Spearing o meczach z Realem Madryt
Jutro na Anfield Liverpool podejmie Real Madryt. W pierwszych trzech kolejkach Ligi Mistrzów podopieczni Slota zdobyli sześć punktów, pokonując Atletico Madryt i Eintracht Frankfurt oraz przegrywając z Galatasaray.
Przed topowym spotkaniem w Liverpoolu swoimi wspomnieniami związanymi z rywalizacją z Realem podzielił się Jay Spearing. 
        
W 2009 roku Liverpool zmierzył się z Realem w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Po zwycięstwie na wyjeździe (1:0) The Reds zdominowali Królewskich na Anfield, wygrywając 4:0 po dwóch bramkach Gerrarda oraz trafieniach Torresa i Dosseny.
W 2. połowie swoją szansę dostał Jay Spearing, dla którego to było niesamowite przeżycie.
- To był mój debiut na Anfield, co było znakomitą historią dla mnie i mojej rodziny.
- Dołączyłem do klubu w wieku siedmiu lat, więc dla mnie to było marzenie. Zawsze chciałem zadebiutować w oficjalnym meczu na Anfield. I to w takim meczu, w którym rywalem był Real Madryt. Moje marzenie spełniło się.
- To są dwa wielkie kluby i cieszę się, że grałem w koszulce jednego z nich. Zdaję sobie sprawę, co znaczy reprezentowanie herbu Liverpoolu.
- Dla mnie w wieku 18-19 lat granie przeciwko Realowi Madryt w międzynarodowych rozgrywkach było ogromną szansą. Traktowałem ten mecz jako bonus. Bardzo się cieszyłem, kiedy się dowiedziałem, że znalazłem się w kadrze na ten pojedynek. Nawet bez gwarancji pojawienia się na boisku.
- Jednak jestem bardzo wdzięczny trenerowi, który dał mi 25 minut gry. Wystąpiłem przed trybuną The Kop, a kibice śpiewali moje imię. Nie ma większego marzenia dla wychowanka i fana tego klubu.
We wtorek Liverpool i Real Madryt spotkają się po raz 13. W poprzednim spotkaniu drużyna Arne Slota pokonała Real 2:0.
- Rywalizacja Liverpoolu z Realem to niesamowite wydarzenie. Atmosfera wieczoru z Ligą Mistrzów tutaj, piłkarze z najwyższej półki po obu stronach. Tu walczą najlepsi i właśnie przez to bardzo doceniam takie spotkania.
Jay Spearing rozegrał w koszulce Liverpoolu 55 meczów, 24 razy grając na Anfield.
- Oczywiście, w 2009 roku Anfield prezentował się inaczej. Main Stand była o wiele mniejsza, tak samo jak Anfield Road. Wówczas graliśmy przed mniejszą publicznością, ponieważ łącznie na trybunach pojawiło się koło 44 tysięcy fanów.
- Kibice Realu będą jak zawsze rozśpiewani, ale jestem przekonany, że to zmotywuje fanów The Reds i oni odpowiedzą głośnym dopingiem dla swojego zespołu. Każdy mecz na Anfield to jest świetny moment dla piłkarzy Liverpoolu, ponieważ kibice zawsze ich wspierają. Grając przy takiej atmosferze, czujesz, że masz więcej pewności siebie. To zmusza zawodników do podejmowania ryzyka, motywuje do wygrywania jak największej liczby meczów. To jest ważna część piłki i mam nadzieję, że piłkarze Liverpoolu odczują jutro przewagę własnego boiska.

                            
                            
    
    
    
Komentarze (0)