Carra: Slot ma obsesję na punkcie wygrania Ligi Mistrzów
Jamie Carragher ujawnił, że przypadkowe spotkanie z Arne Slotem skłoniło go do przekonania, iż trener Liverpoolu ma obsesję na punkcie Ligi Mistrzów.
Sama obsesja na punkcie wygrania Pucharu Europy oczywiście nie jest niczym złym. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy styl gry podporządkowany europejskim rozgrywkom zaczyna szkodzić temu, co Liverpool pokazuje w lidze.
Czy tak jest w rzeczywistości, to się dopiero się okaże. Faktem jest jednak, że niektóre transfery Liverpoolu, zwłaszcza Florian Wirtz, wyglądają na znacznie lepiej dopasowane do europejskich pucharów niż do realiów Premier League.
W rozmowie ze Sky Sports ekspert i legenda klubu Carragher powiedział:
– Myślę, że Slot ma małą obsesję na punkcie Ligi Mistrzów. Bardzo dużo mówi o PSG w kontekście poprzedniego sezonu, po tym, jak z nimi przegrał.
– Wypowiada się o nich w superlatywach. W pewnym sensie podziwiał to, że z nimi przegrał i że później wygrali cały turniej, oraz to, jak zagrali w finale.
– Myślę, że on uwielbia trenerów, których drużyny grają właśnie taki futbol i tak wyobraża sobie swój zespół osiągający absolutny top.
– Dlatego po poprzednim sezonie, mówiąc o tym, że Liverpool potrzebuje więcej kontroli, zapragnął też więcej fantazji i to widać w zawodnikach, których sprowadził. Ale kiedy wydajesz takie pieniądze, musisz być jednym z faworytów Ligi Mistrzów.
Arne Slot przedstawił Jamiego Carraghera swojej rodzinie jako zwycięzcę Ligi Mistrzów
Były obrońca zdobył z Liverpoolem Ligę Mistrzów w 2005 roku w sezonie, w którym The Reds nie błyszczeli w lidze i zakończyli rozgrywki na piątym miejscu, za Evertonem.
Teraz, gdy Liverpool traci już 11 punktów do prowadzącego Arsenalu, wielu kibiców znów zaczyna pokładać nadzieję w europejskim sukcesie, podobnie jak w pamiętnym Stambule.
– Właściwie to natknąłem się na Arne Slota latem, kiedy obaj byliśmy na wakacjach – dodał Carragher.
– Był tam z rodziną i podziękowałem mu za to, co zrobił dla Liverpoolu w poprzednim sezonie, czyli za zdobycie mistrzostwa. A on przedstawił mnie swojej żonie i dzieciom jako zwycięzcę Ligi Mistrzów. Odniosłem wrażenie, że on myśli: to nasz następny krok.
– Czułem to w sposobie, w jaki to powiedział: Wygraliśmy ligę, ale chcemy wygrać Ligę Mistrzów.
– To brzmiało właśnie w taki sposób i utkwiło mi w głowie. Można wyczuć, że on tego naprawdę pragnie, z resztą jak każdy topowy trener.
– A będąc menedżerem Liverpoolu, musisz wiedzieć, że ten klub jest nierozerwalnie związany z Ligą Mistrzów, więc trzeba celować wysoko.
Choć kibice z pewnością marzyli o obronie tytułu mistrza Anglii, wielu z nich na początku sezonu wskazałoby Ligę Mistrzów jako trofeum numer jeden.
Kolejnym krokiem na tej drodze będzie środowy mecz z PSV, Liverpool musi odzyskać formę po ośmiu porażkach w ostatnich jedenastu spotkaniach.

Komentarze (0)