Crystal Palace w Carabao Cup? Dwie dekady temu
Liverpool i Crystal Palace ponownie zmierzą się w Pucharze Ligi – po raz pierwszy od dwóch dekad.
Liverpool oraz Crystal Palace staną naprzeciw siebie w rozgrywkach Pucharu Ligi po raz pierwszy od dwudziestu lat.
Los złączył obie drużyny w czwartej rundzie tegorocznej edycji turnieju w środę, dzień po tym, jak „The Reds” zapewnili sobie awans dzięki zwycięstwu 2:1 nad Southampton.
Po raz pierwszy w historii w Pucharze Ligi zespoły spotkały się w grudniu 1992 roku. Wówczas to Crystal Palace okazało się lepsze w rewanżu na Selhurst Park. W pierwszym meczu na Anfield padł remis 1:1, a gola dla Liverpoolu z rzutu karnego zdobył Mike Marsh. Dwa tygodnie później Marsh ponownie trafił z „jedenastki”, lecz gospodarze zwyciężyli 2:1 po dogrywce.
Nieco ponad dwa lata później kluby ponownie rywalizowały w tych rozgrywkach – tym razem stawką był awans na Wembley. W pierwszym spotkaniu na Anfield Robbie Fowler wykorzystał rzut karny w ostatniej minucie, dając podopiecznym Roya Evansa minimalną przewagę. W rewanżu w Londynie Fowler znów wpisał się na listę strzelców, a Liverpool triumfował łącznie 2:0. „The Reds” zakończyli tamtą kampanię zdobyciem trofeum po zwycięstwie 2:1 nad Boltonem Wanderers.
Historia zatoczyła koło w styczniu 2001 roku. Los ponownie złączył Liverpool z Palace w półfinale. Tym razem londyńczycy objęli prowadzenie po pierwszym meczu, wygrywając u siebie 2:1. Jednak dwa tygodnie później drużyna prowadzona przez Gérarda Houlliera odrobiła straty z nawiązką, pewnie zwyciężając na Anfield 5:0. Do siatki trafiali wówczas Vladimir Smicer, Igor Bišćan, Robbie Fowler oraz dwukrotnie Danny Murphy. Wyeliminowanie Palace ponownie zwiastowało sukces – Liverpool sięgnął potem po trofeum, pokonując w finale Birmingham City.
Ostatni raz obie drużyny spotkały się w Pucharze Ligi dwadzieścia lat temu – w październiku 2005 roku w trzeciej rundzie na Selhurst Park. Tam górą byli gospodarze, którzy wygrali 2:1 po bramkach Dougiego Freedmana i Marco Reicha. Trafienie Stevena Gerrarda nie wystarczyło, by odwrócić losy rywalizacji.
Komentarze (1)