Pożar w Newcastle wzniecony, czy będzie sukcesem?
Teraz nie ma już miejsca na upiększanie rzeczywistości. Nie można dłużej tworzyć roszczeń i kontrroszczeń dotyczących tego, co Alexander Isak może sobie myśleć – i to całkowicie burzy politykę Newcastle United tego lata. Klub próbował to przetrwać, przejść przez trudne okno transferowe z celem zatrzymania swojego najlepszego zawodnika, omijając temat faktu, że ten odmawia gry. Nie atakowali go.
W słowach Eddie’ego Howe’a, drzwi zostały pozostawione „szeroko otwarte”.
Isak pokazał Newcastle — swoim kolegom z drużyny, sztabowi i kibicom — co myśli o tych drzwiach: zatrzasnął je przed nosem Howe’a i podpalił cały budynek przy okazji. Chociaż nie złożył jeszcze oficjalnej prośby o transfer, zrobił coś prawie równie złego. Upubliczniając swoje stanowisko, chce wymusić transfer do Liverpoolu. Rezultatem jest zwiększenie presji i dalsze pogorszenie relacji — na kilka dni przed poniedziałkowym meczem obu drużyn.
Pierwszą reakcją ze strony władz Newcastle było jeszcze mocniejsze okopanie się na swojej połowie. Z końcem okna transferowego coraz bliżej, nie ma już oczywistego następcy dla Isaka, nie mówiąc o dwóch napastnikach, których musieliby sprowadzić, jeśli zgodziliby się na jego odejście (w miniony weekend przeciwko Aston Villi grali bez nominalnego środkowego napastnika). Problemem nie są pieniądze, lecz brak opcji. Jak sami powiedzieli w oświadczeniu: „Warunki sprzedaży tego lata nie były póki co do zaakceptowania.”
Na razie więc, upierają się, że Isak zostaje: „Nie przewidujemy spełnienia tych warunków.” Prywatnie ich nastrój się zaostrzył, co niekoniecznie było tym, na co Isak i jego otoczenie liczyli. Jest frustracja wobec jego postawy, irytacja wpływem jego przedstawicieli i sposobem, w jaki Liverpool prowadzi swoje działania, ale planowano rozegrać tę sprawę dłużej i spokojniej. Za dyplomatycznym zapewnieniem, że Isak „pozostaje częścią naszej rodziny i zostanie przyjęty z powrotem, gdy tylko będzie gotowy do ponownego dołączenia do kolegów”, kryje się również furia.
I tak, zanim ktoś na to wskaże — podobna sytuacja dzieje się w odwrotną stronę w Brentford z Yoane Wissą, od dawna celem transferowym Newcastle, który prowadzi własną partyzancką wojnę przeciwko obecnemu klubowi: wrócił wcześniej z obozu treningowego, nie gra w meczach przedsezonowych i ostatnio usunął wszystkie odniesienia do Brentford ze swoich mediów społecznościowych. W futbolu trudno znaleźć moralną wyższość — balansuje ona na czubku szpilki.
Jak potoczą się następne dni, tego nie wiadomo — Liverpool z pewnością wróci z poprawioną ofertą za Isaka po tym, jak ich niedawne 110 milionów funtów zostało odrzucone bez namysłu — ale ton rozmów nie będzie już neutralny. Przez całe lato Howe starał się nie podsycać napiętej sytuacji, mając nadzieję, że uda się zintegrować Isaka z zespołem. Nigdy nie krytykował go publicznie ani osobiście.

Robił to, wiedząc, że musi stąpać po cienkim lodzie. Jeśli wystawi Isaka na publiczny ostracyzm, jak potem ma go wprowadzić z powrotem do drużyny, skoro Newcastle wciąż chcą go zatrzymać, wiedząc, że nie ma nikogo lepszego? Ale jeśli będzie mu pobłażać — jaki sygnał wyśle reszcie zespołu? Da zgodę, że można źle się zachowywać? Pozwalając mu trenować osobno, ale jednocześnie zostawiając drogę powrotu, Howe próbował być sprawiedliwy wobec wszystkich.
Newcastle zaprzecza twierdzeniom Isaka o „obietnicach”, że miał odejść po sezonie 2024/25, i sugestiom, że klub został o tym poinformowany. „Jesteśmy absolutnie pewni, że Alex pozostaje pod kontraktem i nigdy żaden przedstawiciel klubu nie zobowiązał się, iż Alex będzie mógł opuścić Newcastle United tego lata” — napisano w oświadczeniu. Transfery — bądź ich brak — często są kwestią ścierania się interesów i różnych wersji prawdy, ale nawet gdyby Szwed miał rację, sposób, w jaki to rozgrywa, jest zupełnie niewłaściwy.
