Aldridge: Isak musi odpalić
Po ponad miesiącu jako zawodnik Liverpoolu, nadszedł czas, by Alexander Isak w końcu zaznaczył swoją obecność.
Można śmiało powiedzieć, że dotychczas pojawiały się raczej wyjaśnienia niż wymówki dotyczące tego, dlaczego nie jest jeszcze w pełni formy — trafił do klubu nieprzygotowany, po okresie bez przedsezonowych treningów w Newcastle United.
Jednak po przerwie na mecze reprezentacyjne powinien już móc pokazać dokładnie, dlaczego na Anfield zapłacono za niego 125 milionów funtów.
Isak wciąż ma potencjał, by w tym sezonie zdobyć dla Liverpoolu od 20 do 30 bramek. Im szybciej jednak przestanie mówić o potrzebie dojścia do formy, tym szybciej zacznie w pełni pomagać drużynie Arne Slota i robić to, po co został sprowadzony.
Za moich czasów piłkarze mówili, że potrzeba około miesiąca, by dojść do optymalnej kondycji meczowej po letniej przerwie. Isak do momentu, gdy w niedzielne popołudnie na Anfield przyjedzie Manchester United, będzie miał za sobą jakieś sześć–siedem tygodni przygotowań.
Oczywiście mecze, w których dotąd występował w barwach Liverpoolu, nie były spotkaniami towarzyskimi — każdy z nich miał swoją stawkę. Mimo to wydaje się, że przerwa na reprezentację Szwecji pomogła mu nabrać lepszej formy również na poziomie klubowym.
Ale teraz nadszedł moment, by wreszcie zaczął dostarczać wyniki. Koniec z „wymówkami”. Koniec z „wyjaśnieniami”. Następny mecz to starcie z Manchesterem United — nie ma lepszego czasu ani przeciwnika, by pokazać, dlaczego jesteś jednym z kluczowych zawodników klubu o randze Liverpoolu.
Mówiąc to, uważam, że Arne Slot musi znaleźć sposób, by wprowadzić do składu zarówno Isaka, jak i Hugo Ekitike. To dla menedżera Liverpoolu nie lada zagwozdka, bo Ekitike rozpoczął sezon znakomicie, a w drużynie muszą grać ci, którzy prezentują najwyższą formę.
Ekitike jest w stanie zdobyć dla Liverpoolu 20 bramek w sezonie, jeśli będzie regularnie występował. Jego dotychczasowa gra pokazuje, jak duży potencjał drzemie w 23-letnim już reprezentancie Francji.
Mecz z Manchesterem United idealny dla Liverpoolu
Trudno powiedzieć, kto bardziej potrzebuje zwycięstwa w ten weekend, gdy Manchester United przyjeżdża na Anfield na największe klubowe starcie w światowym futbolu.
Z jednej strony można by stwierdzić, że Ruben Amorim, który znajduje się pod ogromną presją na Old Trafford, bardziej potrzebuje wygranej niż Arne Slot.
Amorim przeżywa trudny okres jako menedżer United — zwycięstwo na Anfield byłoby dla niego ogromnym osiągnięciem i mogłoby stać się punktem zwrotnym w jego karierze w Manchesterze.
Jednak z perspektywy klubowej to Liverpool potrzebuje tej wygranej bardziej niż United. „The Reds” są mistrzami Premier League nie bez powodu i znów walczą o tytuł. Porażka z drużyną, która obecnie jest od nich o lata świetlne słabsza na boisku, byłaby trudna do przełknięcia — zwłaszcza po trzech kolejnych przegranych meczach.
United w zasadzie pozostały już tylko rozgrywki Pucharu Anglii. Nie grają w Europie, odpadli z Carabao Cup i mają jedynie niewielkie szanse na zakończenie sezonu w czołowej czwórce ligi.
Dlatego to Liverpool bardziej potrzebuje zwycięstwa w ten weekend — co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Szczerze mówiąc, United są teraz do pokonania. Nie prezentują obecnie wielkiej formy — owszem, mają kilku zawodników potrafiących zagrozić rywalowi w ofensywie, ale w defensywie są słabi, a środek pola to obszar, w którym Liverpool powinien zdominować rywala w niedzielę.
Bruno Fernandes to ich najlepszy zawodnik i bez wątpienia motor napędowy zespołu, ale widziałem go już w fatalnych występach na Anfield — między innymi w tym słynnym meczu, gdy pokonaliśmy ich 7:0. Jeśli drużyna Slota zdominuje środek pola, co jest jak najbardziej realne, goście mogą mieć bardzo trudne popołudnie. Tu wszystko zależy od tego, jak my zagramy w danym dniu.
Liverpool jednak musi w tym spotkaniu bronić solidnie, by wrócić na zwycięską ścieżkę. W tym sezonie momentami w defensywie panował istny chaos, a wszystko zaczyna się właśnie od gry w obronie. Jeśli gospodarze opanują podstawy i zachowają stabilność z tyłu, będą mogli budować przewagę dalej.
Ale spójrzmy prawdzie w oczy — porażka jest dla Slota w tej chwili nie do pomyślenia. Przystępuje do meczu po trzech kolejnych przegranych, co jest najgorszą serią odkąd objął zespół. I choć jeszcze kilka miesięcy temu sięgnął po tytuł mistrzowski, kolejna porażka mogłaby sprawić, że pojawią się pierwsze głosy o presji spoczywającej na menedżerze.
John Aldridge
Komentarze (0)