Szoboszlai i nowy układ sił w środku pola
Kiedy Dominik Szoboszlai trafił do Liverpoolu w 2023 roku, przejął legendarną koszulkę z numerem 8. W nadchodzącym sezonie może to być właśnie rola „ósemki”, która stanie się jego nowym domem.
Podpisanie kontraktu z Florianem Wirtzem – ofensywnym pomocnikiem ściągniętym za potencjalny rekord klubowy w wysokości 116 milionów funtów (155 milionów dolarów) – było ruchem odważnym i dalekosiężnym. Jego przybycie wywołało wiele spekulacji, zwłaszcza w kontekście układu sił w środku pola.
Oprócz Wirtza, latem do drużyny dołączyli również napastnik Hugo Ekitike oraz obrońcy Jeremie Frimpong i Milos Kerkez. Kibice zaczęli zastanawiać się, jak będzie wyglądać optymalna jedenastka the Reds. Pozycja Wirtza w zespole sprawiła, że naturalnym kandydatem do rotacji stał się Szoboszlai.
W poprzednim sezonie podstawową trójkę w środku pola tworzyli Ryan Gravenberch, Alexis Mac Allister i właśnie Dominik Szoboszlai. Rozpoczęli razem 21 z 38 meczów Premier League, z których Liverpool wygrał aż 17 – imponujące 81%. Dla porównania, bez jednego z nich wskaźnik zwycięstw spadał do 47%.
Ta trójka była fundamentem walki o tytuł, jednak obecność Wirtza może oznaczać, że ich wspólne występy staną się rzadkością.
22-letni Niemiec to niezwykle wszechstronny gracz, który może występować jako fałszywa dziewiątka, z lewej strony ataku lub – jak pokazał okres przygotowawczy – przede wszystkim jako klasyczna „dziesiątka”.
Szoboszlai pełnił tę rolę w zeszłym sezonie, odgrywając kluczową rolę zarówno w grze z piłką, jak i bez niej. Był liderem pressingu, ciężko pracował w defensywie, często cofając się za Mohameda Salaha. Choć pojawiały się pytania o jego skuteczność ofensywną, zakończył sezon z ośmioma golami i dziewięcioma asystami w 49 meczach.
Wirtz jednak wnosi coś więcej – wyższą jakość techniczną, kreatywność i zdolność rozgrywania piłki. W naturalny sposób staje się więc ulepszeniem, ale to nie znaczy, że Szoboszlai został skreślony. Wręcz przeciwnie – Arne Slot wielokrotnie chwalił Węgra.
Po zwycięstwie 4:1 nad Ipswich Town w styczniu, w którym Szoboszlai otworzył wynik, Slot powiedział:
- To było dla niego miłe, bo moim zdaniem jest trochę niedoceniany. Nie przeze mnie, ale ogólnie. Jego tempo pracy jest niewiarygodne – biega z najwyższą intensywnością, a to kluczowe w zespole, który chce coś osiągnąć.
To nie są słowa, które padają w kierunku zawodnika marginalnego. Mimo to, trener stoi teraz przed wyzwaniem – jak zagospodarować dwie środkowe pozycje za Wirtzem?
Mac Allister był kluczowym ogniwem drugiej części sezonu. Grając jako „ósemka”, pozwolił Gravenberchowi, ustawionemu głębiej, rozwinąć skrzydła. Jego brak był odczuwalny, choćby w pierwszej połowie starcia z Southampton czy dogrywce z PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Mac Allister daje drużynie kontrolę i tempo, a jego występ w wygranym 5:1 meczu z Tottenhamem – dniu, w którym Liverpool zapewnił sobie tytuł – był po prostu koncertowy. Oferuje znacznie więcej niż tylko łączenie gry – jego praca w defensywie często umyka uwadze.
Dlatego wydaje się niemal absurdalne sugerowanie, że nie będzie częścią wyjściowej jedenastki. Kontuzja, która wykluczyła go z dwóch ostatnich spotkań poprzedniego sezonu, opóźniła jego przygotowania do nowej kampanii. To otworzyło drzwi Szoboszlaiowi – i ten je wykorzystał.
Węgier wyglądał znakomicie w meczach przedsezonowych.. Zagrał jako „dziesiątka” przeciwko Preston, później na prawej obronie ze Stoke, a w ostatnich trzech sparingach pełnił rolę lewego środkowego pomocnika. W nowej, nieco głębszej roli, jego uniwersalność i znakomita kondycja pozwoliły mu rozkwitnąć – bez presji odpowiadania za końcowe podanie.
Szoboszlai to klasyczny pomocnik „box-to-box”. Potrafi rozgrywać, celnie podawać, włączać się do ataków, a jednocześnie pracować na całej długości boiska. Przeciwko Athletic Bilbao pokazał pełnię swoich możliwości, najpierw podał za linię obrony do Frimponga, potem włączył się do ataku, by za chwilę znaleźć się w sytuacji strzeleckiej.
Jego rola może być jeszcze ważniejsza po odejściu Trenta Alexandra-Arnolda, który odpowiadał za długie podania w poprzek boiska. Węgier przejął tę funkcję w meczu z Brighton, kiedy jego dokładne zagranie rozpoczęło akcję bramkową.
W spotkaniu z Athletic to właśnie on zainicjował sytuację, w której Wirtz mógł zdobyć swoją pierwszą bramkę na Anfield. Ponadto – to właśnie jego rajd i dogranie do Ekitike poprzedziło gola Salaha.
Tymczasem obecność klasycznej „dziesiątki” w osobie Wirtza zmienia dynamikę zespołu. Niemiec to nie jest wolny elektron, który unika obowiązków defensywnych. Jednak jego styl gry wymaga większej odpowiedzialności od reszty pomocników – a także od prawego obrońcy. W tym kontekście atletyczność Szoboszlaia staje się kluczowa – może on błyskawicznie przejść z jednego pola karnego do drugiego, wspomagając pressing i zabezpieczając kontrataki.
Na przykładzie z meczu z Athletic widzimy, jak Węgier najpierw naciska na rywala na połowie przeciwnika, by po chwili odzyskać piłkę na własnej połowie – pokazując pełen zakres zaangażowania.
Dodatkowo, jego wzrost staje się atutem w drużynie, która cierpi na brak fizyczności na bokach obrony. Podpisanie Ekitike pomogło, a ewentualne sprowadzenie Alexandra Isaka tylko wzmocni ten aspekt.
Mac Allister, mimo że nie imponuje szybkością, nadrabia doskonałym czytaniem gry i wszechstronnością. W krótkim czasie, który miał podczas pre-sezonu, jego klasa była widoczna – choćby w ostatnim meczu z Yokohamą F. Marinos, gdzie przejął stery drużyny w końcowych etapach spotkania.
Wszystko to pokazuje, jak wiele opcji ma Arne Slot przed nowym sezonem. Rotacja Mac Allistera i Szoboszlaia może okazać się kluczowa – zapewniając świeżość i równowagę w długiej kampanii.
Nie można też zapominać o Curtisie Jonesie, który również imponował w meczach towarzyskich, występując jako „ósemka” pod nieobecność Mac Allistera. Anglik pokazał w zeszłym sezonie, że potrafi grać na wszystkich trzech pozycjach w środku pola – i z pewnością nie zamierza odpuścić.
Walka o minuty w środku pola Liverpoolu dopiero się zaczyna – a Arne Slot ma przed sobą ból głowy, który każdy menedżer chciałby mieć.
Komentarze (2)