Konferencja prasowa: Arne Slot
Arne Slot przeanalizował zagrożenie, jakie może stanowić Galatasaray i szczegółowo opisał, jak Liverpool spróbuje odpowiedzieć na swoją pierwszą porażkę w sezonie.
Holender przemawiał podczas poniedziałkowej konferencji prasowej przed meczem na stadionie RAMS Park w Stambule, gdzie The Reds rozegrają we wtorek wieczorem swój drugi mecz w ramach fazy ligowej Ligi Mistrzów.
Poniżej możecie zobaczyć podsumowanie konferencji prasowej Slota...
O tym, jakiej reakcji oczekuje od swojego zespołu po porażce z Crystal Palace w weekend…
Myślę, że zawsze musimy robić - niezależnie od tego, czy wygrywamy, przegrywamy, czy remisujemy - to, czego się od nas wymaga, jeśli chcemy walczyć o trofea, a co dopiero, gdy nosimy koszulkę Liverpoolu, czyli dawać z siebie wszystko i połączyć to z najlepszą piłką nożną, na jaką nas stać. Myślę, że w meczu z Palace stworzyliśmy więcej okazji niż we wszystkich trzech poprzednich meczach z nimi, ale też nie wykorzystaliśmy o wiele więcej okazji niż wcześniej. Zdecydowanie możemy więc poprawić kilka rzeczy - a te, które możemy poprawić, pokażę dziś wieczorem zawodnikom.
Na temat analizy defensywy Liverpoolu w tym sezonie i tego, czy zmiana bocznych obrońców miała na nią wpływ...
Prawie podoba mi się, że zadałeś mi to pytanie, ponieważ dla mnie obrona to tylko niewielka przewaga z udziałem obrońców. Myślę, że jedną z naszych mocnych stron było to, że trzymaliśmy drużynę przeciwną z dala od naszej bramki bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, a to zazwyczaj nie zaczyna się od obrońców - zaczyna się gdzie indziej. Jeśli spojrzeć na to bardziej szczegółowo, straciliśmy cztery gole po stałych fragmentach gry. Tak, zmieniliśmy naszych bocznych obrońców, ale zmieniliśmy coś więcej niż tylko ich. Powinienem to dokładniej przeanalizować, ale pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, to nie to, że boczni obrońcy są naszym problemem. To zawsze była gra zespołowa.
W zeszłym sezonie wielokrotnie powtarzałem, że powodem, dla którego prawie nie traciliśmy bramek, był fakt, że 11 zawodników niesamowicie ciężko pracowało, utrudniając przeciwnikom stworzenie choćby szansy. W tym sezonie również wielokrotnie tak robiliśmy, ale można się starać, ile się chce, ale stały fragment gry to niemal zupełnie inna gra w meczu. Nawiasem mówiąc, to była jedna z naszych głównych zalet w zeszłym sezonie - prawie nie traciliśmy bramek po stałych fragmentach gry.
Musimy do tego wrócić, nie zmieniliśmy naszego ustawienia, nie zmieniliśmy niczego, więc musimy udowodnić w nadchodzących tygodniach i miesiącach, że być może mieliśmy trochę pecha, tracąc bramki po stałych fragmentach gry. To może się zdarzyć w pięciu czy sześciu meczach [i może być] trudne do przewidzenia w dłuższej perspektywie. Zdecydowanie musimy się poprawić, ponieważ widzę też drużyny w Premier League, które wygrywają mecze dzięki stałym fragmentom gry, a my przegrywamy właśnie przez ten element gry.
O tym, co Liverpool musi „zrobić inaczej, aby nie dać Galatasaray inicjatywy”...
Zależy, co rozumiesz przez „inicjatywę”, bo moim zdaniem Crystal Palace nie miało inicjatywy, jeśli chodzi o posiadanie piłki. Nawet pierwsze osiem minut było dla mnie w porządku, dopóki nie otrzymali rzutu rożnego. Nawiasem mówiąc, możecie dyskutować, czy to był rzut rożny, tak czy nie - to odpowiedź na pytanie, dlaczego dostałem żółtą kartkę. A potem straciliśmy bramkę po rzucie rożnym, a oni stworzyli następnie kilka okazji, a my nie wykorzystaliśmy swoich, ale to nie dlatego, że mieli inicjatywę. To dlatego, że kilka razy dobrze kontratakowali i straciliśmy piłkę w pozycjach, w których nie powinniśmy byli jej stracić. Musimy się znacznie poprawić, nie siedzę tu i nie mówię, że zagraliśmy dobrą pierwszą połowę i nie mówię, że inicjatywa w meczu jest czymś, co jest wiele warte.
Nie, jeśli masz inicjatywę, powinno to prowadzić do szans, a na pewno nie do ich utraty, ale nie chodziło o to, że nas zdominowali. Kilka razy wyprowadzali naprawdę dobre kontrataki, a my nie radziliśmy sobie tak dobrze, jak powinniśmy. Zagrali piłkę na wysokość naszej ostatniej linii, gdzie kilka razy przejęli drugą piłkę i to jest coś, nad czym musimy popracować. Galatasaray to zupełnie inna drużyna niż Palace, ale też drużyna, którą bardzo trudno pokonać.
