LIV
Liverpool
Premier League
22.11.2025
16:00
FOR
Nottingham Forest
 
Osób online 1147

Gwałtowny spadek standardów The Reds


Cały optymizm, jaki Liverpool zbudował po dwóch z rzędu zwycięstwach nad Aston Villą i Realem Madryt, został zmyty przez błękitną ulewę.

Pewne siebie opinie, że drużyna Arne Slota wreszcie wyszła na prostą po tak trudnych miesiącach, okazały się boleśnie nietrafione. Liverpool nie tylko przegrał na Etihad – został przemyślnie ograny i całkowicie zdominowany w każdym aspekcie gry.

Była to najwyższa porażka w Premier League za kadencji Slota i pierwszy raz od prawie 14 miesięcy, gdy drużyna nie zdobyła gola w meczu ligowym. Wraz z upadkiem standardów i kolejnymi trafieniami Manchesteru City trudno było uwierzyć, że to ci sami piłkarze, którzy zaledwie pięć dni wcześniej tak pewnie i dominująco ograli Real Madryt.

Obrona tytułu Liverpoolu legła w gruzach – pięć porażek w pierwszych 11 meczach ligowych. Jedynymi aktualnymi mistrzami, którzy w nowoczesnej erze przegrali częściej na tym etapie sezonu, był zespół Chelsea (sześć razy) w rozgrywkach 2015–16.

– Ostatnią rzeczą, o jakiej powinienem teraz myśleć, jest walka o tytuł – przyznał Slot. – Rzeczywistość jest taka, że jesteśmy na ósmym miejscu.

Nie chodzi nawet o samą różnicę punktową – osiem do liderującego Arsenalu – lecz o sposób, w jaki Liverpool traci punkty. Ten deficyt już teraz wydaje się nie do nadrobienia. Jedyną konsekwencją, jaką zespół do tej pory prezentuje, jest umiejętność stwarzania sobie problemów.

W defensywie Liverpool wygląda bardzo słabo – 17 straconych goli w lidze to więcej niż ma 15. w tabeli Fulham. Rok temu po 11 kolejkach mieli na koncie zaledwie sześć straconych bramek.

Zespół ma „miękkie podbrzusze”, które nieustannie jest obnażane w meczach wyjazdowych. Wyprawy na boiska Crystal Palace, Chelsea, Brentford i City nie przyniosły ani jednego punktu.

To pierwszy raz od końcowych etapów drugiej kadencji Sir Kenny’ego Dalglisha w kwietniu 2012 roku, gdy Liverpool przegrał cztery kolejne mecze wyjazdowe w Premier League. Dla porównania – w swoim pierwszym sezonie Slot nie doznał ligowej porażki na wyjeździe aż do meczu z Fulham w kwietniu.



Niektórzy uważają, że w tym sezonie Liverpool będzie lepiej przygotowany do poważnego ataku na Ligę Mistrzów niż do rywalizacji o tytuł w kraju. Po trzech zwycięstwach w czterech meczach są blisko awansu do 1/8 finału, a biorąc pod uwagę okres przejściowy i adaptację letnich nabytków, wiosną – gdy zacznie się faza pucharowa – powinni być dużo silniejsi i bardziej zgrani.

To logiczne, ale jeśli Liverpool ma ruszyć do przodu i uratować coś z tego sezonu, zamiast wciąż balansować między skrajnościami, Slot musi zmienić nastawienie drużyny w meczach wyjazdowych. Nawet minimalny cel – zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów – zależy od tego, bo sześć punktów z możliwych 18 zdobytych poza Anfield to wynik żałosny.

Te porażki na wyjazdach mają wiele wspólnego – powolne wejście w mecz, oddanie inicjatywy rywalowi, a następnie obraz drużyny łamiącej się pod presją i pozbawionej pomysłu w ataku.

Jakże inny był ich poprzedni występ na Etihad w lutym, gdy objęli prowadzenie 2:0 i skutecznie „zamknęli” mecz, zwiększając przewagę na szczycie tabeli Premier League do 11 punktów. City miało wtedy 66% posiadania piłki, ale nie potrafiło stworzyć realnego zagrożenia (xG wynosiło 0,6).

Tym razem City było zupełnie inną bestią – i jeszcze skorzystało z prezentów, świętując w wielkim stylu 1000. mecz Pepa Guardioli w roli trenera.

Kiedy Giorgi Mamardaszwili obronił rzut karny Erlinga Haalanda, najbardziej odetchnął z ulgą Ibrahima Konaté – to jego rażący błąd doprowadził do przyznania „jedenastki” po analizie VAR.

Jednak ostrzeżenie nie zostało potraktowane poważnie. Chwilę później Konaté źle interweniował przy dośrodkowaniu Matheusa Nunesa, a Haaland głową skierował piłkę do dalszego rogu. Francuski obrońca gra w tym sezonie coraz bardziej nierówno – co tylko potwierdza, że Liverpool powinien był latem priorytetowo potraktować transfer Marca Guehiego z Crystal Palace.

