Kerkez ma wsparcie Robertsona w Liverpoolu
Andy Robertson stanął w obronie swojego rywala do gry na lewej obronie, Milosa Kerkeza, po tym jak zawodnik kupiony za 40 milionów funtów zaliczył koszmarny występ przeciwko Burnley. Kerkez został ściągnięty z boiska jeszcze przed przerwą w niedzielne popołudnie, a trener Arne Slot przyznał później, że zmienił letni nabytek z Bournemouth, aby uchronić go przed czerwoną kartką – wcześniej bowiem został już ukarany żółtą kartką za symulację.
Robertson, który w tym sezonie stracił miejsce w wyjściowej jedenastce właśnie na rzecz Kerkeza, zastąpił 20-latka i ostatecznie pomógł Liverpoolowi odnieść zwycięstwo 1:0, dające im trzy punkty przewagi na szczycie tabeli Premier League.
Nowy wicekapitan „The Reds” zapowiedział, że będzie wspierał Kerkeza w początkowych trudnościach, jednocześnie rywalizując z nim o miejsce w składzie.
- Przyszedł do Liverpoolu po fantastycznym sezonie w Bournemouth - powiedział Robertson. - Jest bardzo młody i myślę, że często o tym zapominamy. Wszyscy nowi zawodnicy są młodzi, ale mają ogromny potencjał, to przyszłość klubu, a naszym zadaniem jest pomagać im, jak tylko możemy.
- Ale jednocześnie chcesz wywierać na nich presję i grać w meczach.
- On będzie w przyszłości podstawowym lewym obrońcą Liverpoolu, a moim zadaniem jest w tym sezonie pchać go do przodu i pomagać mu się rozwijać. Czeka go świetna przyszłość, musi tylko ciężko pracować i nie pozwolić, aby (niedzielny mecz) miał na niego wpływ. A nie będzie, bo to pewny siebie chłopak.
- Pomogę mu, jak tylko będę mógł, ale sam również chcę grać i być pierwszym wyborem na lewej obronie. Muszę więc wciąż naciskać i udowadniać, że potrafię grać na swoim najwyższym poziomie.
Robertson dodał:
- Przerwa na mecze reprezentacyjne była dla mnie dobra, bo mogłem rozegrać dwa pełne spotkania, złapać rytm meczowy i do tego osiągnęliśmy dwa świetne wyniki ze Szkocją. To dało mi sporo pewności siebie.
- (W Burnley) musisz być gotowy wejść w każdej chwili. Tym razem trochę wcześniej, niż się spodziewałem, ale jeśli masz już żółtą kartkę w takim meczu, to zawsze jest ryzykowne.
Robertson sam potrzebował kilku miesięcy, by zadomowić się na Anfield po transferze z Hull City osiem lat temu, dlatego doskonale rozumie trudności, z jakimi mierzy się Kerkez.
- To ogromny przeskok - powiedział. - Ja przychodziłem z Hull, on z Bournemouth i sytuacja jest w gruncie rzeczy podobna. W koszulce Liverpoolu patrzy na ciebie znacznie więcej oczu niż w tamtych klubach.
- Dobrze się zaaklimatyzował, dostaje dużo nowych informacji, musi też przyzwyczaić się do różnych stylów gry. Wystarczy, że będzie dalej pracował i zachowa pewność siebie.
- Będziemy mu pomagać przez cały sezon, podobnie jak innym, i nie mam wątpliwości, że w przyszłości będzie znakomitym lewym obrońcą Liverpoolu. To najważniejsze.
Robertson będzie teraz walczył o pierwszy występ w podstawowym składzie w tym sezonie, gdy w środowy wieczór Liverpool podejmie Atlético Madryt w meczu otwierającym fazę grupową Ligi Mistrzów. Hiszpański klub był zainteresowany sprowadzeniem 31-latka podczas ostatniego okienka transferowego.
Zapytany, czy faktycznie mógł trafić do drużyny Diego Simeone, Robertson odparł:
- Może w pewnym momencie tak.
- To dla nas trudny mecz, Liga Mistrzów zawsze jest bardzo wymagająca.
- Atlético to świetna drużyna, z doskonałymi zawodnikami i znakomitym trenerem - ale my też tacy jesteśmy. Jeśli zagramy na naszym najwyższym poziomie przy wsparciu kibiców na Anfield, możemy sprawić problemy każdej drużynie. Musimy to powtórzyć w tym roku, aby awansować do 1/8 finału.
Komentarze (1)