LIV
Liverpool
Premier League
13.12.2025
16:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1874

Slot wciąż ma szatnię po swojej stronie


We wtorek byliśmy świadkami nocy, w której Liverpool wreszcie zwarł szeregi.

Wszyscy patrzyli, jak zareaguje drużyna po tak burzliwych 72 godzinach. Czy weekendowy wybuch Mohameda Salaha i jego późniejsze odsunięcie od składu wywołały rozłam w szatni? Czy autorytet Arne Slota został śmiertelnie podważony tak otwartym gestem sprzeciwu ze strony globalnej ikony?

Odpowiedzi były jednoznaczne. Na San Siro Liverpool zaprezentował ducha, jedność i odporność, wracając do czołowej ósemki tabeli Ligi Mistrzów po wyczerpującym, wymęczonym zwycięstwie 1:0 z Interem.

Z trybun niosła się potężna fala wsparcia dla Slota od 4 400 kibiców, którzy przyjechali do Mediolanu. Skandowali nazwisko Holendra podczas meczu, a gdy po końcowym gwizdku wszedł na murawę, by im podziękować, doping był jeszcze głośniejszy.

Choć w pierwszych miesiącach sezonu cierpliwość najbardziej zagorzałych fanów została nadszarpnięta serią bolesnych potknięć, więź z menedżerem, który w maju poprowadził klub do rekordowego, 20. tytułu mistrzowskiego, pozostaje nienaruszona.

— To dla mnie bardzo wiele znaczy — powiedział Slot. — Ale tu nie chodzi o mnie, tylko o drużynę. Tyle tysięcy kibiców przy tak trudnych dla klubu okolicznościach… To pokazuje, że gdy coś idzie nie po naszej myśli, gdy nadchodzi trudny czas, wszyscy stoimy za sobą. Walczymy razem — i to właśnie dziś pokazali kibice i piłkarze.

— Dziś wszystko powinno kręcić się wokół zespołu. W pełni rozumiem, że gdy pojawię się na konferencji w piątek, wszystkim będzie chodziło o Mo, ale dziś to piłkarze zasłużyli, by mówić o nich. Nie można było wymagać od nich więcej, patrząc na to, jak zagrali. Niemal nie dopuściliśmy rywali do sytuacji. Pokazaliśmy wspaniałą mentalność.


Po chaosie sobotniego remisu 3:3 na Elland Road w Premier League — i po słownej eksplozji odsuniętego wtedy Salaha — Liverpool w Mediolanie zaprezentował zdecydowanie spokojniejszy, bardziej spójny futbol.

Bohaterem został Dominik Szoboszlai i to nic dziwnego, biorąc pod uwagę, jak często to on podnosił drużynę w trudnych momentach tego sezonu. Kapitan reprezentacji Węgier jest jedynym zawodnikiem w kadrze Slota, który naprawdę może powiedzieć, że utrzymał poziom z mistrzowskiej kampanii 2024/25. Rozegrał każdą minutę w 21 meczach Premier League i Ligi Mistrzów.

Szoboszlai zachował zimną krew, pewnie wykorzystując rzut karny w 88. minucie po tym, jak Alessandro Bastoni został ukarany za ciągnięcie Floriana Wirtza za koszulkę w polu karnym. Inter protestował — decyzja była miękka — ale Slot nie krył, że Liverpoolowi należała się wreszcie odrobina szczęścia.

Ogromny wpływ na losy meczu mógł mieć wcześniejszy incydent: w pierwszej połowie Ibrahima Konaté wpakował piłkę do siatki, jednak po bolesnej, przydługiej analizie VAR trafienie anulowano — arbiter Felix Zwayer został odesłany do monitora i uznał, że wcześniej piłkę ręką dotknął Hugo Ekitike.

— Dlaczego oni są źli? — zapytał Szoboszlai w mieszanej strefie, odpowiadając na pretensje włoskiego dziennikarza dotyczące reakcji trybun. Usłyszał, że Wirtz „padł jak ryba”.

— Naprawdę? Nie widziałem powtórki. To decyzja sędziego. Mogą być źli na sędziego, nie na mnie. Sędzia uznał też, że było zagranie ręką przy golu Konaté. Na końcu oddał to, co nam odebrał — dodał Szoboszlai.

— To cenne zwycięstwo, bo gra tutaj nigdy nie jest łatwa. Wyraźnie pokazaliśmy, że chcemy być w pierwszej ósemce (co daje bezpośredni awans do 1/8 finału w marcu, zamiast dwumeczu barażowego w lutym).

To pierwsza domowa porażka Interu w Lidze Mistrzów od 19 spotkań, aż od września 2022 roku. Oznacza to, że Liverpool ograł obydwie drużyny z pierwszego koszyka, na które trafił w fazie ligowej i w obu meczach zachował czyste konto — po tym, jak miesiąc temu pokonał u siebie Real Madryt 1:0. A jednocześnie mówimy o tym samym zespole, który pomiędzy tymi triumfami został zmieciony 1:4 przez PSV na Anfield. Proszę to sobie jakoś poukładać.

Nie ma jednak wątpliwości: Liverpool zasłużył na zwycięstwo nad Interem.

Diamentowy układ pomocy Arne Slota sprawdził się bardzo dobrze — Ryan Gravenberch znakomicie radził sobie u podstawy formacji, a Curtis Jones zagrał najlepszy mecz w sezonie, notując najwięcej podań łamiących linie (14) i wykonując 67 celnych zagrań na 70 prób (96 procent). Defensywnie Liverpool wyglądał znacznie stabilniej: gospodarze oddali zaledwie dwa celne strzały, generując xG równe 0,5; Liverpool miał ich pięć, przy xG 1,5.

