Szoboszlai o swoich celach i nowej roli na boisku

Dominik Szoboszlai opowiedział o swoich marzeniach o wygraniu Ligi Mistrzów w Liverpoolu. Pomocnik wyjawił też, jakie zadania musi realizować w systemie Arne Slota.

 W niedzielę The Reds zostaną mistrzami Anglii, jeśli pokonają Tottenham Hotspur. Tytuł mogą zdobyć jeszcze dziś, jeżeli Arsenal przegra z Crystal Palace. a jeśli dziś wieczorem (w środę, 23 kwietnia) Arsenal przegra z Crystal Palace, mogą nawet oficjalnie zapewnić sobie tytuł.

Szoboszlai, który trafił do klubu z RB Lipsk za 60 mln funtów latem 2023 r., był kluczową postacią w drużynie, która niemal na pewno zdobędzie tytuł mistrzowski. W tym sezonie pod wodzą Slota rozegrał 31 z 33 meczów ligowych. Ponieważ The Reds w przyszłym miesiącu najprawdopodobniej podniosą puchar, Szoboszlai ujawnił w wywiadzie dla Sky Sports, że jego marzeniem pozostaje zrobienie tego samego z pucharem Ligi Mistrzów.

– Teraz? Moim marzeniem jest wygranie Ligi Mistrzów, a jeśli to mogą być trzy marzenia, to jeszcze Premier League i gra na Mistrzostwach Świata. To dobrze, że wciąż możemy to zrobić, ale jeszcze tego nie osiągnęliśmy.

– Liga jest inna, drużyna, w której gram, jest inna, ludzie są inni. Uwielbiałem każdą sekundę spędzoną w Lipsku, spędziłem tam dwa lata i wygrałem dwa puchary, a chłopaki po moim odejściu wygrali także Superpuchar [Niemiec], ale tak, to była część mojej drogi. Musiałem jednak szybko dorosnąć do gry w tej lidze i tej drużynie. Przybyłem do zespołu, który chce wygrać Premier League, i faktycznie pragnie zdobyć wszystko, co się da. O to mi chodzi. Przyszedłem tutaj, żeby wygrywać. Jeśli przyjeżdża się do jednego z najlepszych klubów na świecie, to oczywiste, że cały czas będzie się w centrum uwagi, ale to część naszej pracy i musimy sobie z tym radzić.

– Miałem naprawdę wiele dobrych relacji w Lipsku i wciąż rozmawiam z kilkoma chłopakami. Mógłbym wymienić Daniego Olmo, który trafił do Barcelony, czy Benjamina Hendrichsa, który nadal jest w Lipsku, czy Joško [Gvardiola], który jest teraz w Manchesterze City. Wciąż mamy ze sobą kontakt. Kiedy przychodzisz do nowego klubu, jest ci ciężko, bo nikogo nie znasz. Znałem tylko Ibou [Ibrahimę Konaté], ale nie grałem z nim w Lipsku, bo przez pierwsze sześć miesięcy leczyłem kontuzję i wróciłem do gry dopiero po jego odejściu. Znaliśmy się jednak z szatni. Potrzeba czasu, żebyś naprawdę poczuł, że jesteś jednym z nich, ale to normalne. W pre-sezonie jesteśmy razem przez dziesięć dni i mamy okazję szybko się poznać. Powiedziałbym, że najbliżej znam Mo [Mohameda Salaha], ale mam dobre relacje ze wszystkimi. Lubię też Trenta [Alexandra Arnolda].

Szoboszlai pod wodzą Arne Słota jest stawiany w roli bardziej wysuniętego, ofensywnego pomocnika, inaczej niż za Jürgena Kloppa, gdy był częścią trójki w środku pola. Kapitan reprezentacji Węgier wyjasnił, czego Slot oczekuje od niego zarówno w ofensywnych, jak i defensywnych aspektach.

– W tym sezonie mam nieco inną rolę niż w poprzednim, gdy byłem bardziej numerem 8. Teraz częściej pojawiam się w ataku, w tym przypadku jako wolny zawodnik, ale muszę też dużo kryć po prawej stronie. Robię to dla Mo, dla zespołu, dla wszystkich. Po prostu cieszę się, że pomagam drużynie, to moje zadanie. Czasem czuję się zmęczony! A czasem myślę, że nie chcę tego robić i miałbym więcej energii w ofensywie, ale dopóki zespół jest zadowolony, myślę, że każdy z osobna też jest zadowolony.

– To inna rola na boisku. Może się poprawiłem, jeśli chodzi o bieganie, ale muszę być spokojniejszy, a to przychodzi z czasem. Są mecze, w których można zachować spokój i po prostu cieszyć się grą, a wszystko wydaje się naturalne, ale są też takie, w których trzeba naprawdę bardzo ciężko pracować, aby mieć szanse, być pod bramką przeciwnika i szybko wracać. Powiedzmy zatem, że mam 60% zadań ofensywnych i 40% defensywnych.