TAA tłumaczy decyzję o odejściu z klubu
Trent Alexander-Arnold ujawnił powody swojej decyzji o opuszczeniu Liverpoolu po wygaśnięciu obecnego kontraktu.
26-letni obrońca zakończy swoją przygodę z klubem latem 2025 roku, po ponad dwóch dekadach spędzonych na Anfield. Jego umowa wygasa 30 czerwca. Do tej pory rozegrał dla The Reds 352 spotkania, zdobył 23 bramki i sięgnął po osiem dużych trofeów.
W rozmowie z liverpoolfc.com, przeprowadzonej w ośrodku treningowym AXA Training Centre, Alexander-Arnold opowiedział o kulisach swojej decyzji. Oto pełny zapis tego wywiadu:
Trent, podjąłeś decyzję o odejściu z Liverpoolu po wygaśnięciu obecnego kontraktu. Czy możesz wyjaśnić ją kibicom?
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że to nie była łatwa decyzja. Towarzyszyło jej wiele przemyśleń i emocji. Jestem tu już 20 lat, kochałem każdą minutę spędzoną w tym klubie, spełniłem wszystkie swoje marzenia, osiągnąłem wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłem jako piłkarz Liverpoolu. Przez dwie dekady codziennie dawałem z siebie wszystko, ale czuję, że doszedłem do momentu, w którym potrzebuję zmiany — nowego wyzwania, zarówno jako zawodnik, jak i jako człowiek. I uważam, że nadszedł na to odpowiedni moment.
Wielu kibiców czekało na twoje stanowisko i oficjalną decyzję. Dlaczego właśnie teraz postanowiłeś ją ogłosić?
Oczywiście wokół tej sprawy narosło wiele spekulacji — wszyscy zastanawiali się, co zdecyduję i kiedy to ogłoszę. Wiem, że część osób uważa, że powinienem był powiedzieć o tym wcześniej, inni z kolei, że dobrze zrobiłem czekając na odpowiedni moment. Dla mnie najważniejsze zawsze było to, co dzieje się na boisku — skupienie na piłce i walce o cele sportowe. Gdy byliśmy w wyścigu o mistrzostwo, kiedy staraliśmy się zdobywać trofea, nie chciałem odciągać uwagi zespołu ani zakłócać tej koncentracji. Uznałem, że właściwym momentem będzie czas po zakończeniu sezonu — niekoniecznie ostatni mecz, ale chwila, w której nie gramy już o nic więcej. Teraz, gdy zdobyliśmy tytuł mistrza i mogliśmy razem go celebrować, poczułem, że mogę powiedzieć kibicom prawdę i uwolnić się od tego ciężaru. To jest ten moment.
Rozmawiałeś oczywiście z władzami Liverpoolu o możliwości przedłużenia kontraktu. Czy pozostanie na Anfield w ogóle wchodziło w grę, biorąc pod uwagę sukcesy tego sezonu i dobrą relację z Arne Slotem?
Zdecydowanie tak, to była bardzo realna opcja. Mam pełne zaufanie do menedżera, do sztabu szkoleniowego i do całego klubu, jeśli chodzi o przyszłość. To nie jest tak, że nie wierzyłem w dalszą walkę o tytuły – wręcz przeciwnie. Od pierwszych chwil ze Slotem czułem, że mamy do czynienia ze zwycięzcą, człowiekiem nastawionym na sukces. I to było widać w tym sezonie – w stylu gry, w podejściu drużyny. Nigdy nie chodziło o brak wiary, tylko o to, czego ja sam potrzebuję. Potrzebuję zmiany. To coś, co czuję, że muszę zrobić na mojej osobistej drodze – jako człowiek, ale też jako piłkarz i profesjonalista. Chcę się sprawdzić w innym środowisku, podjąć nowe wyzwanie. Czuję, że nadszedł moment, by to zrobić.
Czy rozumiesz, że kibice mogą być rozczarowani tą wiadomością?
Tak, w stu procentach. Sam jestem kibicem tego klubu całe życie – to Liverpool dał mi szansę osiągnąć wszystko, co udało mi się do tej pory. Doskonale rozumiem, jak to jest. Dorastałem, oglądając graczy, których uwielbiałem, którzy pomagali drużynie sięgać po trofea – a potem odchodzili. Czujesz wtedy więź z tymi piłkarzami, szczególnie gdy przyczyniają się do sukcesów. Dlatego wiem, co mogą teraz czuć ludzie. Sam kiedyś to przeżywałem. Rozumiem, że ta wiadomość może rozczarować wielu, a nawet wzbudzić gniew czy smutek. To wszystko miałem w głowie, podejmując decyzję – nikt nie chce zawieść tylu osób, nikt nie chce sprawić, że kibice będą zawiedzeni. Jednak musiałem podjąć tę decyzję dla siebie. Tylko tyle, choć to bardzo trudne. Długo o tym myślałem, ale mówiąc teraz głośno, czuję ulgę. Myślę, że kibice zasługują, by znać prawdę i wiedzieć, jakie jest moje stanowisko.
