Gravenberch zachwycony po wyszarpaniu zwycięstwa
Trent Alexander-Arnold wszedł na boisko z ławki w drugiej połowie niedzielnego meczu z Leicester City i zapewnił The Reds zwycięstwo oraz utrzymanie 13-punktowej przewagi na pierwszym miejscu w tabeli Premier League.
20. tytuł mistrzowski może zostać zdobyty przez Liverpool w najbliższy weekend na Anfield, o ile The Reds pokonają Tottenham Hotspur, choć porażka Arsenalu w środę z Crystal Palace może sprawić, że stanie się to jeszcze przed meczem z Kogutami.
Po meczu z Leicester Gravenberch w rozmowie z liverpoolfc.com mówił:
- Późno strzeliliśmy gola, ale jestem zadowolony z tego wyniku. Naciskaliśmy do samego końca i finalnie wygraliśmy 1:0.
- Nawet jeśli nie gramy swojej najlepszej piłki, chodzi o końcowy wynik. W ostatnich tygodniach, nawet gdy nie graliśmy najlepiej, udawało nam się osiągać dobre wyniki. Zawsze chodzi o trzy punkty.
- Potrzebujemy jeszcze jednego zwycięstwa i mamy nadzieję, że uda nam się przypieczętować mistrzostwo u siebie. Nie możemy się tego doczekać.
Alexander-Arnold szybko dał o sobie znać po pięciotygodniowej absencji spowodowanej kontuzją i strzelił swojego pierwszego gola lewą nogą w barwach Liverpoolu.
Decydujący o losach meczu moment, który miał miejsce w 76. minucie, wywołał wielkie emocje w zespole i na trybunach kibiców gości.
- Naprawdę cieszę z powodu Trenta. Był kontuzjowany i dziś wracał do gry. Widzieliście, jak ważny potrafi być dla nas.
- Nasi kibice są niesamowici. Tydzień w tydzień są z nami i wspierają nas przy okazji każdego meczu. Również dzisiaj widzieliśmy, że naprawdę ich potrzebujemy.
Gravenberch kontynuuje serię nieprzerwanych występów od pierwszej minuty w Premier League w tym sezonie.
Mecz w Leicester był jego 45. we wszystkich rozgrywkach w sezonie 2024/25. Holender stał się absolutnym pewniakiem do gry na pozycji defensywnego pomocnika w zespole Arne Slota.
- Ciągle mocno się trzymam! Choć, jeśli mam być szczery, bywa też naprawdę ciężko - mówił 22-latek.
- W minionym sezonie nie grałem za dużo, a teraz gram w niemal każdym meczu. Jest trudno, ale wciąż idę do przodu.
- Na początku sezonu musiałem przystosować się do nowej roli na boisku, do nowej pozycji. Nie grałem tam zbyt wiele, ale teraz wiem, co muszę robić. Menedżer w pełni mi zaufał i bardzo się z tego cieszę.
Mecz na King Power Stadium zwieńczył tydzień, w trakcie którego Virgil van Dijk związał swoją przyszłość z klubem, podpisując dwuletni kontrakt.
- Mimo że Virgil dalej gra, to według mnie jest legendą Liverpoolu i jest dla nas niezwykle ważny. Cieszę się, że jest z nami - zakończył Gravenberch.
Komentarze (7)
Odważne stwierdzenie jak na kogoś, kto został zbanowany na forum
formę cały sezon a do tego Jota też tragedia i myślę że jakby Darwin zagrał tyle minut w ostatnich meczach nie wyglądałby gorzej