Ibrahima Konaté, który w ostatnich miesiącach popełniał błędy w liczbie trudnej do wytłumaczenia i który — mówiąc wprost — miał sporo szczęścia, że zachował miejsce w składzie, tym razem nie pomylił się praktycznie ani razu, partnerując Virgiliowi van Dijkowi. Najgroźniejszy zawodnik Interu, Lautaro Martínez, miał tylko jedną okazję — wyskoczył przed Van Dijka, ale Alisson odbił jego główkę.

— Chciałbym wyróżnić jednego zawodnika, bo w ostatnich tygodniach wyróżniano go raczej w sposób negatywny — Konaté rozegrał świetny mecz przeciwko dwóm znakomitym napastnikom, razem z Virgilem — podkreślił Slot.

— Nie przypominam sobie, by popełnili choć jeden błąd. Najtrudniejsza rzecz dla Ibou, ale i dla mnie, polegała na tym, że przez dużą część meczów grał naprawdę dobrze, a mimo to miał udział przy straconych golach. Ogromnie cieszę się, że dziś zachowaliśmy czyste konto i że przy żadnym z momentów nie było go w złej roli.

Ironią całej sytuacji z atakiem Salaha na Liverpool jest to, że gdyby w sobotę na Elland Road ugryzł się w język, to z pewnością zagrałby tutaj — zwłaszcza że Cody Gakpo i Federico Chiesa wypadli z gry. Pod nieobecność Egipcjanina, Hugo Ekitike i Alexander Isak rozpoczęli razem w ataku dopiero po raz drugi od momentu letniego transferu, ale to nie jest naturalny duet — między nimi wciąż nie widać chemii.


To, co faktycznie zadziałało po przerwie, to żądanie Slota, by Liverpool podszedł wyżej pressingiem oraz wejścia z ławki Floriana Wirtza i Conora Bradleya za Isaka i Joe Gomeza. Opcje Slota były tego wieczoru ograniczone, ale z ławki korzystał bardzo rozsądnie.

Była to pierwsza wyjazdowa wygrana Liverpoolu w Lidze Mistrzów bez Salaha od spotkania na Węgrzech z Debrecenem w listopadzie 2009 roku.

Najważniejsze pytanie brzmi: co teraz?

Po tym, jak w rozmowie pomeczowej z ekspertem Amazon Prime, Clarence’em Seedorfem, zasugerował, że to Salah musi wykonać pierwszy krok i przyznać się do błędu, jeśli chce wrócić do drużyny, Slot na głównej konferencji prasowej częściowo się z tego wycofał.

— Nie powiedziałem nic o tym, kto powinien zrobić pierwszy krok czy cokolwiek podobnego – zaznaczył.

Na środę zaplanowano kolejne rozmowy z Salahem po powrocie drużyny z Włoch do Merseyside. Wciąż nie zapadła decyzja, czy znajdzie się w składzie na sobotni mecz Premier League z Brighton & Hove Albion, zanim poleci na zgrupowanie reprezentacji przed Pucharem Narodów Afryki.

— Nie mnie oceniać, czy ktoś ma za coś przepraszać – powiedział Van Dijk Amazonowi.

— To on wyraził swoje odczucia i klub musi to rozwiązać — oczywiście my jako piłkarze również mamy w tym udział.

— Znam Mo od dawna. Przeżyliśmy razem wzloty i upadki. Rozmawiamy ze sobą i takie rzeczy powinny zostawać w szatni. Ale my, jako grupa, musimy się na to przygotować i być odporni na hałas z zewnątrz.

Szoboszlai dodał:

— Jestem bardzo blisko z Mo. To jednak nie dotyczy zawodników. To jego sprawa — jego życie, jego kariera, jego decyzje. Nie mam nic do powiedzenia. To nie piłkarze zadecydują, czy zostanie. Kocham go jako człowieka i przyjaciela. Jako piłkarz zrobił dla tego klubu ogromnie dużo. To będzie decyzja jego i klubu.

Zwycięstwo nad Interem nieco rozładowuje napięcie i daje wszystkim chwilę, by złapać dystans.

Cokolwiek wydarzy się z Salahem, fakt, że Liverpool potrafił się zebrać w sobie i zagrać w taki sposób, pokazuje jedno: Slot wciąż ma szatnię po swojej stronie.

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Itindin 10.12.2025 21:03 #
To co mi sie najbardziej podobało po meczu, to kibice śpiewający dla Slota. Cóż, moze naiwnie, ale jednak wiele lat temu, kiedy poszerzałem swoją wiedzę o LFC to proste YNWA znaczyło dla mnie wiele, choć mam wrażenie, ze dla wielu to tylko slogan.

Pozostałe aktualności

Szoboszlai graczem meczu z Interem (0)
10.12.2025 20:54, AirCanada, własne
Opinie prasy po zwycięstwie w Mediolanie (0)
10.12.2025 19:58, GingerElf, Liverpool Echo
Slot wciąż ma szatnię po swojej stronie (0)
10.12.2025 19:15, Bartolino, The Athletic
Seedorf w rozmowie ze Slotem po meczu (0)
10.12.2025 18:56, Mdk66, The Athletic
Jones: Stoimy murem za trenerem (1)
10.12.2025 18:29, Wiktoria18, thisisanfield.com
Szobo z historycznym trafieniem (0)
10.12.2025 17:36, Gall1892, liverpoolfc.com
Gerrard o sytuacji z Salahem (4)
10.12.2025 14:38, Redbeatle, thisisanfield.com