Tajna broń Floriana Wirtza
Florian Wirtz wprawdzie nie skradł nagłówków po swoim debiucie w Premier League, jednak absolutnie dominował w jednym aspekcie, który może mieć duży wpływ na grę Liverpoolu w tym sezonie. Podpierając się spostrzeżeniami kogoś, kto grał przeciwko Wirtzowi, Adam Bate zwraca uwagę na cechę Niemca, którą łatwo przegapić.
- Został ściągnięty z boiska w piątek i prawdopodobnie nie był to jego najlepszy dzień, ale wciąż potrafił zaliczyć kilka genialnych kontaktów z piłką i gdy patrzysz na jego grę, on ma to coś. Nie mogę się już doczekać, by zobaczyć go w poniedziałek.
Opinia Jamie'ego Carraghera na temat debiutu Wirtza dotyczyła faktu, że rekordowy nabytek Liverpoolu nie miał udziału przy żadnej z bramek w szalonym meczu, wygranym na Anfield 4:2 z Bournemouth. Mistrzowie kraju zapewnili kibicom dobrą rozrywkę, ale wyglądali też na podatnych na ataki rywali.
To wzbudziło obawy o zbytnią otwartość Liverpoolu - zarówno ze względu na obecność w składzie nowych bocznych obrońców, jak i włączenie Wirtza do wspierania ofensywnej trójki. W poniedziałek przeciwko Newcastle Arne Slot może więc rozważyć wykorzystanie Niemca w przedniej formacji.
Jednak zanim upowszechni się opinia, że Wirtz to "luksusowy" zawodnik, warto przypomnieć o jednym aspekcie jego gry, który mógł umknąć uwadze w obliczu ekscytacji związanej z tym, co może wnieść do Premier League. Chodzi o jego poruszanie się bez piłki, które jest absolutnie wyjątkowe.
To coś, na co szczególnie zwracał uwagę Atakan Karazor, kapitan Stuttgartu, w wieczór debiutu Wirtza w Liverpoolu.
- Ludzie tego nie wiedzą albo być może nie widzą tego na boisku, ale Wirtz przez cały czas biega. Nie zatrzymuje się - mówił Karazor.
- Spójrzcie na statystyki biegowe Wirtza. Można je zobaczyć na łamach Kickera. W każdym meczu przebiega 12, 13 kilometrów - dodaje gracz VfB.
- Oczywiście, ma też technikę, drybling i to wszystko. Również jego boiskowa inteligencja jest na najwyższym światowym poziomie. Jednak dla mnie to jest najbardziej wyjątkowa rzecz u Wirtza. On przez 90 minut się nie zatrzymuje.
Statystyki po meczu z Bournemouth to potwierdzają.
Nie chodzi jednak o bieganie w ogóle, a intensywność biegu. Okazuje się, że Wirtz był zawodnikiem, który zaliczył najwięcej sprintów (patrz wyżej: High-speed runs) w weekend otwarcia Premier League. Mało tego, był jedynym zawodnikiem, który na dużej prędkości przebiegł ponad kilometr.
Już w pierwszych minutach jego kariery w Premier League widzieliśmy dwa przykłady tego, jak ważne może to być dla Liverpoolu, próbującego przełamać defensywy rywali w tym sezonie. Pierwszy przykład był widoczny w 105. sekundzie spotkania na Anfield.
Wirtz jest ustawiony na pozycji 10-ki z kryjącym go rywalem na plecach, gdy Virgil van Dijk dostaje piłkę od bramkarza. Jego natychmiastową reakcją jest zbiegnięcie do lewej strony i ściągnięcie za sobą przeciwnika, co otwiera przestrzeń dla Alexisa Mac Allistera na odebranie podania.
Gdy Mac Allister rusza z piłką w kierunku połowy Bournemouth, Wirtz nie zostaje ustawiony szeroko. Zamiast tego zbiega w kierunku środkowej strefy ataku. Nie jest to egoistyczny ruch. Sam Wirtz nie otrzymał piłki w tej akcji, jednak jego ruch ukształtował kolejną decyzję Mac Allistera.
Otworzyła się droga podania do Cody'ego Gakpo, a Wirtz zgubił kryjącego go Tylera Adamsa, co było charakterystyczne dla tego meczu. Sytuacja powtórzyła się w czwartej minucie. Początkowo Adams znajduje się w dobrej pozycji, by poradzić sobie z Wirtzem - ale nie na długo.
Reprezentant Niemiec jest już w biegu i ledwie sześć sekund później urywa się Adamsowi, wbiegając za linię defensywy między dwoma stoperami, by móc wykończyć ewentualne dośrodkowanie ze strony Mohameda Salaha.
Egipcjanin zdecydował się na ścięcie do środka i oddanie strzału, co oznacza, że w obydwu przytoczonych sytuacjach Wirtz finalnie nawet nie dotknął piłki. Jednak w obydwu tych przypadkach Adams z pewnością zdał sobie sprawę z tego, o czym wspomina Karazor.
- Jako jego rywal nie masz ani minuty wolnego - wyjaśnia.
- Jeśli zagapisz się na 10, 20 sekund, zobaczysz Wirtza po drugiej stronie boiska. On po prostu nie przestaje biegać. Jeśli dodać do tego jego jakość, zdecydowanie potrafi ukąsić rywala w trakcie meczu.
Odnalezienie balansu wciąż będzie wyzwaniem dla Slota.
- Mamy zawodników, którzy być może nieco częściej szukają trudniejszych rozwiązań w końcowej fazie ataku, niż miało to miejsce w zeszłym sezonie - mówił Holender w rozmowie ze Sky Sports.
Dwóch ofensywnych zawodników z największą liczbą strat posiadania w weekend otwarcia to Salah i Wirtz. Nie ma wątpliwości, że to efekt tak częstego widoku Liverpoolu z piłką w niebezpiecznych strefach, jednak wskazuje to również na ryzyko wpisane w podejście The Reds.
Jednak, niezależnie od tego, jaki jest Wirtz z piłką przy nodze, widać jak na dłoni, że jego praca bez piłki jest kolejną rzeczą, która wyróżnia go spośród reszty. W Bundeslidze już wiedzą, jak trudno temu zaradzić. W Premier League wkrótce się przekonają.
Adam Bate
Komentarze (2)