Slot chciał stworzyć PSG, a wyszedł mu Tottenham
Im dłużej trwa kryzys Liverpoolu tym częściej padają pytania czy klub nie zdecydował się na zbyt duże zmiany zbyt wcześnie.
Arne Slot próbował zrobić krok w stronę zupełnie nowej, ambitnej formacji, zamiast robić małe kroczki. Nowa wersja „heavy metalowego futbolu” Liverpoolu to obecnie bardziej Spinal Tap niż AC/DC.
Chaotyczna i momentami komiczna, czwarta z rzędu porażka utrzymała motyw przewodni sezonu Arne Slota. Jeszcze trochę i poziom paniki w obronie tytułu przez Liverpool wzrośnie do 11 na 10.
Slot rozpoczął ten sezon z zamiarem stworzenia drużyny godnej porównania z mistrzem Europy, Paris Saint-Germain. Przykra prawda jest taka, że w pierwszych tygodniach obrony tytułu bardziej przypominali Tottenham Hotspur Ange Postecoglou; świetnie się ich oglądało i byli pełni ofensywnego zacięcia, ale mieli wady w obronie i podejmowali zbyt wiele ryzyka.
Roy Evans, były menedżer Liverpoolu, miał kiedyś określenie na te szalone mecze.
- Piłkarskie kamikadze – tak to nazwał po pamiętnym zwycięstwie 4:3 nad Newcastle United w 1996 roku, które wywołało euforię wśród kibiców. Nie da się pogodzić drużyny walczącej o najwyższe trofea z pocieszeniem płynącym z liczby stworzonych szans, gdy traci się tak wiele bramek.
Pomimo potencjału grupy utalentowanych ofensywnych piłkarzy, którzy w pewnym momencie sezonu potrafią grać na całego, Liverpool wciąż wygląda na tak zbalansowanego, jak pijany trapezista.
Kibice musieli być upojeni spektaklem kolejnego finału, który zakończył się remisem. Niedawni przeciwnicy Liverpoolu z pewnością są, a Arsenal i Manchester City będą jeszcze bardziej podekscytowani. Widzą jak mistrzowie nieustannie kreują swój własny upadek, rezygnując z zeszłorocznego autopilota na rzecz nieustannego zagrożenia w tym sezonie.
Slot zaryzykował wszystko, aby wygrać w pierwszych siedmiu meczach i wyszedł z tego zwycięsko. Jego rzuty kośćmi zawiodły teraz w meczach z Crystal Palace, Chelsea i United, a każda porażka zawierała więcej momentów autodestrukcji niż w ciągu pierwszych 12 miesięcy.
Czasami Liverpool jest równie zaskakujący, co ekscytujący.
Istnieje nieodłączna sprzeczność między klubem a kibicami, która sugerowała, że po tylu zmianach potrzebna jest cierpliwość, a rzeczywistością niepokoju, który wymaga natychmiastowego działania. Poczucie pilności niewątpliwie negatywnie wpływa na inteligencję zawodników, biorąc pod uwagę charakter ostatnich porażek.
Krótko po wyrównujacym golu Cody'ego Gakpo w 78. minucie, Dominik Szoboszlai tak bardzo spieszył się z rozpoczęciem kolejnego ataku, że posłał piłkę z autu na 35. metrze do swojego bramkarza. Giorgi Mamardashvili nieudolnie wybił piłkę, United odzyskało posiadanie piłki i wywalczyło rzut rożny, który doprowadził do zwycięskiego gola Harry'ego Maguire'a.
Chwilowe zamrożenie mózgu spowodowane chęcią rozpoczęcia kolejnego ataku na bramkę United podsumowało ogólny chaos, który ogarnął Anfield od pierwszego dnia sezonu.
Od momentu, gdy w niedzielę w drugiej minucie Bryan Mbeumo strzelił bramkę, Liverpool grał tak, jakby musiał jechać cały czas na piątym biegu, niczym drużyna przegrywająca trzema bramkami w Lidze Mistrzów w czasach, gdy obowiązywała jeszcze zasada bramek na wyjeździe.
Ta sama panika emanowała z trybun, zwłaszcza gdy chronicznie zdenerwowani Milos Kerkez i Ibrahima Konate przejmowali piłkę. Sprawiało to wrażenie, że drużyna gra chaotycznie, nie jest zrównoważona, zbyt szybko i nerwowo reagująca, gdy nadarzały się okazje do wyrównania.
Liverpool oczywiście stworzył wiele okazji, co sprawi, że najsurowsze oceny tej porażki będą bardziej emocjonalne niż logiczne.
Ci, którzy uznają to za chwilowy błąd, słusznie argumentują, że przy większym opanowaniu i pewności siebie, podobny występ zaowocowałby świętowaniem przez drużynę Slota sześciu bramek.
Jednak fakt, że każdy mecz toczy się w tym samym tempie sugeruje, że problem wykracza poza próby oswojenia się z nową koszulką Alexandra Isaka czy niesprawny celownik Mohameda Salaha.
Im dłużej to trwa, tym bardziej zaostrza się debata na temat tego, czy Liverpool nie zdecydował się na zbyt wiele, zbyt wczesnych zmian.
Kiedy Slot mistrzowsko zmodyfikował drużynę Jürgena Kloppa i poprowadził klub do tytułu, obszary wymagające poprawy, aby utrzymać koronę, wydawały się raczej drobne niż radykalne.
Niewielu oglądało Liverpool i czuło, że brakuje im ofensywnego potencjału lub że wołają o przebudowę środka pola albo o wirtuoza na pozycji numer 10. Stabilność drużyny często wydawała się niemal idealna, a nadzieja na kilku lepszych i młodszych zawodników mogła zwiastować początek dynastii.
