Czy Ekitike stanie się następcą Fernando Torresa?
Pierwszy gol to typowy przykład gry środkowego napastnika. Numer 9 Liverpoolu uwalnia się o kilka metrów od swojego obrońcy i podaje do skrzydłowego, którego podanie trafia w nacierającego pomocnika. Napastnik dobiega do krawędzi pola karnego i ustala wynik na 1:0.
W dalszej części meczu strzela ponownie z niemal tej samej pozycji, potrzebując tylko jednego kontaktu z piłką, by oddać strzał w samo okienko. Wynik na Molineux to 0-3 z pełną dominacją Liverpoolu, a sam mecz został rozegrany 22 stycznia 2011 roku.
Napastnik w czerwonej koszulce z wcześniej wspomnianym numerem na plecach to Fernando Torres – ostatnia, klasyczna „9” Liverpoolu - sprowadzony, aby strzelać gole i udowodnić, że jest to udany transfer.
Hugo Ekitike jest kolejnym, który spróbuje do niego nawiązać, ponieważ The Reds są coraz bliżej formalnego potwierdzenia jego przybycia w ramach transakcji, która może być warta nawet 79 milionów funtów.
Liverpool nie jest jedynym dużym klubem, który miał trudności ze znalezieniem środkowego napastnika, na którym mógłby polegać w dłuższej perspektywie — Arsenal w ostatnich latach zmagał się z obsadzeniem tej pozycji, a Chelsea nigdy tak naprawdę nie zastąpiła Didiera Drogby (z dyskusyjnym wyjątkiem Diego Costy).
Jednym z tych, którzy próbowali to zrobić – bezskutecznie - był oczywiście Torres, który opuścił Liverpool dziewięć dni po dwóch golach przeciwko Wolves, stając się bohaterem rekordowego transferu o wartości 50 milionów funtów (57,7 miliona dolarów). Jego następca na Anfield, Andy Carroll, który przeszedł z Newcastle United za 35 milionów funtów, był napastnikiem w nieco innym sensie, ponieważ – mówiąc delikatnie - nie dało się go przegapić.
Miał swoje ważne momenty dla Liverpoolu, w tym także przeciwko Evertonowi, dzięki czemu rzadziej mówiono o nim źle, ale 18 miesięcy po przyjściu został sprzedany. Początkowo udał się na wypożyczenie, a ostatecznie dołączył do West Ham United w czerwcu 2013 roku za 15 milionów funtów.
Kolejnym napastnikiem był Iago Aspas, ale trudno precyzyjnie określić, jakim graczem tak naprawdę był. Występował bardzo rzadko, a kiedy już grał, strzelił tylko jedną bramkę przeciwko trzecioligowemu Oldham Athletic w meczu Pucharu Anglii w 2014 roku.
Hiszpan wytrzymał tylko sezon, podobnie jak Rickie Lambert, wychowanek Liverpoolu, który nie zdobył ani jednej bramki na Anfield, zanim w 2015 roku odszedł do West Bromwich Albion.
W tym okresie Liverpool miał w składzie Daniela Sturridge'a, a przed przybyciem Lamberta Luisa Suareza - urugwajskiego napastnika, który - warto przypomnieć - został pierwotnie sprowadzony jako uzupełnienie dla Torresa.
Zamiast tego Suarez i Sturridge stali się parą, która była warta każdej złotówki, jaką Liverpool za nich zapłacił – zostali gwiazdami Premier League na swój własny sposób. Pytanie - czy byli numerami 9 w najbardziej tradycyjnym tego słowa znaczeniu?
Bilans bramkowy Suareza w jego ostatnim sezonie w klubie (31 bramek w 33 meczach Premier League w sezonie 2013-14) sugerowałby, że tak właśnie jest, ale jego najlepsza gra - podobnie jak Sturridge'a - miała miejsce w polu bramkowym. Odnosząc się do historii, byli oni bardziej w stylu Kenny'ego Dalglisha niż Iana Rusha, najlepszego strzelca wszech czasów klubu.
