MCI
Manchester City
Premier League
09.11.2025
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 529

Skąd problemy Liverpoolu?


Liverpool wchodzi w październikową przerwę reprezentacyjną po trzech kolejnych porażkach we wszystkich rozgrywkach — po raz pierwszy od momentu, gdy Arne Slot został mianowany trenerem latem ubiegłego roku. Ta rozczarowująca seria rodzi pytania o to, co poszło nie tak u obecnych mistrzów Premier League.

Po lecie pełnym zmian i tragedii, z siedmioma nowymi zawodnikami i taką samą ilością odejść (w tym dwoma na wypożyczenia), skład Liverpoolu na sezon 2025/26 wciąż się zgrywa. Kontuzje i zawieszenia nie pomagają, ale niektóre problemy wykraczają poza sam dobór personalny.

Andrew Jones, Gregg Evans i Anantaajith Raghuraman wskazują główne przyczyny…

Rywale rozszyfrowali rolę Gravenbercha

Największą siłą Liverpoolu w sezonie 2024/25 była umiejętność przełamywania pierwszej linii pressingu rywali i szybkie przemieszczanie się między strefami boiska. Udawało im się to na dwa sposoby — a centralną postacią w obu był Ryan Gravenberch.

Pierwszy sposób polegał na wykorzystywaniu jego dryblingu, by omijać przeciwników grających pasywnie w pressingu. Gdy drużyny zaczęły się na to przygotowywać i częściej doskakiwać do Gravenbercha, Liverpool wykorzystywał bocznych obrońców — Trenta Alexandra-Arnolda i Andy’ego Robertsona — jako alternatywną, pewną opcję w rozegraniu. Dobrym przykładem może być bramka Luisa Diaza przeciwko Bayerowi Leverkusen w Lidze Mistrzów na Anfield.

Liverpool budował akcję trójką z tyłu, a Curtis Jones, grający jako „dziesiątka”, dołączał początkowo do ofensywnej trójki. Gdy piłkarze Leverkusen skupili się na zablokowaniu podań do Gravenbercha, Jones cofał się po piłkę od Alexandra-Arnolda. Niemcy nie wiedzieli, czy mają za nim ruszyć, czy utrzymać pozycje — Jones miał więc czas, by posłać prostopadłe podanie do Diaza, który zdobył bramkę.

W takich sytuacjach środkowi obrońcy Liverpoolu znajdowali podaniem bocznego obrońcę po swojej stronie, podczas gdy drugi obrońca boczny wchodził do środka pola. To sprawiało, że rywale mieli dodatkowego zawodnika do krycia w środku, co dezorientowało pressing i otwierało przestrzenie do podań lub prowadzenia piłki.



Kiedy obrońca ruszał z piłką do przodu, Gravenberch zajmował jego pozycję, zapewniając zabezpieczenie z tyłu. Dzięki temu drużyna mogła swobodnie atakować i łączyć się w grze z bardziej wysuniętym pomocnikiem lub skrzydłowym, skutecznie omijając pressing przeciwnika. Jednak w ostatnich dwóch miesiącach takie sytuacje zdarzają się znacznie rzadziej.

Liverpool wprowadził do rozegrania Milosa Kerkeza, ale nie jest on najbardziej odważnym podającym. W połączeniu z defensywniejszym podejściem rywali do mistrzów Anglii, zabiera to węgierskiemu lewemu obrońcy jego największe atuty z czasów Bournemouth — ofensywne rajdy i wprowadzenie piłki do przodu.

Na drugim skrzydle Jeremie Frimpong i Conor Bradley potrafią prowadzić piłkę, ale nie mają komfortu i jakości podań Alexandra-Arnolda.

W ich meczu sprzed tygodnia, gdy Crystal Palace pokonało Liverpool 2:1, drużyna z Londynu zastosowała agresywny średni blok i pressing trzema wąsko ustawionymi napastnikami, co utrudniło Liverpoolowi wprowadzenie piłki do Gravenbercha.



Gdy Liverpool był wyżej na połowie rywala, Adam Wharton śledził Holendra bardzo blisko, uniemożliwiając mu swobodne przyjęcie i obrót.

Galatasaray zastosowało inną strategię w swoim zwycięstwie w Lidze Mistrzów trzy dni później. Turecki zespół prowokował podania do Gravenbercha, jednocześnie odcinając inne krótkie opcje, by w odpowiednim momencie ruszyć pressingiem i odebrać piłkę.

W jednym z takich przykładów Ilkay Gündogan zabiegł, by uniemożliwić Alissonowi podanie do Virgila van Dijka, a obecność Victora Osimhena zniechęca bramkarza do gry do Ibrahima Konaté lub Dominika Szoboszlaia. Gravenberch wydaje się wolny, ale Lucas Torreira natychmiast rusza w jego stronę po zagraniu i odbiera piłkę, która trafia do Osimhena.