Jak na ironię, można by wybaczyć komuś, kto uważał, że najmniej pod wrażeniem jego gry był Slot. Jeszcze przed koronacją Liverpoolu nawiązywał do napięcia w meczach i ogólnego wrażenia, że jego drużyna nie jest wystarczająco skuteczna w dominacji.
Jego drużyna wygrała ligę, ale to porażki z Newcastle United na Wembley i z PSG w Lidze Mistrzów zdawały się mieć największy wpływ na to, gdzie Slot chciał poprowadzić drużynę.
Od pierwszego meczu ligowego z Bournemouth wydawało się, że Slot chciał zrobić krok w stronę zupełnie nowej, ambitnej formacji, zamiast stawiać na drobne kroczki.
Ta marna passa zostanie zignorowana, jeśli wizja Slota i transfery za 450 milionów funtów przyniosą efekty w postaci bramek Isaka i asyst Floriana Wirtza.
Liverpool musi obawiać się jednak, że zanim nowi zawodnicy się zgrają i cała drużyna odzyska równowagę, liderzy mogą już zniknąć z pola widzenia.
Chris Bascombe
Komentarze (38)
Jeśli chodzi o nowych zawodników to nie winie ich za liczby, bo to wina Slota że tak to wszystko wygląda na boisku. Mamy Wirtza 10 ale za mało gramy srodkiem
@AquerdationLFC
@n_t
Twój nick, to nic więcej niż dublowanie już istniejącego użytkownika. A Ty, nie wiem czy to specjalnie, albo zbieg okoliczności, wsio ryba. W każdym bądź razie jest do zmiany, by nie wprowadzać innych użytkowników strony/forum w błąd. Już ci zwracano uwagę na ten temat.
Nie będziesz ludziom nicków ustalał i decydował czy jest do zmiany czy nie jest.
Zwalnianie tego trenera byłoby głupotą ale na szczęście mamy rozsądniejszych właścicieli niż takie Forest. Komentarze o tymczasowym zatrudnieniu Steviego, z całym szacunkiem do Gerrarda — to jest trener zbyt słaby na jakikolwiek klub Premier League, co dopiero Liverpool.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale mimo tej "tragicznej" sytuacji mamy 3 miejsce i 4 punkty straty do fantastycznego, magicznego Arsenalu, a pozostało raptem 30 spotkań.
Tylko trzeba wziąć się do roboty, bo czas i narzędzie są.
Do tego "osiągnięcia" Kloppa, bo o tym chyba nikt nie pamięta przy romantycznym obrazie Jurgena i nagonce na Slota (po części zasłużonej, ale nie w takim stopniu jaki widać w komentarzach):
- 2016/2017: 10 meczów bez wygranej na 12 spotkań, w tym 6 porażek, 3 Z RZĘDU U SIEBIE, z potężnym Swansea, Wolves, Southampton. Do tego bęcki od Hull, ponownie Święci i Lisy.
- W 17/18: na 10 meczów z rzędu 8 bez wygranej, w tym 3 porażki.
- W 19/20: 4 porażki w 6 meczach (2x Atletico, Watford, Chelsea).
- 20/21: 6 porażek w 8 meczach lub jak ktoś chce rozszerzyć 8 porażek w 12 meczach.
- 2022/2023: 6 z 7 meczów z rzędu bez zwycięstwa, w tym 4 porażki (Wolves, 2x Brighton, Brentford).
Także to nie był tylko ten fragment, gdzie posypała się cała obrona i trzeba było grać Kabakiem.
Salah powinien być na ławce? Jasne, że powinien, ale czy Jurgen go tak często sadzał? Oczywiście, że nie, na pewno nie w takich meczach jak był zdrowy.
Transfery są jak wszyscy chcieli, a teraz jazda w drugą stronę, że nie takie xD no jak z babą, nie dogodzisz. Jedynie brak Guehiego może przeszkadzać, ale poza tym to skład jest jaki miał być. No chyba, że też wracamy do tematu, że Darwin to jednak miał w sobie to coś i ogólnie to dowoził ;)
Salah wydaję mi się, że jeszcze jest obrażony po Złotej Piłce, gdzie nie był nawet drugi. Trochę mu się nie dziwię, bo ciężko wyobrazić sobie, by mógł powtórzyć zeszły sezon i dołożyć coś więcej, ale jak dla mnie to problem z głową i motywacją.
Brakuje po prostu zgrania. Wymienione zostało pół składu i ciężko spodziewać się, że to zatrybi w 3-4 tygodnie. Kerkez biega bez ładu i składu, a miał być naturalnym zastępcą Robertsona (plus miał atut w postaci ogrania w lidze). Na PO mamy 3 do rotacji. Mac Allister jest bezbarwny, zwłaszcza w meczu z Chelsea to było widać. Konate przeciętny w obronie i podatny na kontuzje. Wirtz jeszcze się nie odnalazł w nowych realiach, ale reszta też mu nie pomaga na boisku, choć miał wczoraj udział przy golu.
Najgorsze jest, że tych problemów jest kilka w jednym momencie. To nie jest tylko brak skuteczności jak przy Nunezie albo gole tracone ze stałych fragmentów.
Ale jak dla mnie nie jest to sytuacja, która już teraz wymaga zmiany menedżera lub pozbycia się nowych nazwisk.
Są nowi zawodnicy i potrzebują czasu. Za dużo zmian w pierwszej 11-stce.
Trochę zwolnili mentalnie i fizycznie nie czują już tego głodu i pragnienia.
Jak ktoś myślał, że będziemy wszystkich klepać aż miło to się przeliczył.