Co dalej z Darwinem Nuñezem?
Nie trwało to długo. Zaledwie kilka minut po tym, jak okazało się, że Darwin Nunez zdobył hat-tricka w pierwszej połowie wygranego przez Liverpool 5:0 meczu towarzyskiego ze Stoke City w niedzielne popołudnie, napastnik zyskał sobie nowy przydomek.
- On jest przeciwieństwem Samson!a - żartował niejeden kibic, nawiązując do biblijnej postaci, która czerpała potężną siłę ze swoich długich włosów.
Nunez, rzecz jasna, od czasu powrotu na przedsezonowe treningi prezentuje się w nowej fryzurze, po tym jak latem podjął decyzję o zgoleniu swoich charakterystycznych, długich włosów na rzecz łatwiejszej do opanowania fryzury typu buzzcut.
Nunez Strzelił bramkę w ciągu kilku minut po wprowadzeniu na drugą połowę w wygranym 3-1 meczu z Preston North End, a w weekend w AXA Training Centre potrzebował zaledwie 20 minut, aby zapisać na swoim koncie potrójną zdobycz.
Jednak, jak to często bywało w przypadku Nuneza jako zawodnika Liverpoolu, sprawy rzadko są proste. A kontekst zarówno zawodnika, jak i klubu rzuca inne światło na jego sytuację.
Jeśli chodzi o walkę o miejsce na pozycji numer dziewięć w tym sezonie, Nunez nie mógł zrobić wiele więcej w pierwszych tygodniach.
Kierunek podróży sugeruje jednak, że presezon jest raczej oknem wystawowym dla Urugwajczyka, a nie okazją dla niego, aby ubiegać się o bardziej regularną grę w pierwszej drużynie pod wodzą Arne Slota.
Nunez zaliczył tylko jeden występ w Premier League od Boxing Day w zeszłym sezonie - choć strzelił bramkę, a następnie wywalczył rzut karny w wygranym 3:1 meczu z Southampton - i odegrał niewielką rolę w drugiej połowie kampanii, gdy The Reds sięgnęli po mistrzostwo.
Nawet duża rotacja w składzie, która weszła w życie po zdobyciu tytułu z czterema meczami pozostałymi do końca, nie wystarczyła, by Nunez dostał szansę od Slota.
Warto zauważyć, że 26-latek wystąpił w 30 z 38 meczów Premier League i we wszystkich meczach pucharowych Liverpoolu. Ale nawet biorąc pod uwagę, że jego czas gry zmniejszył się o jedną trzecią w porównaniu z poprzednim sezonem, jego liczba zaledwie siedmiu bramek i siedmiu asyst podkreśliła, że Nunez nie zapewnił przewagi.
Częścią problemu była jego gotowość - w większości - do przyjęcia stylu gry preferowanego przez Slota, co w widoczny sposób wpłynęło na naturalną grę Urugwajczyka. Nie pomogło również to, że ustawienie, które wymagało od skrzydłowych strzelania bramek, oznaczało, że nawet gdy Nunez był na boisku, nie miał prawie takiej samej liczby szans.
Ale czy Nunez może jeszcze odegrać jakąś rolę w Liverpoolu? Obecnie wydaje się to mało prawdopodobne, a klub jest skłonny przyjąć oferty, które odpowiadają ich wycenie przekraczającej 50 milionów funtów.
Podczas gdy Napoli najwyraźniej zakończyło swoje zainteresowanie, AC Milan nadal monitoruje rozwój sytuacji, a Saudi Pro League, która nieudanie próbowała podpisać kontrakt z Nunezem w styczniu, pozostaje możliwym celem.
Pogoń Liverpoolu za napastnikiem Eintrachtu Frankfurt Hugo Ekitike - i ciągłe szepty o utrzymującym się zainteresowaniu Alexandrem Isakiem z Newcastle United - również wydają się przybliżać Nuneza do odejścia, choć przy wątpliwościach co do przyszłości zarówno Luisa Diaza, jak i Federico Chiesy, znaczna przebudowa ofensywy okazałaby się kosztowna.
Z pewnością nie mogą oni wszyscy odejść, zwłaszcza że The Reds muszą również poradzić sobie z drażliwą kwestią tragicznej śmierci na początku tego miesiąca Diogo Joty, który rozpoczął erę Slota jako dziewiątka pierwszego wyboru.
Nunez może więc jeszcze nie skończyć kariery na Anfield. Niezależnie od tego, Urugwajczyk w odpowiednim momencie przypomina, dlaczego Liverpool dokonał jego rekordowego zakupu.
Komentarze (8)