Neville: Liverpoolowi nie można ufać
Sobotni remis z Leeds United to kolejny bolesny wynik dla aktualnych mistrzów Premier League, którzy wygrali zaledwie cztery z ostatnich 15 meczów we wszystkich rozgrywkach. Liverpool znajduje się obecnie na ósmym miejscu w tabeli, tracąc okazję, by wskoczyć na piątą pozycję, a do prowadzącego Arsenalu ma już dziesięć punktów straty.
- Patrząc z perspektywy Liverpoolu, to jest rozpacz – powiedział Gary Neville po ostatnim gwizdku na Elland Road.
- Są niekonsekwentni. Nie można im ufać. Masz ciągłe wrażenie, że coś zaraz pójdzie nie tak, a oni popełniają błąd za błędem, raz po raz.
Po błyskawicznym dublecie Hugo Ekitike na początku drugiej połowy, Liverpool pozwolił Leeds wrócić do gry. Ibrahima Konaté sprokurował rzut karny, który wykorzystał Dominic Calvert-Lewin, a chwilę później Anton Stach uderzył na 2:2. Dominik Szoboszlai znów wyprowadził Liverpool na prowadzenie, ale Ao Tanaka wyrównał w doliczonym czasie gry po rzucie rożnym.
- Rozpad Liverpoolu jest realny – ocenił Neville.
- To był mecz, który przy 2:0 mieli pod pełną kontrolą. To jednak mogło się wydarzyć. Czułeś, że może. Arne Slot nie może w to uwierzyć.
- To zagadka, która trwa. Jego drużyna po prostu się rozpada. Liverpoolowi po prostu nie można ufać.
W podcaście "The Gary Neville Podcast" były obrońca Manchesteru United szerzej odniósł się do problemów Liverpoolu. Podkreślił, że wciąż wierzy w Arne Slota, lecz ostrzegł, że odbudowa może potrwać, bo skala bolączek jest coraz większa.
- To kolejny bardzo zły wynik, zawodnicy zapewne wracają do Liverpoolu kompletnie przybici. Będą w naprawdę mrocznym miejscu, w fatalnym nastroju.
- Nie biorę pod uwagę dyskusji o przyszłości Slota – to dla mnie absurd. On cztery miesiące temu zdobył mistrzostwo.
- Ale problem istnieje, bez dwóch zdań. Jest kwestia poukładania tej nowej drużyny, tej grupy zawodników, którzy przyszli razem oraz pytania: co się dzieje z Salahem, co się dzieje z Isakiem, co z obrońcami, co z bocznymi obrońcami… Pytań jest mnóstwo.
- Widać, że on wciąż próbuje znaleźć odpowiedzi i prawdopodobnie jeszcze przez jakiś czas ich nie znajdzie. Być może będzie do tego potrzebne okno transferowe, żeby znów wszystko doszlifować. Kiedy tu przyszedł, miał bardzo stabilną drużynę. A potem do szatni trafiło pięciu czy sześciu nowych zawodników i próbował ich wkomponować w zespół pełen ekscytacji i ogromnych oczekiwań wynikających z potężnych kwot transferowych.
- Wszyscy mówiliśmy, że Liverpool jest niewiarygodnym faworytem do tytułu — ja sam wskazywałem Arsenal, ale rozumiałem, dlaczego większość tak uważała.
- To się posypało, posypało bardzo mocno, ale to nie jest moment, by w panice wylać dziecko z kąpielą.
- To jest czas, by zakasać rękawy, ciężko pracować i zastanowić się, co trzeba zrobić, by tę kadrę odrobinę dopracować. Pomyśleć o tym, co zrobić w styczniu, zacząć planować przyszły sezon z Arne Slotem i tym, jak ma wyglądać ta drużyna, bo — moim zdaniem — mają fantastycznego menedżera. Trzeba teraz myśleć o tym, jak odbudować defensywę Liverpoolu, jak właściwie poukładać środek pola i przede wszystkim: jak wydobyć maksimum z Wirtza i Isaka.
Tymczasem Leeds potwierdzili wartość swojego środowego zwycięstwa nad Chelsea, dokładając kolejny cenny punkt w walce o utrzymanie. Teraz mają trzy oczka przewagi nad strefą spadkową — i zasłużyli na pochwały Neville’a za serię występów, w której byli o krok od urwania punktów także Manchesterowi City.
- Wyjazd na City. Chelsea u siebie. Liverpool u siebie. Tydzień, który miał prawdopodobnie przypieczętować ich los i odesłać do Championship. A tymczasem to był tydzień nadziei — powiedział Neville.
- Cztery punkty. I jeszcze prawie remis na City. Zawodnicy Leeds byli fantastyczni.
- Szacunek dla trenera [Daniela Farke]. Myślałem, że kiedy rotował składem, robił to tylko po to, by zapewnić odpoczynek przed kolejnymi spotkaniami, ale oni zagrali w systemie 3-5-2, bardziej bezpośrednio, a potem zmieili system na 4-2-3-1, co momentami po prostu rozgrywało Liverpool.

Komentarze (2)