Osób online 2045

Frimpong to nie TAA – ale ma swoje atuty


Nadzieje na znalezienie zawodnika, który mógłby jeden do jednego zastąpić Trenta Alexandra-Arnolda, były od początku skazane na niepowodzenie. Anglik to piłkarski jednorożec – boczny obrońca o unikalnym talencie do rozgrywania. Jednak może właśnie o to chodziło Arne Slotowi: by nie szukać kopii, lecz wyjść poza schemat. Jeremie Frimpong wnosi inne atuty.

Klauzula odstępnego w kontrakcie Frimponga z Bayerem Leverkusen została ustalona na 29,5 miliona funtów – kwota, która w kontekście dzisiejszego rynku wydaje się korzystna dla Liverpoolu. Mówimy przecież o 24-latku, który po trzech znakomitych sezonach w Bundeslidze wyrobił sobie markę zawodnika sukcesu.

Julian Ward, dyrektor techniczny The Reds, ma jasno sprecyzowaną filozofię budowania kadry. Uważa, że nowy piłkarz powinien – w idealnym scenariuszu – mieć już za sobą poważny etap kariery, zanim trafi na Anfield. Frimpong ten warunek spełnia z nawiązką: był kluczowym ogniwem zespołu, który sięgnął po dublet w barwach Leverkusen.

Oczekiwania wobec jego szybkiej aklimatyzacji są więc uzasadnione. Choć urodził się w Amsterdamie i reprezentuje barwy Holandii, dorastał w północno-zachodniej Anglii – a akademię Manchesteru City wybrał nie ze względów sportowych, lecz z uwagi na dogodniejszy dojazd, rezygnując tym samym z oferty Liverpoolu.

Jego osobowość to kolejny powód do optymizmu. Energiczny, uśmiechnięty, przebojowy – taki był już w czasach juniorskich.

– To niezwykle ciekawa postać, bardzo lubiany chłopak – mówi Gareth Taylor w rozmowie ze Sky Sports.

– Ma w sobie mnóstwo entuzjazmu, na boisku i poza nim.

Początki kariery w akademii Manchesteru City

Taylor pracował z Frimpongiem w drużynach młodzieżowych City. Jedno spotkanie szczególnie zapadło mu w pamięć – mecz z Derby County w Pucharze Anglii do lat 18. Felix Nmecha obejrzał czerwoną kartkę, a zespół Taylora znalazł się pod presją.

– Przesunęliśmy Jeremiego z prawej obrony na prawą pomoc, żeby odzyskać inicjatywę. Zagrał rewelacyjnie. Gdy Felix opuścił boisko, gra się rozchwiała, ale Jeremie po prostu rozszarpał rywali.

To on strzelił zwycięskiego gola.

To, że Taylor wskazuje jeden konkretny mecz, świadczy o tym, że Frimpong nie był postacią grającą pierwsze skrzypce w każdej kolejce – nie w tak napakowanym talentami składzie City. To Nmecha, dziś reprezentant Niemiec grający dla Borussii Dortmund, częściej przykuwał uwagę.

– Z Felixem zawsze było wiadomo, że ma potencjał, by zrobić duży krok. W przypadku Jeremiego nikt tak naprawdę tego nie przewidział. Nikt nie przypuszczał, że to on pójdzie taką drogą. Myślę, że zaskoczył wielu, przemykając poza zasięgiem radarów.

– Dla mnie to jednak nie była niespodzianka. Podczas spotkań z dyrekcją akademii zawsze powtarzałem: ten chłopak się nie boi. Żadnej sytuacji. W wielkich meczach nigdy nie pękał, zawsze podnosił poziom. A często nawet go przekraczał.

To właśnie dlatego Gareth Taylor uważa, że Frimpong to zawodnik, którego "zawsze chciało się mieć w swojej drużynie". Mimo to przebicie się do pierwszego zespołu Pepa Guardioli pozostawało w sferze odległych marzeń.