Może niepewność co do jego przyszłości siedzi mu w głowie. Za 52 dni może podpisać przedwstępne porozumienie z klubem spoza Anglii, ale jak dotąd nie daje powodów, by Liverpool miał robić wszystko, by zatrzymać go po tym sezonie.

Poczucie niesprawiedliwości po nieuznanym golu Virgila van Dijka było zrozumiałe. Owszem, Andy Robertson stał na spalonym, ale schylił się, przepuszczając piłkę, a Gianluigi Donnarumma nie miałby szans jej obronić. Wyjaśnienie VAR-u Michaela Olivera, że Robertson „wykonał oczywisty ruch bezpośrednio przed bramkarzem”, brzmiało absurdalnie.



– Dla mnie to była zła decyzja – powiedział Slot. – Ale nie powiem, że z tego powodu przegraliśmy. Nawet przy 1:1, gdyby City dalej grało tak, jak grało, i tak mielibyśmy problemy. Czułem jednak, że jeśli dotrwamy do przerwy z wynikiem 0:1, moglibyśmy coś skorygować – a to było absolutnie konieczne.

Sposób, w jaki Liverpool stracił drugiego gola tuż przed przerwą, był kolejnym przykładem braku podstawowych reakcji – organizacji i świadomości. Dlaczego tak wolno doskakiwali po krótko rozegranym rzucie rożnym?

To był zły dzień dla Slota pod każdym względem – Guardiola wygrał bitwę taktyczną w cuglach. Wprowadzając więcej zawodników do środka pola, City zdominowało tę strefę. Liverpool wygrał tylko 42% pojedynków w pierwszej połowie i zaledwie 35% w drugiej.

– Ciągle byliśmy o dwóch zawodników za mało w środku – przyznał Slot. – Łatwo wygrywać pojedynki, gdy plan gry działa. Ale naszym zawodnikom trudno było podejmować dobre decyzje. Nie chodziło o brak zaangażowania – po prostu musieliśmy za dużo biegać, bo oni byli od nas znacznie lepsi w posiadaniu piłki. Często więc reagowaliśmy za późno. W pierwszej kolejności winiłbym plan gry – nasz i ich – a nie moich zawodników.

Na szpicy Hugo Ekitike był kompletnie osamotniony – dotknął piłki tylko 11 razy, zanim został zmieniony w drugiej połowie. Jego zmiennik Cody Gakpo zmarnował najlepszą okazję Liverpoolu, po czym znakomity Jeremy Doku ustalił wynik na 3:0, uciekając Konaté.

Liverpool był bezbarwny w ataku – Mohamed Salah nie zanotował ani gola, ani asysty przeciwko City po raz pierwszy od 10 ligowych występów, sięgając wstecz aż do 2020 roku. Dominik Szoboszlai oddał jedyny celny strzał, a dlaczego Federico Chiesa pojawił się dopiero w końcówce, pozostaje zagadką. Drużyna aż prosiła się o zastrzyk energii i wyraźny punkt odniesienia w ofensywie. Ustawienie Floriana Wirtza jako fałszywej dziewiątki po zejściu Ekitike od początku nie miało prawa zadziałać.

Slot musi wrócić do punktu wyjścia. Forma na wyjazdach jest alarmująca. Zwycięstwa nad Aston Villą i Realem Madryt okazały się tylko chwilową ulgą wobec całej gamy problemów, które nękają obecnych mistrzów.

James Pearce
Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

LoveFC 10.11.2025 16:22 #
Przepraszam, ale jak to ma wyglądać w dłuższej perspektywie? Tamten sezon przeszedł trochę z rozpędu po Kloppie i był inny zespół. Jak można budować, rozwijać cokolwiek jeśli w podstawowym składzie gra czterech nominalnych pomocników o ofensywnych inklinacjach. Serio, brak choćby jednego a powinno ich być przynajmniej dwóch typowych defensywnych pomocników. Tych, których mamy (Mac Allister i Gravenberch) zostali przerobieni z braku laku z CAM na DM. Wirtz i Szoboszlai to już typowo ofensywni gracze. Od 3-4 okienek nie potrafimy kupić klasycznych 6-tek. Kiedyś był Fabinho, wspomagany Wijnaldumem i Hendersonem, później był Thiago i jakoś to wyglądało. My nie kupujemy gotowych czyścicieli pola, graczy typu box to box z dobrym odbiorem. Tylko ciągle przerabiamy. A już hitem był zakup na prawą obronę Frimponga i wystawianie tam Szoboszlaia. I to ma funkcjonować. Albo Wirtz marnowany na lewym skrzydle. Albo Gakpo, który nigdy nie będzie Sadio Mane czy Luisem Diazem. Kilkaset milionów wydanych i parodia. Wciąż wierzę w Wirtza i Isaka, ale bez szybkim błyskotliwych skrzydłowych nie mamy czego szukać w Premier League. Wczoraj pokazał do np. Jeremy Doku.
turysta 10.11.2025 18:23 #
Żenujący występ, Slot zmienia Liverpool w united ten haga, absurdalne transfery. Wirtz i Isak niepotrzebni, Diaz powinien dostać podwyżkę, a dostał ją gakpo-najbardziej przewidywalny gracz PL.

Pozostałe aktualności