Po Lambercie przybył Christian Benteke, który został kupiony w lipcu 2015 roku z Aston Villi za 32,5 miliona funtów jako trzeci zawodnik z numerem 9, który przetrwał tylko jeden sezon. Pod wodzą Brendana Rodgersa zadaniem Benteke było operowanie w centralnych strefach boiska i utrzymywanie się wysoko na boisku. Jednak następca Rodgersa, Jürgen Klopp, oczekiwał czegoś zupełnie innego.
Roberto Firmino został „9” Liverpoolu, ale przez osiem lat jego rola nie była łatwa do zdefiniowania. Zamiast dopracowywać akcje Liverpoolu, był raczej dyrygentem najlepszych zagrań, dając innym szansę na zdobycie większej liczby bramek.
Darwin Nunez, który w czerwcu 2022 roku przybył z Benfiki za rekordową dla klubu kwotę 85 milionów funtów, miał zastąpić Firmino, ale jego problemy ze skutecznością sprawiły, że nie ugruntował swojej pozycji w pierwszym składzie i prawdopodobnie odejdzie tego lata.
Od czasów Torresa byli inni kandydaci. Divock Origi strzelił gola w finale Ligi Mistrzów, mimo że inni zawsze byli przed nim, pomimo że przez krótki okres po przyjściu Kloppa grał zarówno na skrzydle, jak i w środku pola.
Nieżyjący już Diogo Jota niewątpliwie udowodnił, że jest prawdziwym numerem 9, a Jamie Carragher powiedział w zeszłym roku, że uważa go za najlepszego strzelca w klubie, wyprzedzającego nawet Mohameda Salaha. Jednak Jota, pomimo wszystkich swoich oczywistych talentów, nie dołączył do Liverpoolu w 2020 roku jako zawodnik grający na tej pozycji: grał częściej na lewej stronie w Wolverhampton Wanderers, gdzie Liverpool dostrzegł jego potencjał strzelecki.
W zeszłym sezonie Arne Slot wygrał Premier League, mimo braku ugruntowanego środkowego napastnika, a odpowiedzialność przesuwała się w zależności od dostępności między Jotą, Núñezem i Luisem Diazem.
Chociaż Ekitike grał szerzej ustawiony w Reims i Paris Saint-Germain, prawdopodobnie teraz przejmie tę rolę, ponieważ strzelił 15 goli w Bundeslidze w zeszłym sezonie, grając głównie na środku ataku w Eintrachcie Frankfurt. Omar Marmoush strzelił tyle samo goli, ale egipski napastnik opuścił klub i przeszedł do Manchesteru City w połowie sezonu.
Slot mówił już wcześniej o „wielofunkcyjnych” napastnikach, ale z pewnością wie, że wydając ponad 80 milionów funtów na zawodnika, który w innej topowej lidze radził sobie całkiem nieźle pod względem strzelonych bramek, na Anfield będzie oceniany głównie według tych samych kryteriów.
Ciekawie będzie zobaczyć, który numer odziedziczy Ekitike, ponieważ numer 9 będzie dostępny dopiero wtedy, gdy odejście Nuñeza zostanie potwierdzone, a poza Firmino, trzech innych zawodników nie miało zbyt wiele szczęścia.
Lambert od tamtej pory wypowiadał się nie tylko o wadze koszulki, ale także o numerze i pozycji, ponieważ czuł, że wszyscy na nim polegali, zwłaszcza po odejściu Suareza.
Zainteresowanie samego Lamberta klubem z Anfield zaczęło się, gdy Rush prowadził formację z numerem 9 na plecach i to wyjaśnia, dlaczego tak wielu osobom początkowo trudno było zrozumieć, że Firmino nie występował tam tylko po to, by strzelać gole. Rush sam potrafił stworzyć sobie wiele okazji, ponieważ był pracowity i świetnie grał pressingiem.
Ekitike jednak nie jest Firmino. Jest szczuplejszy i szybszy - to typ napastnika, który gra blisko ramienia ostatniego obrońcy. Rozliczenie przyjdzie, gdy stanie sam na sam z bramkarzem, zupełnie tak jak Torres.
Simon Hughes
Komentarze (7)