Wygrana z Villą, 250 bramka Salaha
Mohamed Salah zdobył swoją 250. bramkę dla Liverpoolu, pomagając drużynie Arne Slota zakończyć serię czterech kolejnych porażek w Premier League, pokonując Aston Villę na Anfield.
Villa zaczęła mocno — Morgan Rogers trafił w słupek, a Matty Cash obił poprzeczkę — jednak to Liverpool objął prowadzenie.
Najpierw Hugo Ekitike głową skierował piłkę do siatki, ale okazało się, że był na spalonym. Szybko jednak poszło to w niepamięć, gdy Salah wykorzystał złe podanie bramkarza Villii Emiliano Martíneza i zdobył jubileuszowego gola.
Liverpool, który przegrał sześć z siedmiu poprzednich spotkań, starał się uniknąć piątej ligowej porażki z rzędu po raz pierwszy od 1953 roku, a powracający po kontuzji Ryan Gravenberch podwyższył wynik na 2:0 w 58. minucie.
Mistrzowie sezonu 2024-25 prowadzeni przez Slota mają teraz tyle samo punktów co druga w tabeli drużyna Bournemouth i tracą siedem oczek do liderującego Arsenalu.
Poniżej Gregg Evans i Jacob Tanswell z The Athletic analizują kluczowe wnioski.
Czy selekcyjne ryzyko Slota się opłaciło?
Decyzja Slota, by oszczędzić swoich kluczowych zawodników w meczu pucharowym przeciwko Crystal Palace, zakończonym porażką, wydaje się mieć sens — Liverpool w końcu znalazł sposób, by wygrać.
Szkoleniowiec dokonał dziewięciu zmian i wrócił do bardziej znajomego ustawienia, z Andym Robertsonem na lewej obronie i trio w środku pola, w którym zabrakło Floriana Wirtza.
Slot wiedział, że rezygnując z poważniejszej walki o Puchar Ligi, presja na zwycięstwo w Premier League znacząco wzrośnie. Ale dzięki świeżości w środku pola i — co najważniejsze — powrotowi Gravenbercha po kontuzji, Liverpool grał z większą kontrolą i spokojem, odzyskując równowagę.

Grając na pozycji defensywnego pomocnika, Gravenberch pokazał klasę i zdobył kluczowego, drugiego gola, dając drużynie Slota komfort. Jego forma i zdrowie są teraz dla Liverpoolu fundamentalne.
Dominik Szoboszlai również był jednym z wyróżniających się graczy, a Alexis Mac Allister wszedł na wyższy poziom po słabym początku sezonu.
Po tygodniach krytyki i słabej gry Slot wreszcie trafił z ustawieniem, co przyniosło efekt. Wirtz i Milos Kerkez mogą teraz poczekać na kolejne szanse, skoro Liverpool odnalazł odpowiednią formułę bez nich.
Gregg Evans
Czy Salah jest największym współczesnym piłkarzem Liverpoolu?
Salah dostał prezent przy pierwszym golu Liverpoolu, ale pewnie wykorzystał sytuację, zdobywając swoją 250. bramkę dla klubu.
Egipcjanin trafił teraz w dwóch kolejnych meczach Premier League i stopniowo wchodzi na właściwe obroty po wolniejszym początku sezonu.
Zostając dopiero trzecim piłkarzem w historii Liverpoolu, który osiągnął pułap 250 goli, Salah ponownie przypomniał kibicom na Anfield o swojej klasie i rozpalił debatę na nowo: czy jest największym piłkarzem Liverpoolu w erze współczesnej?
Jego bilans bramkowy jest niesamowity, a nawet w trudnych momentach potrafi być częścią kluczowych wydarzeń. Tylko Ian Rush i Roger Hunt osiągnęli ten imponujący wynik, więc Salah dołączył do wyjątkowego grona.
Dzięki tej bramce wyrównał także rekord Wayne’a Rooneya pod względem największej liczby udziałów przy golach (278) w Premier League dla jednego klubu.
33-latek ma teraz 188 goli i 88 asyst dla Liverpoolu, a jego forma w nadchodzących tygodniach będzie kluczowa, zanim wyjedzie na Puchar Narodów Afryki.
Ten występ bardziej przypominał Salaha z poprzedniego sezonu — i Liverpool będzie liczył, że da mu to impuls na kolejne mecze.
Gregg Evans
Jak ryzykowna gra Aston Villi od tyłu obróciła się przeciwko nim?
Szybko dał się zauważyć powtarzający się schemat w wyprowadzaniu piłki przez Villę od bramki. Już od pierwszych minut wyglądało to jak podejście „ryzyko albo nagroda”. Na początku przyniosło efekty — Rogers otrzymał piłkę głęboko, bez krycia, i trafił w słupek.
Pomocnicy Liverpoolu, chcąc narzucić tempo, skupili się na Boubacaru Kamarze i Amadou Onanie, pozostawiając Rogersa, grającego jako nr 10, wolnego. Virgil van Dijk próbował to naprawić, podążając za reprezentantem Anglii, a chwilę później przekazał to zadanie Robertsonowi.
Za każdym razem, gdy Martínez miał piłkę, następował jeden z dwóch scenariuszy: Villa przełamywała pressing, wbiegała w wolne przestrzenie i stwarzała sytuację — albo traciła piłkę w niebezpiecznym miejscu. Szoboszlai również powinien był lepiej zachować się, gdy przejął podanie Pau Torresa przed polem karnym.
Ostatecznie jednak Villa została ukarana tuż przed przerwą. Najpierw Torres zagrał piłkę do Martíneza…


…a bramkarz próbował mu ją oddać…

…tylko że trafił prosto pod nogi Salaha.

Egipcjaninowi pozostało tylko wprowadzić piłkę do pustej bramki, podczas gdy Martínez bezradnie obserwował sytuację. Skrzydłowy celebrował gola ostrożnie, świadomy, że dostał prezent, choć błąd, mimo że rzadki, wydawał się możliwy już wcześniej w tej połowie. Ryzykownie budowany atak Villi, mający przełamać wysoki pressing Liverpoolu, tym razem zakończył się katastrofą.

Jacob Tanswell

Komentarze (0)