INT
Inter Mediolan
Champions League
09.12.2025
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2244

Salah w słabej formie, ale część winy ponosi także Slot


Mohamed Salah nie zagrał w miniony weekend, a mimo to był najgłośniejszym bohaterem Premier League. Wszystko za sprawą jego gorzkich słów po remisie Liverpoolu 3:3 z Leeds, które ujawniły głęboki konflikt z menedżerem Arne Slotem.

Zarządzanie Salahem przez Holendra w tym sezonie trudno zrozumieć. Po tym, jak Egipcjanin rozegrał niemal wszystkie minuty w pierwszych dwunastu meczach ligowych, nagle został kilkukrotnie pominięty – trzykrotnie z rzędu, w tym dwa razy nie pojawił się na boisku nawet z ławki rezerwowych.

Nawet kibice, którzy wcześniej apelowali o rotację i odpoczynek dla gwiazdora, są zaskoczeni takim obrotem spraw. Sam piłkarz nie kryje frustracji: „Siedzę na ławce i nie wiem, dlaczego” – powiedział, budząc sympatię wśród tych, którzy widzą w nim ofiarę osobistej niechęci trenera.

Inni oceniają jego zachowanie jako przejaw egoizmu w momencie, gdy cały zespół przechodzi trudny okres. Fakty są jednak nieubłagane — forma Salaha wyraźnie spadła. Od końca lutego, pomijając rzuty karne, zdobył zaledwie sześć goli w 33 występach we wszystkich rozgrywkach.

Jak zwykle, prawda leży gdzieś pośrodku. Salah, mający już 33 lata, wydaje się być w naturalnym procesie sportowego schyłku — choć niekoniecznie gotów, by się z tym pogodzić. To jednak nie znaczy, że nie może pozostać kluczową postacią Liverpoolu, jeśli zostanie odpowiednio poprowadzony.

Dane jasno pokazują przyczyny jego krytykowanej formy. Przez lata Salah imponował niezmienną skutecznością, budując status jednej z największych legend Premier League. Tymczasem w tym sezonie jego liczby są najsłabsze w całej karierze na Anfield.

Nie tylko liczba bramek spadła drastycznie. Również jego wpływ na grę zespołu – mierzony wskaźnikiem expected assists (oczekiwane asysty) – osiągnął rekordowo niski poziom.

Skąd taki regres? Jak zauważył Jamie Carragher, być może z brutalną szczerością, „Salah stracił dynamikę”. Statystyki dryblingów nie pozostawiają złudzeń – po raz pierwszy w ośmiu sezonach w Liverpoolu jego skuteczność w pojedynkach 1 na 1 spadła poniżej 25 procent.

Dostosowanie się do zmieniających możliwości to trudne zadanie, ale najwięksi skrzydłowi potrafili to zrobić. John Barnes przeszedł do roli rozgrywającego, a Cristiano Ronaldo – do ataku. Salah mógłby pójść podobną drogą, lecz system Slota w tym nie pomaga.

Holenderski szkoleniowiec, próbując wprowadzić nową koncepcję gry z Florianem Wirtzem w ustawieniu 4-2-3-1, oddalił Salaha od bramki rywala. Nawet gdy Liverpool wracał do tradycyjnego 4-3-3, częste podłączenia Conora Bradleya po wewnętrznej stronie skrzydła spychały Egipcjanina do linii bocznej — miejsca, w którym jego zdolność do minięcia obrońcy nie robi już różnicy jak dawniej.


Jego liczba kontaktów z piłką w polu karnym na 90 minut również znacząco spadła. Nic więc dziwnego, że Salah może czuć się wyobcowany. „Nie wiem, dlaczego, ale mam wrażenie, że ktoś w klubie mnie nie chce” – powiedział niedawno.

Slot z pewnością znalazł się w trudnej sytuacji. Liverpool musiał ewoluować i stopniowo uniezależnić się od swojej największej gwiazdy, która nieuchronnie traci na fizyczności. Prowadzenie tego procesu wymagało jednak ogromnej delikatności – tymczasem atmosfera stała się wybuchowa szybciej, niż ktokolwiek przypuszczał.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

Redzik90 08.12.2025 13:12 #
A który z piłkarzy oprócz Szobo i Chiesy, który notabene nie gra jest w formie? ŻADEN. Za to winę ponoszą tylko i wyłącznie Slot i jego sztab.
SlotYNWA 08.12.2025 13:38 #
Wow. W końcu jakiś rozsądny komentarz, bo każdy rozsądny kibic wie, że i Salah ubrał ten swój bunt w kiepskie słowa i użył kiepskich argumentów (choć na pewno taki wylew doskonale odzwierciedla nastroje w drużynie), ale z drugiej strony nie jest tak, że nasza największa gwiazda nadaje się do spuszczenia w kiblu jak wielu "dziennikarzy" by chciało.

Nie wiem co Mo im zrobił i dlaczego tak bardzo go nienawidzą.

Może jakby nazywał się Salaching i był wychowankiem, który rozbija się naćpany BMW po mieście albo bije swoją dziewczynę, to tolerancja byłaby większa, bo nagonka na Egipcjanina eksplodowała jakby co najmniej wjechał w przystanek pełen ludzi.

Pozostałe aktualności