Phillips wystawiony na sprzedaż
Nat Phillips ma przed sobą ostatni rok kontraktu z Liverpoolem, a klub spodziewa się dużego zainteresowania zawodnikiem ze strony klubów z Championship. Media informowały wcześniej, że Anglik będzie wolnym agentem już pierwszego lipca, ale okazało się, że jego umowa wygaśnie dopiero w 2026 roku.
Wiadomo, że piłkarz nie ma przyszłości u Arne Slota, więc oczekuje się, że zostanie on sprzedany po tym jak rozegrał dobry sezon na wypożyczeniu w Derby. The Athletic informuje, że już teraz obrońcą mocno interesuje się West Brom, który zakończył sezon na dziewiątym miejscu na zapleczu angielskiej elity. Klub zatrudnił niedawno Ryana Masona jako nowego menedżera, a także rozstał się z podstawowym defensorem Semim Ajayim. Phillips ma być wzmocnieniem klubu, który chce walczyć o awans do Premier League.
Z kolei Derby także chciałoby sprowadzić Anglika na stałe, a menedżer zespołu John Eustace powiedział, że z pewnością chciałby mieć go w drużynie.
Na ten moment nie wiadomo na ile Liverpool wycenia swojego zawodnika, ale rok temu klub odrzucił wynoszącą 4 miliony funtów ofertę Trabzonsporu i oczekiwał aż ośmiu milionów. W 2021 roku Phillips podpisał pięcioletni kontrakt po tym jak odegrał kluczową rolę w awansie The Reds do Ligi Mistrzów tworząc duet w defensywie z Rhysem Williamsem, gdy wszyscy obrońcy byli kontuzjowani.
Jednak już wtedy było wiadomo, że żaden z nich nie jest długoterminową opcją, a decyzja o pięcioletnich kontraktach dla obu graczy była krytykowana i uznawana za zbyt lojalną.
Liverpool zarobił jednak pewną sumę za wypożyczenia Phillipsa na przestrzeni lat do Celticu, Cardiff, Derby oraz Bournemouth, od którego klub otrzymał 1.75 miliona funtów. Wszystkie te drużyny pokrywały także znaczną część jego pensji.
Dla samego Phillipsa lepszym rozwiązaniem będzie znalezienie nowego zespołu. Latem z klubu odchodzi siedmiu zawodników z akademii, których kontrakty wygasają, a The Reds rozważą również oferty za Calvina Ramsaya, Owena Becka, Luke'a Chambersa, Fabiana Mrozka, Kaide'a Gordona oraz Luca Stephensona.
Komentarze (3)