Carragher: Liverpool zrobił krok w tył
Liverpool, będący ostatnio bez formy, potrzebował samobójczego trafienia Nordiego Mukiele, by uratować szczęśliwy remis 1:1 na Anfield.
Zadziorni goście byli na dobrej drodze do pierwszego zwycięstwa na Anfield od 42 lat, zanim Florian Wirtz trafił do siatki, przekonany, że zdobył swoją pierwszą bramkę w Premier League i wyrównał wynik dla słabo spisującego się zespołu The Reds. Ostatecznie gol został jednak zapisany jako samobójcze trafienie Mukiele.
Od momentu przypieczętowania mistrzostwa efektownym zwycięstwem 5:1 nad Tottenhamem pod koniec kwietnia, Liverpool zdobył zaledwie 23 punkty w 18 spotkaniach i wygrał tylko trzy z ostatnich czternastu meczów we wszystkich rozgrywkach.
Jamie Carragher, pełniący rolę współkomentatora, ocenił:
- Ten występ był naprawdę, naprawdę niepokojący. To wygląda jak krok w tył. Nie wyglądali na zespół mogący zdobyć bramkę. Brakowało im energii, dynamiki, tempa i siły. To naprawdę martwi.
O golu Sunderlandu powiedział:
- Liverpool grał fatalnie. Sunderland był o wiele lepiej dysponowany. Virgil van Dijk odwrócił się plecami. Ten gol świetnie podsumowuje grę Liverpoolu w tym meczu.
A tak skomentował występ The Reds po pierwszej połowie:
- Przeszli przez ten mecz jak lunatycy, wszystko wyglądało na zbyt wolne. Liverpool musi się zorganizować na drugą połowę — na boisku jest zdecydowanie zbyt dużo wolnej przestrzeni.
Były napastnik Liverpoolu, Daniel Sturridge, tak skomentował występ Liverpoolu w Sky Sports:
- Menedżer nie zna swojego najlepszego składu. Piłkarze wchodzą i łapią rytm — Wirtz czy Isak. Próbują odnaleźć formę, a menedżer szuka pewności i stabilizacji. Dziś pierwszy raz zauważyłem, że odszedł od tego, co zwykle robi. Musi się zdecydować, jaka ma być struktura gry i się jej trzymać.
Jamie Redknapp ze Sky Sports poddał w wątpliwość przyszłość Mohameda Salaha w klubie po tym, jak Egipcjanina zabrakło w wyjściowej jedenastce po raz drugi z rzędu. Powiedział:
- Nawet jeśli Salah był znakomity, wszystko ma swój koniec. Czuć, że coś musi się wydarzyć. Nie ma możliwości, by Mo Salah był zadowolony z roli rezerwowego. Czy to w styczniu, czy latem… widzę tylko jeden scenariusz.
- Kiedy raz traci się zaufanie — zwłaszcza w przypadku kogoś takiego jak Mo, kto potrzebuje pewności i wsparcia od menedżera — myślę, że musi dojść do przesilenia.
Liverpool po raz pierwszy od marca 2021 roku nie zdołał wygrać trzech kolejnych spotkań na Anfield we wszystkich rozgrywkach. Co zatem tak bardzo nie działa?
Elementarne błędy
Zespół Slota popełnia podstawowe błędy na całym boisku. Redknapp zwrócił po meczu uwagę, że niegdyś niepodważalny Virgil van Dijk w ostatnich tygodniach należy do największych winowajców, często podejmując zastanawiające decyzje.
Akcja bramkowa Talbiego została zainicjowana długim wykopem bramkarza — Isidor wygrał pierwsze starcie z Ibrahimą Konaté. Van Dijk wyszedł, aby przejąć piłkę i zrobił to, lecz spanikował przy rozegraniu, oddając posiadanie, po czym się cofnął i odwrócił plecami przy strzale Talbiego. Wszystko to błędy o charakterze zupełnie podstawowym.
Przegrywane pojedynki
Liverpool nie był w stanie dorównać intensywności Sunderlandu — reagował wolniej o krok i momentami wyglądał na zespół niechętny do biegania.
Joe Gomez, chwalony za solidność w meczu z West Hamem, przegrał osiem z dziewięciu pojedynków.
Salah w drugiej połowie przegrał wszystkie cztery.
Nawet Dominik Szoboszlai, uchodzący za najbardziej atletycznego pomocnika Liverpoolu, wygrał tylko jeden z pięciu pojedynków na ziemi.
W ogólnej statystyce Sunderland zanotował więcej odbiorów, więcej przechwytów i więcej bloków, a także oddał więcej celnych strzałów.
Bezzębny atak
Aleksander Isak po słabym początku w Liverpoolu nadal nie wykazuje oznak poprawy.
Co prawda, strzelił gola w spotkaniu z West Hamem, lecz londyńczycy stracili w tym sezonie już 27 bramek. Jego niewidoczność jest alarmująca, biorąc pod uwagę fakt, że zaledwie trzy miesiące temu kosztował całe 125 milionów funtów.
Hugo Ekitike wygenerował wyższe xG, mimo że spędził na murawie tylko 16 minut. Co więcej — to samo zrobił Chiesa, który pojawił się na boisku dopiero w 86. minucie. Żaden z trzech strzałów oddanych w tym meczu przez Isaka nie trafił w światło bramki, a liczba jego kontaktów w polu karnym rywali była identyczna jak Van Dijka (dwa).

Komentarze (0)