być „słabym mistrzem”. Czy w ogóle można tak twierdzić? Czy to możliwe?
Prawda jest taka, że dla kibiców nie ma znaczenia, iż Manchester City jest cieniem drużyny, którą był jeszcze w poprzednim sezonie, oraz że inne zespoły nie grają już tak efektywnie i skutecznie jak kiedyś. Dla fanów The Reds liczy się zwycięstwo i triumf w lidze, na który musieli czekać aż 30 lat - aż do roku 2020 - i w większości przypadków nie interesuje ich sytuacja innych drużyn.
Twierdzenie, że Liverpool nie zasłużył na tytuł, to bardzo grubymi nićmi szyte stwierdzenie. The Reds mogą zakończyć sezon z 89 punktami, a nawet z 94. Tylko pięciokrotnie w historii jakiejkolwiek drużynie udało się zdobyć więcej punktów - w tym Liverpoolowi dwukrotnie: 97 punktów w sezonie 2018/19 (słynny przegrany bój z Manchesterem City) oraz w sezonie 2019/20, kiedy zakończyła się 30-letnia posucha.
W większości sezonów o tytuł walczy kilka tych samych klubów. Nie zmienia to faktu, że poziom rozgrywek jest bardzo wysoki, a coraz więcej tzw. „słabszych” drużyn zaczyna włączać się do rywalizacji o top 6. Sam fakt, że Manchester United i Tottenham spotkali się w środku tabeli - odpowiednio na 13. i 14. miejscu - mówi wiele o tym, jak zmieniły się układy sił w lidze. Nawet West Ham z Jarrodem Bowenem, Lucasem Paquetą i Mohammedem Kudusem plasuje się na 16. pozycji. Ostatnia, nieszczęsna trójka spadkowiczów prezentuje dość niski poziom, jednak dotychczas groźne Wolves wiszą nad strefą spadkową, zajmując 17. miejsce z gwiazdą ligi - Matheusem Cunhą. W tej lidze nie ma łatwych zwycięstw ani słabych rywali, co udowodniło Fulham w niedzielne popołudnie na Craven Cottage.
- Oczywiście, mieli ostatnio trudny okres. Odpadnięcie z Ligi Mistrzów, porażka w finale z Newcastle… ale poradzili sobie w derbach z Evertonem - powiedział Roy Keane w rozmowie ze Sky Sports.
- Łatwo jest siedzieć tutaj i krytykować inne drużyny, mówiąc, że nie popisały się w pojedynkach z Liverpoolem, ale to nie ich problem.
- City i Arsenal nie podołali w tym sezonie i tym samym pomogli Liverpoolowi znaleźć się tam, gdzie teraz są - ale to wynik konsekwencji i ogromnej pracy drużyny. Dwie porażki w sezonie to naprawdę dobry wynik. Armatki nie dyszą Liverpoolowi na karku, tylko same tracą dystans. To nie wina Slota.
- Liverpool był konsekwentny i po prostu bardzo dobry w tym sezonie. W taki sposób zdobywa się trofea. Patrząc na ich statystyki, widać, jak świetni są - dlatego uważam, że zasługują na więcej uznania, niż obecnie dostają - kontynuował były pomocnik United.
- To, co stało się z Manchesterem City, na pewno wpłynęło na sytuację w tabeli, ale spójrzmy: nie pojawił się nikt, kto godnie zastąpiłby ich w walce z Liverpoolem.
- To, gdzie teraz jest Liverpool, to ich zasługa. Byli świetni w tym sezonie. Ciągle mówimy o statystykach, ale koniec końców, gdy zdobywasz tytuł i widzisz medal - nie ma na nim z tyłu wypisanych danych statystycznych.
- Wygrałeś - i tylko to się liczy.
- Słabsza dyspozycja innych drużyn im pomogła, ale nie na tyle, żeby bez tak dobrej gry byli tam, gdzie są teraz.
- Kiedy nadejdzie dzień parady i celebracji triumfu, dla Slota i drużyny nie będą się liczyć komentarze ani podważanie ich formy. Liczy się ten puchar - i nic innego - zakończył Keane.
Komentarze (1)