Slot zapowiada walkę
Rozmowy z dyrektorem sportowym Richardem Hughesem w czwartek uspokoiły Holendra, że nadal ma poparcie władz mimo dziewięciu porażek w 12 meczach.
Arne Slot ma „walczyć dalej” jako trener Liverpoolu po rozmowach z hierarchią klubu w obliczu najgorszej serii wyników od 71 lat.
Rozmowy z dyrektorem sportowym Richardem Hughesem w czwartek dały Slotowi zapewnienie, że wciąż ma wsparcie z góry, mimo dziewięciu porażek w ostatnich 12 meczach.
Środowa kompromitująca porażka 1:4 z PSV Eindhoven w Lidze Mistrzów została przyjęta buczeniem przez kibiców, którzy pozostali na trybunach Anfield do końcowego gwizdka, jednak poparcie, jakie Slot miał przed spotkaniem, pozostaje niezmienione.
- Mieliśmy takie same rozmowy jak te, które prowadzimy odkąd tu jestem – powiedział Slot, który w swoim pierwszym sezonie na ławce Liverpoolu zdobył mistrzostwo Premier League. - Nie jestem pewien, czy mówiłem to wczoraj, ale walczymy dalej.
- Próbujemy się poprawiać — wszyscy tego próbujemy — ale rozmowy wyglądały tak samo, jak przez ostatnie 1,5 roku.
Seria Liverpoolu jest ich najgorszą od okresu między listopadem 1953 a styczniem 1954, w sezonie, w którym spadli z najwyższej klasy rozgrywkowej.
Slot podkreślił, że nie jest „zły” na swoich zawodników, ale przyznał, że obniżyli standardy, które potrafią osiągać — co pokazali, zdobywając tytuł pod wodzą 47-letniego Holendra.
Niedzielny wyjazd na West Ham United nabiera teraz ogromnego znaczenia, a po nim czekają mecze z Sunderlandem i Leeds United. Slot powiedział, że ma nadzieję, iż jego pierwszy bramkarz Alisson będzie dostępny po chorobie, która wykluczyła go z meczu z PSV.
Florian Wirtz, letni zakup za 116 milionów funtów, ma trenować w sobotę po urazie mięśniowym, a klub liczy, że Hugo Ekitike nie zmaga się z „poważniejszym problemem” po tym, jak kontuzja pleców zmusiła go do zejścia z boiska w drugiej połowie meczu z PSV.
Sposób, w jaki Liverpool rozpadł się w końcówce, sprawił, że większa uwaga skierowała się na grupę piłkarzy, którzy przeszli tak wiele po śmierci kolegi z drużyny, Diogo Joty, latem.
Slot przyznał, że „duch walki” jego zespołu wyparował w końcowych fragmentach gry z PSV, a morale zostało podkopane przez alarmującą serię porażek.
- Nie widzę, żeby pewność siebie była niska, gdy zaczęliśmy mecz, ani po tym, jak straciliśmy na 0:1, ale po trzecim, czwartym czy piątym ciosie, a kiedy zrobiło się 3:1, widziałem bardzo trudne pięć do dziesięciu minut — dodał.
- Widziałem, że to boli zawodników i był to okres, w którym nasz duch walki był — delikatnie mówiąc — daleki od najlepszego.
Paul Joyce

Komentarze (0)