– Dość szybko stało się jasne, że to raczej nie będzie piłkarz dla Pepa – przyznaje Taylor.

– Paradoksalnie, to mogło Jeremiemu pomóc. Jeśli klub nie jest przekonany do zawodnika, ten szybko to wyczuwa. Dlatego on nieustannie próbował coś udowodnić.

– Jeśli masz w zespole zawodników, którzy wiedzą, że są wysoko cenieni, to wcale nie zawsze działa na ich korzyść. Jeremie musiał o wszystko walczyć. Pochodzi z dużej rodziny i wyobrażam sobie, że musiał się przebijać, żeby w ogóle zostać zauważonym. Przeniósł to na boisko.

W 2019 roku Frimpong przeniósł się do Celticu.

– To była dla niego znakomita decyzja. Świetny ruch. Niektórzy piłkarze muszą na moment zejść z radarów, by potem wrócić mocniejsi. Zanim się obejrzeliśmy, był już w Glasgow i grał dla Celticu w wielkich meczach.

Szybki błysk w Celticu

Frimpong podpisał z Celtikiem czteroletni kontrakt, ale spędził w Glasgow zaledwie półtora sezonu. Choć w finale pucharu przeciwko Rangersom obejrzał czerwoną kartkę na Hampden Park, to Celtic wygrał, a Frimpong zakończył sezon z potrójną koroną.

Były ulubieniec kibiców Celticu, Chris Sutton, dobrze pamięta "żywiołowego chłopaka", który szybko zaskarbił sobie sympatię trybun swoją niesamowitą szybkością.

– Był piekielnie szybki – mówi Sutton w rozmowie ze Sky Sports.

– Miał niesamowity start na kilku metrach i potrafił urwać się każdemu.

– To zupełnie inny typ zawodnika niż Trent. Nie ma takiego przeglądu pola i zasięgu podań jak on, ale zdecydowanie nadrabia szybkością. Potrafi mijać rywali – to coś, czego Alexander-Arnold nie ma w swoim arsenale. W pojedynkach jeden na jednego jego szybkość często ratuje mu skórę.

– To jego największy atut – tempo, dynamika. Zawsze uważałem, że lepiej czuje się w ofensywie niż w defensywie. Szczerze mówiąc, jego transfer do Leverkusen zaskoczył nas, ale zawsze miał piłkarski umysł i umiejętność mijania rywali w ostatniej tercji boiska.

– Celtic dał mu szansę po odejściu z City, a on błysnął w bardzo krótkim czasie. W wielu karierach potrzeba tylko iskry, żeby rozpalić ogień – i właśnie to wydarzyło się w jego przypadku w Leverkusen.

Sukces w Leverkusen i kolejne kroki

Nie ma wątpliwości, że w Niemczech Frimpong rozwinął swoją grę – w dużej mierze dzięki odnalezieniu się w systemie Xabiego Alonso. Rola wahadłowego idealnie pasuje do jego profilu.

– To połączenie prawego obrońcy i skrzydłowego. To w dużej mierze tłumaczy jego sukces – uważa Taylor.

– Jest bardzo mocny w pojedynkach jeden na jednego – zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Czerpie satysfakcję zarówno z odbierania piłki, jak i z ogrywania przeciwników. Dlatego często ćwiczyliśmy z nim indywidualne starcia – to była jego specjalność.

Poziom zaangażowania Frimponga mówi sam za siebie – nawet gdy wraca do Anglii, by odwiedzić rodzinę, zatrudnia prywatnego trenera, by móc dodatkowo trenować. Takie podejście nie mogło umknąć uwadze Liverpoolu.

– To dobry chłopak, który chce się uczyć. Zazwyczaj boczni obrońcy albo świetnie atakują, albo są zaporą w obronie. Jeremie łączy jedno i drugie. Choć trzeba zaznaczyć, że styl Leverkusen znacząco odbiega od klasycznego 4-3-3, to nie podlega dyskusji.