Akcja kończy się faulem Gravenbercha na Nigeryjczyku przed polem karnym i żółtą kartką dla pomocnika Liverpoolu.

Podczas sobotniego meczu z Chelsea londyńczycy zastosowali ścisłe krycie indywidualne — Enzo Fernández i Malo Gusto pilnowali odpowiednio Gravenbercha i Alexisa Mac Allistera, uniemożliwiając łatwe podania do środka pola.

Gdy Gravenberch otrzymywał piłkę od obrony, był ułamek sekundy spóźniony z decyzją o dalszym rozegraniu, co pozwalało Chelsea skutecznie zamykać jego opcje. Mac Allister również zbyt wolno przesuwał się w wolną przestrzeń stworzoną przez cofnięcie się Szoboszlaia, przez co również nie był dostępny do podania.



Gravenberch ostatecznie zagrywa długą piłkę w kierunku Salaha, ale podanie okazuje się nieudane.

Kilka minut później Conor Bradley pokazał, że może pomóc w odtworzeniu strategii z poprzedniego sezonu. Początkowo schodzi do środka pola, a Alejandro Garnacho go obserwuje…



…po czym szybko wraca na prawe skrzydło, by otrzymać podanie od Konaté. Mija Marca Cucurellę dryblingiem, ale Liverpool jest o sekundę zbyt wolny w doskoku, przez co Bradley ma ograniczone opcje i ostatecznie traci piłkę.



W 27. minucie Gravenberch zaczyna cofać się między środkowych obrońców (strategia, którą Slot wykorzystał w drugiej połowie, zastępując Konaté, Curtisem Jonesem). Dzięki temu Kerkez może grać wyżej, a Szoboszlai cofa się, by stworzyć opcję podania dla Konaté.

Środkowy obrońca jednak się waha i podaje w bok, co rozczarowuje Szoboszlaia i Bradleya. Obaj byli ustawieni tak, że mogli odtworzyć akcję, którą Liverpool skutecznie stosował w poprzednim sezonie — Cucurella wyszedł wyżej, a trójka ofensywnych graczy Liverpoolu znalazła się naprzeciw trzech obrońców Chelsea, z Kerkezem dołączającym do ataku.



Trudno wskazać jeden konkretny powód, dla którego Liverpool nie gra już odważnych podań między liniami i dlaczego decyzje zapadają z lekkim opóźnieniem.

Rywale, mając już pełen sezon danych o metodach Slota, lepiej się na nie przygotowują i zmuszają Liverpool do przemyślenia ruchów, które w sezonie 2024/25 przychodziły im naturalnie na wszystkich trzech częściach boiska. Strata pierwszej bramki pozwala też przeciwnikom ustawić się w sposób, który neutralizuje atuty Liverpoolu, zamiast skupiać się na wykorzystaniu własnych.

Mecz z Chelsea pokazał jednak, że Slot potrafi się dostosować. Przesunięcie Szoboszlaia na prawą obronę i wprowadzenie Jonesa oraz Floriana Wirtza — pomocników, którzy nieustannie poruszają się, by tworzyć przestrzeń — przyniosło pozytywne efekty, czego przykładem była akcja poniżej.

Jones uwalnia się spod krycia Fernandeza i otrzymuje podanie od Gravenbercha, a ustawienie Wirtza i Szoboszlaia powstrzymuje Cucurellę i Caicedo przed wyjściem do przodu. To tworzy przestrzeń, by Jones mógł zagrać do Salaha, który wchodzi do środka i dośrodkowuje.



Liverpool potrafił wykonywać tego typu akcje regularnie w poprzednim sezonie. Ale jeśli mają się wydostać z obecnego kryzysu po przerwie reprezentacyjnej, wciąż jest sporo pracy do wykonania.

Anantaajith Raghuraman

Ryzyko z Salahem nie przynosi efektu

Pod koniec poprzedniego sezonu Salah otwarcie przyznał, że jego obowiązki defensywne zostały zmniejszone za kadencji Slota. W rozmowie ze Sky Sports w kwietniu Egipcjanin powiedział: „Dopóki pozwalasz mi odpoczywać w obronie, będę dostarczał w ataku.”

To była strategia, która działała. Problem w tym, że teraz coraz więcej drużyn to zauważyło i atakuje właśnie przestrzeń pomiędzy Salahem a prawym obrońcą grającym za jego plecami. W sobotni wieczór, na przykład, lewy obrońca Chelsea Marc Cucurella regularnie był ich „wyjściem z pressingu” i kluczową postacią w budowaniu akcji — co sam podkreślił po meczu.

„Salah jest zawsze gotowy do ataku, więc wiedzieliśmy, że jeśli dobrze rozegramy piłkę, będziemy mieć tam sporo miejsca” — powiedział Cucurella w rozmowie ze Sky Sports.