Wkrótce przyjdzie czas, by naprawdę spojrzeć wstecz na te wszystkie lata – od akademii, przez debiut w pierwszej drużynie, aż po triumfy w Lidze Mistrzów i Premier League. Jakie uczucia towarzyszą ci teraz, gdy zaczynasz myśleć o życiu poza Liverpoolem?
Jeśli mam wskazać jedno słowo, to będzie nim "miłość". Zakochałem się w tym klubie jako mały chłopiec i ta miłość rosła z każdym dniem. Liverpool dał mi szansę spełnić wszystkie marzenia – a nawet więcej, niż mogłem sobie wyobrazić. Nigdy nie będę w stanie wystarczająco się za to odwdzięczyć. I nigdy nie brałem tego za coś oczywistego. Jednak, jak już mówiłem, musiałem podjąć decyzję. Trudną, ale konieczną. Mam tylko nadzieję, że ludzie dostrzegą, jak wiele dałem temu klubowi. Codziennie przez 20 lat dawałem z siebie wszystko. Poświęciłem wszystko, co mogłem, by pomagać drużynie wygrywać. I to się nie zmieni. Zawsze będę kibicem tego klubu. Zawsze będę oglądał mecze, wspierał z oddali. Jednak jako zawodnik czuję, że to czas na nowy etap.
Widzieliśmy cię w samym centrum świętowania po zapewnieniu tytułu mistrzowskiego w meczu z Tottenhamem. Jak ważne jest dla ciebie to osiągnięcie?
Dla mnie to absolutna czołówka. W życiu masz tylko kilka okazji, by przeżyć tak wyjątkowe chwile w futbolu. Przez ostatnie sześć, siedem lat to był nasz wielki cel. Szczególnie po tytule w sezonie 2019/20, który zdobyliśmy bez kibiców – to tylko wzmocniło naszą determinację, by powtórzyć to przy pełnym Anfield. Marzyłem o tym, by zdobyć mistrzostwo właśnie tu, w domu. Od dziecka miałem ten obraz w głowie – mistrzostwo Premier League dla Liverpoolu, wywalczone na własnym stadionie. I to, że udało się to osiągnąć w meczu z Tottenhamem, to dla mnie coś niesamowitego. To uczucie zostanie ze mną na zawsze.
Teraz, gdy ogłosiłeś swoją decyzję, czego oczekujesz po ostatnich tygodniach swojej kariery w Liverpoolu?
Mam nadzieję, że uda nam się kontynuować zwycięską serię i że cała ta sytuacja nie przyćmi tego, co osiągnęliśmy w tym sezonie. To był niesamowity sezon i bycie jego częścią to zaszczyt. Chciałbym, żeby ludzie nie zatrzymali się zbyt długo na tej wiadomości, ale potrafili świętować to, co osiągnęła reszta zespołu. Niech to nie rzuca cienia – niech każdy poczuje radość z tego, co wspólnie zbudowaliśmy. Mam nadzieję, że razem będziemy mogli cieszyć się ostatnimi meczami, szpalerami honorowymi, wspólnym celebrowaniem. Wiem, że ta wiadomość będzie musiała się "uleżeć", że wiele osób poczuje złość, smutek. I to zrozumiałe – możecie być na mnie źli. Mam jednak nadzieję, że chłopaki, cały sztab i klub jako całość poczują dumę z tego sezonu oraz wsparcie od kibiców, które towarzyszyło nam przez cały czas.
A jeśli chodzi o kibiców – co chciałbyś im powiedzieć na pożegnanie?
Oj, jest wiele rzeczy, które chciałbym powiedzieć. Jednak najważniejsze: ogromne dziękuję. Byliście ze mną od początku. Zawsze czułem wasze wsparcie, waszą miłość – nic z tego nigdy nie przeszło niezauważone. Uwielbiałem każdą minutę tej wspólnej podróży. Mam nadzieję, że czuliście z mojej strony to samo – że dawałem z siebie wszystko. Zrobiłem rzeczy, których nigdy się nie spodziewałem, a możliwość dzielenia tych chwil z wami to coś, czego nigdy nie zapomnę. Mam mnóstwo wspomnień, które zostaną ze mną na całe życie. Nie mam wątpliwości, że jeszcze tu wrócę – chciałbym kiedyś przyprowadzić swoje dzieci na Anfield, pokazać im to miejsce, pokazać nagrania, zdjęcia, opowiedzieć, co razem osiągnęliśmy. Dlatego z całego serca dziękuję. Za wszystko. Za wsparcie, za miłość, za to, że zawsze byliście przy mnie. Zawsze będę kochał ten klub, kochał ludzi z nim związanych, kibiców, społeczność. Choć odchodzę jako zawodnik, na zawsze zostanę kibicem Liverpoolu.
Komentarze (17)
Wieszczę mu podobną przyszłość jak Cou... Tutaj klub był nieco zrobiony pod niego, tam się trochę zderzy ze ścianą - o jego indywidualnej sile świadczy pozycja w kadrze Anglii, a raczej jej brak.
Goodbye TAA. Nie oczekuj pomnika.
XDD.