Nowe oblicze Liverpoolu

Frimpong budzi ciekawość nie tylko ze względu na swoje umiejętności, ale również przez wzgląd na to, jak jego obecność na prawej stronie obrony wpłynie na cały zespół. Najbardziej oczywista kwestia dotyczy relacji boiskowej, jaką przez lata wypracowali Mohamed Salah i Trent Alexander-Arnold – był to jeden z filarów sukcesów Liverpoolu. Frimpong porusza się inaczej.

Jako klasyczny boczny obrońca schodzący na obieg może stworzyć więcej przestrzeni dla Salaha, dając mu cenne ułamki sekundy na zejście do środka i uderzenie lewą nogą. Z drugiej strony, może się zdarzyć, że Frimpong zacznie zajmować te same strefy, które Egipcjanin wolałby mieć tylko dla siebie.

To zagwozdka dla Arne Slota. Mając do dyspozycji również Conora Bradleya, może zdecydować się na rotację w zależności od rywala. Jedno jest jednak pewne: Frimpong to nie Alexander-Arnold.


– To zupełnie inny profil piłkarza – fizycznie i technicznie – mówi Gareth Taylor.

– Największym wyzwaniem u Jeremiego była koncentracja. Potrafił technicznie wypaść na cztery w dziesięciopunktowej skali, a potem na osiem. Czasem robił coś, co aż wołało o pomstę do nieba – a minutę później zagrywał na poziomie światowej klasy.

– Z kolei Trent od lat trzyma bardzo wysoki poziom techniczny, ale wokół jego gry obronnej zawsze krążyły pytania. Jeremie, owszem, też popełnia błędy, ale wręcz żyje wyzwaniami płynącymi z gry jeden na jednego.

– Dzięki swojej szybkości i zwinności nieraz potrafił naprawić złą decyzję w obronie błyskawicznym powrotem i odbiorem.

Kibice Liverpoolu z pewnością to docenią – zwłaszcza patrząc na kwotę transferową.

– Za taką cenę to prawdziwa okazja – dodaje Chris Sutton.

– Naprawdę podziwiam go za to, że podjął się tego wyzwania. Wskoczyć w buty Trenta to ogromna sprawa – a on najwyraźniej wierzy, że może temu podołać. To dla niego wielka szansa, by pokazać, na co go stać.

A jeśli historia czegoś nas nauczyła, to tego, że Jeremie Frimpong ma w zwyczaju stawiać czoła wyzwaniom – i wychodzić z nich zwycięsko.

Adam Bate

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

lfc13 31.05.2025 10:03 #
Mam wrażenie, że to właśnie Frimpong za 2 lata będzie następcą Salaha a na prawą obronę kogoś kupimy.
Fanlive94 31.05.2025 11:30 #
De facto mamy teraz dwóch szybkich ofensywnych prawych obrońców, tylko że Frimpong jest poziom wyżej od Bradleya. Ciekawe, jak będzie bronił, czy lepiej czy gorzej od Conora, który moim zdaniem za często idzie na raz i nadużywa wślizgów, co jest bardzo ryzykowne.
kuczq 31.05.2025 13:04 #
Wirtz w rozegraniu bije Arnolda we wszystkim poza long ballami. Będzie dobrze

Pozostałe aktualności

Raport reprezentacyjny  (0)
01.06.2025 11:51, MaksKon, liverpoolfc.com
Heitinga zostanie trenerem Ajaxu  (9)
31.05.2025 13:45, PiotrKukczynski1992, liverpoolfc.com
Mistrzowska kampania oczami Sipke Hulshoffa  (0)
31.05.2025 13:00, Bartolino, liverpoolfc.com
Lijnders dołącza do sztabu Guardioli  (27)
31.05.2025 11:02, Olastank, The Athletic
Wywiad z Frimpongiem po podpisaniu kontraktu  (1)
31.05.2025 04:18, GingerElf, liverpoolfc.com
Poznaj Jeremiego Frimponga - 10 faktów  (0)
30.05.2025 20:36, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com