Osiemnaście meczów bez porażki, Crystal Palace i Galatasaray wygrało pierwsze siedem spotkań w lidze, co oznacza, że są również silni psychicznie w trudnych momentach. Jeśli dużo wygrywasz, to jesteś też mentalnie nieco silniejszy. To bardzo trudny zespół, oba z wieloma atutami, ale nie da się ich porównywać. Jedna drużyna gra w formacji 5-4-1, druga 4-3-3, więc inni zawodnicy, inny menedżer i inne ustawienie.
O Galatasaray i porażce 5-1 z Eintrachtem Frankfurt w pierwszej kolejce…
Ich porażka z Frankfurtem - oglądałem ten mecz - i moim zdaniem mieli w nim ogromnego, ogromnego pecha. To albo zasługa jakości Frankfurtu, albo odrobiny pecha Galatasaray, że stracili pięć bramek, bo gdyby rozegrali jeszcze raz ten sam mecz, nigdy, przenigdy nie straciliby pięciu bramek w tym samym meczu, bo grali o wiele lepiej niż pokazał wynik. To samo widać teraz na początku sezonu w Turcji - siedem zwycięstw i tylko dwa stracone gole, jeśli się nie mylę, strzelili mnóstwo bramek, więc to bardzo, bardzo dobry zespół i bardzo dobry menedżer, który odniósł tu tak wielki sukces jako piłkarz. Wiedzą więc, co trzeba zrobić, żeby wygrać ligę i co trzeba zrobić, żeby wygrać mecz, więc musimy być na to przygotowani.
O zagrożeniu ze strony Galatasaray w postaci stałych fragmentów gry...
Myślę, że już udzieliłeś odpowiedzi: pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, która potrafi naprawdę dobrze bronić stałych fragmentów. Coraz częściej w piłce nożnej widać, że gra staje się coraz bardziej oparta na stałych fragmentach. Wiem, że stałe fragmenty są częścią futbolu, ale oglądałem mecz Brentford kontra Manchester United w drodze do Londynu. Widziałem 25 minut tego meczu i myślę, że to było 20 minut długich rzutów z autu, stałych fragmentów, długich rzutów z autu, stałych fragmentów, rzutów rożnych, rzutów od bramki... rzut od bramki to nie jest stały fragment, nawiasem mówiąc! Taki styl gry widzi się coraz częściej, głównie w Premier League, moim zdaniem. Jest powód, dla którego w Premier League stosuje się to jeszcze częściej niż w innych ligach [a mianowicie] dlatego, że w Premier League można zrobić o wiele więcej. Można na przykład zaatakować bramkarza, można go nawet dotknąć, a to nawet nie jest faul. To coś, co każdemu podoba się w Premier League, ale w Europie sytuacja jest zdecydowanie inna.
Wiedzieliśmy, że Galatasaray jest również mocne w stałych fragmentach, ale mogę powiedzieć, że byliśmy siłą w stałych fragmentach w zeszłym sezonie i wygraliśmy nasz ostatni mecz Ligi Mistrzów dzięki rzutowi różnemu, kiedy strzeliliśmy bramkę na 3:2. Byliśmy bardzo, bardzo, bardzo blisko strzelenia gola przeciwko Palace. Z każdą drużyną, z którą się teraz mierzysz, musisz być bardzo, bardzo, bardzo dobrze przygotowany, jeśli chodzi o stałe fragmenty. W czasach, gdy jeszcze grałem, rozmawialiśmy tylko o piłce nożnej i nie było nawet mowy o stałych fragmentach. Dzisiaj spotkania w sprawie stałych fragmentów trwają równie długo, jak spotkania taktyczne lub przygotowania do meczu pod kątem piłki nożnej. To pokazuje, jak dużą wagę przywiązujemy do stałych fragmentów i myślę, że każda drużyna w Europie przywiązuje do nich wagę.
O tym, jak bardzo polega na wiedzy asystenta trenera Giovanniego van Bronckhorsta na temat tureckiej piłki nożnej, byłego trenera Besiktasu, rywala Galatasaray…
Giovanni van Bronckhorst jest jednym z moich asystentów, więc jest częścią zespołu, gdy omawiamy lub rozmawiamy o drużynie, z którą się mierzymy, niezależnie od tego, czy jest to Palace, Everton, Atletico Madryt, czy w tej sytuacji Galatasaray. Zna więc turecką piłkę nożną, zna tych zawodników, niektórych z nich, z którymi jutro się zmierzymy, być może lepiej niż reszta sztabu, ponieważ nie pracowaliśmy w tej lidze i nie graliśmy przeciwko nim. Ale we współczesnej piłce nożnej jest tak wiele filmów wideo, które można obejrzeć, można obejrzeć tak wiele meczów, że każdy menedżer, nawet jeśli tu nie pracował, może wiele wiedzieć o drugiej drużynie. Więc tak, korzystaliśmy z usług Gio, tak jak korzystaliśmy z usług innych asystentów trenera.
Komentarze (3)
A coś w innym temacie macie nowe koszulki domowe adidas?Bardzo zaciągają się nitki jedna wymieniłem a w koszulce syna to samo one już takie są słabe czy ja na takie trafiłem.