Salah oczywiście bierze udział w ustawieniu drużyny i pierwszej fazie pressingu, ale gdy połączy się taktyczne przygotowanie rywali z niższą skutecznością 33-latka, ryzyko zaczyna przewyższać korzyści.



Zaletą tego rozwiązania jest to, że Salah może częściej otrzymywać piłkę w niebezpiecznych strefach. Ale w tym sezonie różnicę stanowi brak jakości w jego działaniach po jej otrzymaniu.

To właśnie dlatego Szoboszlai był tak kluczowy w planie gry Liverpoolu bez piłki w poprzednim sezonie. Dzięki swojej dynamice wykonywał mnóstwo „czarnej roboty”. W meczu z Chelsea Węgier wrócił na swoją naturalną pozycję w pierwszej połowie, ale problemy Liverpoolu wykraczają poza samą rolę Salaha w obronie. Struktura zespołu od początku sezonu jest niezrównoważona, a intensywność w defensywie, którą Liverpool prezentował aż do zdobycia tytułu, nie wróciła.

Diaz i Szoboszlai byli w poprzednim sezonie kluczowymi elementami pressingu Slota, występując najczęściej jako „dziewiątka” i „dziesiątka”. Ich następcy — Wirtz, Alexander Isak i Hugo Ekitike — to gracze pracowici, ale w połączeniu z Gakpo i Salahem nie tworzą jeszcze zgranego zespołu pressingowego.

Jeśli przeanalizujemy akcję, która doprowadziła do rzutu karnego dla Galatasaray, oraz tę, która rozpoczęła bramkę Estevão dla Chelsea, wyraźnie widać jeden wspólny motyw — jak łatwo i szybko rywale przechodzą przez Liverpool. Ich kontr-pressing w Turcji był słaby…



…i niewiele lepszy na Stamford Bridge.



Liverpool otrzymał ostrzeżenie już kilka minut wcześniej, gdy ich ustawienie wyglądało najgorzej. Jedno podanie sprawiło, że sześciu zawodników w czerwonych koszulkach zostało wyeliminowanych z akcji:



Struktura i równowaga zespołu nie są właściwe. Najlepiej pokazała to prostota akcji, po której Caicedo zdobył bramkę otwierającą wynik dla Chelsea — mimo że w tym momencie na boisku był ten sam skład pomocników, co w poprzednim sezonie.

Mac Allister również ma problemy z formą, co ma duży wpływ na drużynę. Im szybciej wróci do swojego normalnego poziomu, tym lepiej — jego defensywny wkład w poprzednim sezonie był niedoceniany.

Andy Jones

Brak opcji na skrzydłach

Kiedy trener Chelsea, Enzo Maresca, chciał odświeżyć swój zespół, mógł sięgnąć po skrzydłowych — Jamiego Gittensa i Estevão — z ławki rezerwowych. Te zmiany pomogły odwrócić losy meczu na korzyść Chelsea. Po drugiej stronie boiska zarówno Salah, jak i Cody Gakpo mieli trudne popołudnie. Choć ten drugi zdobył bramkę wyrównującą w drugiej połowie, obaj mieli problemy, gdy piłka była przy ich nogach.

Jedyną ofensywną opcją Slota na zmianę któregokolwiek ze skrzydłowych był Federico Chiesa. Tymczasem 17-letni Rio Ngumoha po raz pierwszy w tym sezonie nie znalazł się w kadrze meczowej Premier League.

Podkreśliło to brak głębi kadrowej Liverpoolu na skrzydłach i przypomniało o luce, jaka powstała po odejściu Luisa Diaza do Bayernu Monachium tego lata.



W poprzednim sezonie Salah był zawodnikiem nie do ruszenia, a przez większą część rozgrywek Slot mógł wybierać między Gakpo a Diazem lub przesuwać Kolumbijczyka na skrzydło, gdy zaczynał mecz jako „dziewiątka”.

Tego typu zmiany Liverpool potrzebował w meczu z Chelsea. W przyszłości tę lukę może wypełnić Ekitike, ale w sobotę zastąpił on Isaka, ponieważ Slot wciąż ostrożnie zarządza formą fizyczną Szweda po jego transferowych perturbacjach. Zarówno Wirtz, jak i Frimpong byli próbowani na skrzydłach, ale żaden z nich nie przekonał na tyle, by stać się pewnym wyborem.

Nie jest to wielki problem, gdy jeden lub obaj skrzydłowi są w formie — ale obecnie ani Salah, ani Gakpo nie są. Muszą też być lepszym punktem odniesienia dla zespołu. Przy obecnych problemach Liverpoolu z rozegraniem, zbyt często przegrywają pojedynki z rywalami. Podania do nich często są słabej jakości, ale nawet wtedy przydałoby się, by potrafili dłużej utrzymać piłkę.

