Potter po meczu z Liverpoolem
Szkoleniowiec West Hamu United, Graham Potter, uważa, że jego drużyna może wynieść sporo budujących wniosków z niedzielnej porażki 1:2 z faworytem do mistrzostwa Anglii – Liverpoolem.
Młoty świetnie zareagowały na bramkę Luisa Díaza z 18. minuty, która była efektem bardzo mocnego otwarcia gospodarzy. Mohammed Kudus trafił w poprzeczkę, a jeszcze przed przerwą zarówno on, jak i Dinos Mavropanos mieli kolejne okazje na gola.
Choć mierzyli się z zespołem, który rozpoczął weekend z jedenastoma punktami przewagi na szczycie tabeli i tylko trzema stratami punktów u siebie w całym sezonie, podopieczni Pottera po przerwie prezentowali się lepiej. Jarrod Bowen został powstrzymany w sytuacji sam na sam przez Alissona Beckera, ale w końcu – na cztery minuty przed końcem – West Ham wyrównał po samobójczym trafieniu Robertsona.
Jednak Liverpool, pokazując dlaczego przewodzi stawce, odpowiedział niemal natychmiast – w 89. minucie Virgil van Dijk zdobył zwycięskiego gola głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
West Ham nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – w doliczonym czasie gry rezerwowy Niclas Füllkrug obił jeszcze poprzeczkę. Był to jeden z jedenastu strzałów gości, a po ostatnim gwizdku Potter, mimo oczywistego rozczarowania, postanowił skupić się na pozytywach.
Po tym jak jego zespół stoczył wyrównany bój z liderem Premier League – i to po wcześniejszym zwycięstwie z drugim w tabeli Arsenalem na wyjeździe – szkoleniowiec wierzy, że jego zawodnicy udowodnili, na co ich stać. Teraz najważniejsze, by przełożyć tę energię na ostatnie sześć kolejek i poprawić obecną – siedemnastą – pozycję w tabeli.
– Jest mi ogromnie szkoda chłopaków, bo zostawili na boisku wszystko – przyznał Potter.
– To był bardzo dobry występ, być może nasz najlepszy do tej pory.
– Przez cały mecz dobrze zachowaliśmy balans między atakiem a obroną. Początek był trudny – atmosfera była bardzo intensywna, Liverpool ruszył z impetem, grał szybko i ciężko było się odnaleźć.
– Ale przetrwaliśmy ten okres, pokazaliśmy charakter i to też jest coś, co nie zawsze się nam udawało. Myślę, że w końcówce pierwszej połowy zaczęliśmy coraz bardziej się rozkręcać. Mieliśmy okazje, trafiliśmy w poprzeczkę.
– W drugiej połowie zaprezentowaliśmy się naprawdę mocno.
– Stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, znów trafiliśmy w poprzeczkę. Strzeliliśmy gola i zaczęło się wydawać, że dostaniemy coś w zamian za tę jakość i wysiłek.
– Może właśnie na tym polega różnica. Drużyna z czuba tabeli potrafi dopiąć swego do samego końca. Niestety, my wracamy bez punktów.
– Mimo wszystko, jest wiele pozytywów. Tak jak mówiłem, nasz występ był naprawdę solidny. Kreowaliśmy sytuacje, zmusiliśmy Liverpool do defensywy, a to niełatwa sztuka.
– W obronie również daliśmy radę – na tyle, na ile można w meczu z Liverpoolem. To zespół, który potrafi błyskawicznie przejść do ataku, ale uważam, że dobrze sobie z tym poradziliśmy.
–Tak jak wspomniałem – w drugiej połowie stworzyliśmy naprawdę dobre okazje.
– We wszystkich meczach ostatnich tygodni byliśmy konkurencyjni, teraz musimy wreszcie przechylić szalę na swoją korzyść.
– Oczywiście były też słabsze momenty – choćby domowy mecz z Brentfordem czy pierwsza połowa z Wolverhampton na wyjeździe. Ale poza tym, graliśmy na dobrym poziomie.
– Może jeszcze nie jesteśmy tam, gdzie chcemy być, ale na pewno pokazujemy jedność i zaangażowanie. A dzisiaj zrobiliśmy kolejny krok – biorąc pod uwagę całokształt, to chyba nasz najmocniejszy występ.
– Musimy się tego trzymać, wyciągnąć pozytywy i ruszyć dalej. Już w przyszłym tygodniu przed nami kolejny ważny mecz – z Southampton.
– To znowu będzie wielkie spotkanie, a my chcemy w nim dobrze wypaść. Wiemy, że w tej lidze nie ma łatwych spotkań, ale musimy myśleć pozytywnie i walczyć o trzy punkty.
– Liczymy też na wsparcie kibiców. Dziś byli fantastyczni, atmosfera przez całe popołudnie była znakomita i nasi fani mieli w tym duży udział.
– Potrzebujemy tego samego na własnym stadionie. Wszystko zaczyna się od nas – jeśli zagramy tak jak dziś, to mamy spore szanse.
Komentarze (1)