Czym jest długoterminowy kontrakt, jeśli nie obietnicą gry i reprezentowania klubu, który cię kupił? To najprostsza definicja zaufania — nie tylko słowa, uściski dłoni czy kiwnięcia głową, ale zapisane na papierze i podpisane.
Jak takie zachowanie ma pomóc Isakowi? Niszczy to jego relacje z kibicami, którzy go uwielbiali, pokazuje zerową empatię wobec kolegów z drużyny, którzy razem z nim walczyli w zespole opartym na duchu wspólnoty, a brak szacunku wobec Howe’a jest żenujący.
Gdy Isak dołączał do Newcastle z Realu Sociedad za 63 miliony funtów w 2022 roku, widziano w nim zawodnika o wielkim potencjale, ale z wpisaną w jego grę niestabilnością i brakiem regularności. Jego czas w Borussii Dortmund był nieudany. Na Tyneside rozwinął się w jednego z najlepszych i najgroźniejszych napastników na świecie, i choć należy mu się za to ogromny kredyt, to właśnie Howe wyciągnął z niego ten potencjał swoją pracą trenerską.
Są sposoby, by to robić. Są sposoby, by odchodzić (to dotyczy również Wissy). Kibice Newcastle drżą na myśl o utracie swoich najlepszych zawodników, bo przez dekady widzieli to już zbyt wiele razy — od Paula Gascoigne’a po Andy’ego Carrolla — ale gdyby w maju Isak powiedział, że po zdobyciu trofeum i zapewnieniu drużynie powrotu do Ligi Mistrzów chce odejść dla nowego wyzwania, dla większych pieniędzy, być może spotkałoby się to z jakimś zrozumieniem.
Tymczasem powinien był trzymać głowę nisko i ciężko pracować, dawać wszystko dla klubu, który zaryzykował, stawiając na niego i dał mu tę platformę. Możesz być zły, ale rób swoją robotę i dotrzymuj obietnic.
W listopadzie zeszłego roku grupa kibiców Wor Flags wydała tysiące funtów na oprawę dla Isaka. Jego nazwisko, w barwach szwedzkiej flagi, wypełniło jeden z sektorów stadionu. Po drugiej stronie była jego podobizna z napisem „Alexander the Great.” W tym tygodniu, przed meczem z Liverpoolem, zastanawiali się, co zrobić — wiedząc, że wśród kibiców jest gniew wobec Isaka, ale także, że słowa i wspólnota mają wielką moc.
On tej refleksji nie odwzajemnił.
Może w miłości i futbolu wszystkie chwyty dozwolone. Może Isak po prostu jest szczery i zdesperowany. Ale publikując to oświadczenie i jednocześnie odmawiając gry, postawił siebie ponad drużynę. Zniszczył drogę wyjścia, którą Howe mozolnie dla niego zostawił.
Przed meczem, który i tak zapowiadał się gorąco, Isak sprawił, że sytuacja stała się jeszcze gorsza — dla wszystkich, ale także dla niego samego. Bo Newcastle jeszcze mocniej upiera się, że nigdzie nie odchodzi.
George Caulkin
Komentarze (7)
A nieudolność NUFC nie ma nic do nieudolności Isaka w negocjowania zapisów w kontrakcie.
Zawodnicy: podpisują kontrakt na X lat, jakby rozdawali autografy randomowym ludziom i po 2-3 latach myślą, że mogą robić cyrki i odmawiać wypełniania obowiązków, bo ktoś, gdzieś, coś powiedział, coś zasugerował, ale może nie usłyszeli całości lub nie chcieli jej usłyszeć. A ten tutaj jeszcze nawet nie złożył oficjalnej prośby o transfer... iks de
Kluby: często obchodzą przepisy, łamią FFP, bo mają armię prawników itd. Do tego zwodzą zawodników (zarówno swoich jak i z innych klubów) metodą "na gębę" - najpierw mówiąc "A", by nie powiedzieć już "B", bo np. „warunki sprzedaży tego lata nie były póki co do zaakceptowania”, cokolwiek by pod to nie podpiąć tj. brak umiejętności/możliwości zakupu odpowiedniego zastępstwa.
Kibice: gdy Real i Barca kusili Trenta, Suareza, Coutinho to jest wyzywanie od zdrajców, niewdzięczników, często lecą ostre bluzgi. Gdy to my ustalamy wszystko najpierw z zawodnikiem, a dopiero potem składamy oficjalną ofertę to może trochę niefajnie, ale w sumie nic takiego się nie dzieje, normalne rzeczy, to nie nasze pieniądze.