To była jedna z największych zalet Diaza — potrafił utrzymać się przy piłce, wymusić błąd rywala albo dać drużynie czas na przesunięcie się wyżej, zmuszając przeciwnika do cofnięcia się. To był także znak firmowy Salaha w poprzednim sezonie, gdy Liverpool częściej zagrywał do niego długie piłki, a Egipcjanin wykorzystywał swoją siłę fizyczną, by utrzymać obrońcę za plecami.

W tym sezonie nie udaje im się już tak często tego powtarzać.

Andy Jones

Zmiany Slota nie przynoszą efektów

Po raz pierwszy w trakcie 14 miesięcy swojej pracy na Anfield, decyzje Slota dotyczące zmian zaczęły budzić krytykę.

Decyzja o zdjęciu Isaka w 74. minucie meczu na Stamford Bridge — mimo że Szwed wciąż dochodzi do pełnej formy po letnich zawirowaniach transferowych, które kosztowały go okres przygotowawczy — wydawała się dziwna, bo zawodnik coraz lepiej wchodził w mecz. Utrzymanie zadowolenia zarówno Isaka, jak i Ekitike zawsze miało być wyzwaniem, ale sobota mogła być okazją, by zagrać ich razem.

Zaskoczeniem był również brak Chiesy z ławki, mimo że Włoch jest w dobrej formie, a także decyzja o cofnięciu Gravenbercha do obrony w momencie, gdy Liverpool gonił wynik. Slot uważa, że gdy jego zespół dominuje posiadanie i mocno naciska na rywala, może wykorzystać Holendra na środku obrony, by zwiększyć tempo gry i utrzymać presję.



To miało sens tydzień wcześniej w meczu z Crystal Palace, gdy Liverpool atakował i kontrolował grę, ale przeciwko Chelsea mecz był znacznie bardziej wyrównany i wymagał fizycznej obecności wyspecjalizowanych obrońców.

Zmiana „jeden za jednego”, np. zastąpienie Konaté przez Joe Gomeza, mogłaby pomóc Liverpoolowi utrzymać remis, a jednocześnie dać solidniejszą podstawę do walki o zwycięstwo. Zamiast tego defensywne słabości zostały obnażone po raz drugi z rzędu.

Dążenie Slota do zwycięstwa jest godne podziwu, ale w ostatnich tygodniach kosztowało Liverpool cenne punkty.

Na początku sezonu 2024/25 The Athletic chwaliło jego zmiany — Slot wykorzystywał wówczas Gomeza jako „zamykanie meczu”, gdy drużyna prowadziła, i umiejętnie rotował bocznymi obrońcami, co dawało efekty.

Pierwsze tygodnie obecnego sezonu również wyglądały dobrze — Chiesa i Ngumoha wnosili ważny wkład po wejściu z ławki — jednak ostatnio sytuacja się pogorszyła, a zmiany Slota coraz częściej przynoszą odwrotny skutek.

Gregg Evans

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Cliff 07.10.2025 22:54 #
Cześć. Może ktoś przeczyta... Szanuję Was wszystkich, bez względu na nieraz infantylne komentarze. Oczywiście nie jestem ślepy i widzę, że nasz Liverpool (my z kumplami mówimy 'Wątrobowybasen' 🤭🤭😁😁) gra najwyżej średniej jakości piłkę. Patrząc tylko wynikowo - jest bardzo dobrze. Po przebudowie i wszelkich problemach mamy drugie miejsce. Jakościowo jednak nie dojeżdżamy. Szlag mnie tylko ma trafić, gdy czytam, że Arne jest słaby, że objechał na Jurgenie itd. W większości piszą to osoby, które kilka miesięcy temu stawiały mu pomnik obok Billa Shankly. Tak samo z naszym Egipcjaninem - jest potwornie słaby, a jednak na początku poprzedniego sezonu też wielu pisało, że już powinna być sprzedaż do Arabii itd... Ja osobiście zacznę bić na alarm w połowie listopada. Jeśli do tej pory wszystkie zakupy nie zaczną powoli (z naciskiem na powoli) błyszczeć właściwym blaskiem, wtedy będę się martwić. Trzymam się tego, co powiedział Fachowiec, który dał nam zwycięstwo w lidze w poprzednim sezonie, mimo że był oczywiście skazywany na pożarcie - tych zawodników nie zatrudniliśmy na 6 tygodni, tylko na lata. Dajmy im bez krzyków pracować i robić swoje. Nawet na nas, całkowicie obcych ludziach, śmierć Diogo zrobiła paskudnie przykre wrażenie. A co dopiero na kolegach, którzy spędzali z nim większą część dnia. To też nie ma prawa przejść dla nich bez echa. Wstrzymajmy się z niektórymi opiniami. Zdrówka dla Wszystkich!

Pozostałe aktualności