Opinie prasy po przegranej w Stambule
Po raz pierwszy w swojej kadencji Arne Slot znalazł się pod pewną presją, a media krytycznie oceniają porażkę Liverpoolu 0:1 z Galatasaray.
The Reds we wtorkowy wieczór w Turcji kompletnie się nie odnaleźli, notując drugą porażkę z rzędu po weekendowej przegranej z Crystal Palace.
Oto, jak media zareagowały na przegraną Liverpoolu w Lidze Mistrzów.
David Lynch, który ostatnio bronił drużyny, tym razem nie miał usprawiedliwienia dla słabego występu:
- Moim zdaniem Liverpool zebrał w tym sezonie zbyt wiele krytyki, bo mimo wszystko momentami grali na tyle dobrze, by pokonać naprawdę mocne zespoły.
- Ale dziś nie było ani jednej rzeczy na plus i to zasłużona porażka, która daje Slotowi sporo do przemyślenia.
Andy Hunter z The Guardian uznał, że był to niepokojący wieczór dla Liverpoolu:
- Obrońcy tytułu i liderzy Premier League mogą być rozliczani z wyższych standardów, ale obawy o Liverpool rosną.
- Zespół Arne Slota poniósł drugą porażkę z rzędu po przegranej z Galatasaray w Stambule. Styl gry może martwić szkoleniowca nawet bardziej niż sam wynik.
- Liverpoolowi zabrakło pomysłu i ponownie wyglądali słabo w obronie.
Mike McGrath z The Daily Telegraph uważa, że pod Slotem pojawiają się pierwsze pęknięcia:
- Po 15 miesiącach, gdy wszystko, czego dotknął Arne Slot, zamieniało się w złoto, teraz zobaczymy inną stronę Holendra…
- Nie wygląda to na powód do wielkiego niepokoju, bo Liverpool nadal jest liderem Premier League, ale wyraźnie jest nad czym pracować w sezonie, w którym drużyna Slota traciła kontrolę nad meczami albo, jak dziś, ulegała lepiej zorganizowanym rywalom.
Były napastnik Liverpoolu, Daniel Sturridge, komentując na Amazon Prime, stwierdził, że coś obecnie nie działa:
- Patrząc na to, jak gra drużyna, to nie jest ten sam Liverpool, co rok temu. Brakuje chemii. Ale mają mnóstwo czasu, żeby to naprawić.
- Nie byli gotowi na ten mecz. Wiedzieliśmy, jaka będzie atmosfera. Powinni ją szybko stłumić, a zamiast tego przez cały wieczór dali się zagłuszyć.
- Nie robili tego, z czego słyną, i dlatego nie ma wyników, do jakich byliśmy przyzwyczajeni.
Andy Jones z The Athletic uważa, że natychmiast potrzebne są poważne poprawki:
- To jeszcze nie kryzys, ale w tych dwóch meczach Liverpool nie był w stanie przezwyciężyć problemów, które pojawiały się już wcześniej w sezonie, a których dotąd nie odczuwano tak mocno dzięki późnym golom drużyny Slota…
- Przed nimi trudna seria spotkań, począwszy od wyjazdu na Stamford Bridge na mecz z Chelsea w sobotę wieczorem. Poprawa jest konieczna - i to natychmiastowa.
Lewis Browning z Daily Mail uważa, że nowi zawodnicy jeszcze się nie odnaleźli:
- No i mamy to. Kryzys? Być może. Spadek formy? Na pewno.
- Liverpool wydał latem ogromne pieniądze, a moim zdaniem żaden z nowych graczy jeszcze nie zachwycił. Isak? Nie. Frimpong? Nie. Kerkez, Wirtz? Zdecydowanie nie.
- Nie potrafią złapać rytmu jak w poprzednim sezonie. Nawet się do tego nie zbliżyli.
W swoich ocenach piłkarzy dla Goal Mark Doyle nie ukrywał, że Florian Wirtz nie spełnia oczekiwań:
- Niemiec miał jedną z lepszych okazji Liverpoolu w pierwszej połowie, ale nie da się tego ukryć - Wirtz nie gra na poziomie piłkarza wartego 100 milionów funtów.
Komentarze (0)