Poznajcie Reagan - wielką fankę The Reds
23-letnia Reagan od ponad dekady jest uwielbianą uczestniczką zajęć organizowanych przez oficjalną fundację charytatywną klubu, a zarazem zagorzałą fanką Liverpoolu od najmłodszych lat.
Reagan, która urodziła się z zespołem Downa, ma jeszcze jedną wielką pasję — sztukę i projektowanie. Regularnie wykorzystuje swoje umiejętności krawieckie, tworząc przedmioty w barwach The Reds, z których dochód trafia na cele charytatywne.
W ramach dwuletniej pracy nad zdobyciem certyfikatu GCSE z tkanin założyła w Birkenhead własną pracownię, która z czasem przekształciła się w otwartą przestrzeń dla osób ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi lub doświadczających izolacji społecznej.
Przy wsparciu mamy, Vicky, oraz nauczycielki Rachael, Reagan w wyjątkowy sposób daje coś od siebie lokalnej społeczności — organizując popularne wydarzenia Halloweenowe i świąteczne, a także prowadząc cotygodniową grupę uważności i rozmowy.
I właśnie tam, w siedzibie jej Silly Goose Foundation, Reagan przeżyła w zeszłym miesiącu ogromne zaskoczenie: odwiedził ją bramkarz Liverpoolu, Alisson.






- Opisałabym Reagan jako dynamiczną, samodzielną, cudowną młodą kobietę — inteligentną, bystrą, naprawdę bardzo życzliwą i zabawną, o dużym poczuciu humoru - mówi Vicky.
- Nie jest taka, jakiej ludzie się spodziewają, kiedy ich jej przedstawiam albo kiedy poznają mnie i wspominam, że moja najstarsza córka ma zespół Downa.
- Ludzie miewają czasem pewne wyobrażenia o tym, czym jest zespół Downa. Jeśli poznałeś jedną taką osobę — poznałeś po prostu jedną osobę z zespołem Downa. Oni różnią się między sobą tak samo, jak my wszyscy.
- I myślę, że ludzie są pozytywnie zaskoczeni, kiedy ją poznają i widzą, jaka naprawdę jest.
- To jej nie definiuje. Gdy ludzie lepiej ją poznają, zdają sobie sprawę, że to najmniej interesująca rzecz na jej temat. Jest w niej o wiele więcej niż tylko ten dodatkowy chromosom.
Gdy już opadł pierwszy szok po tym, jak pod jej drzwiami stanął numer 1 Liverpoolu, Reagan i Alisson zasiedli do rozmowy o życiu, Liverpoolu i wielu innych sprawach.
Brazylijski bramkarz wykorzystał też swoje uzdolnione dłonie w zupełnie nowy sposób — podczas lekcji szycia, pomagając Reagan przy jej najnowszych projektach.
Jego wizyta była częścią działań LFC z okazji Międzynarodowego Dnia Osób z Niepełnosprawnościami ONZ 2025, który przypada na 3 grudnia.







Alisson zaprosił Reagan na Anfield jako swojego gościa podczas meczu Liverpoolu z Sunderlandem w Premier League — który, co piękne i symboliczne, odbędzie się dokładnie w dzień jej urodzin.
- Przeszła naprawdę długą drogę od tej maleńkiej kruszynki, którą trzymałam w ramionach wszystkie te lata temu - kontynuuje Vicky.
- Gdyby wtedy, gdy siedziałam w szpitalu, w pokoju na końcu korytarza zupełnie sama, ktoś powiedział mi: ‘Posłuchaj, za dwadzieścia kilka lat tak będzie wyglądać jej życie’, chwyciłabym tę wizję obiema rękami.
- Jest niesamowitą młodą kobietą i chciałabym wierzyć, że jeśli ktoś zobaczy ją na Instagramie i zobaczy, co robi — jeśli jakaś inna mama siedzi teraz w szpitalnym pokoju, czując się zagubiona i nie wiedząc, co dalej — to zrozumie, że to wcale nie koniec świata, że to może być naprawdę dobre życie. Wiesz… bycie Reagan wcale nie jest takie złe!
- Zawsze powtarzamy: to nie wyrok na życie, to jego wzbogacenie.
Co więcej, gdyby nie niezależna natura Reagan, w jej drzwiach mógłby stanąć piłkarz… zupełnie innego klubu.
Jej mama jest bowiem zagorzałą fanką Evertonu i — jak sama przyznaje — bardzo starała się przekazać córce swoją miłość do The Toffees.
Jednak wszystko stało się jasne, gdy Reagan zaczęła odmawiać noszenia niebieskich koszulek, a przemiana dokonała się ostatecznie dzięki pewnej przesyłce od listonosza.
- Przyszła paczka - wspomina Vicky.
- Zadzwoniłam do męża i mówię: ‘Przyszło coś do domu, spodziewałeś się tego?’. A on na to: ‘Daj Reagan, niech otworzy…’.
To była koszulka Liverpoolu. Włożyła ją w błyskawicznym tempie! Od tamtej pory było tylko czerwone albo nic — i tak już miało być w naszym domu. A ona po prostu pokochała wszystko, co związane z Liverpoolem.
- Kilka miesięcy później dostaliśmy ulotkę, że Fundacja LFC zaczyna organizować piłkarskie zajęcia. Poszłyśmy i wyglądało to tak, jakby zawsze była czerwona — żadnego śladu niebieskiego w jej przeszłości. Żyła i oddychała wszystkim, co dotyczyło klubu.

Komentarze (0)